Niedziela, 11 lipca 1943... W Kisielinie, położonym w powiecie horochowskim, w województwie wołyńskim wszyscy Polacy są w kościele. Miasteczko i świątynia zostały otoczone podwójnym kordonem Ukraińskiej Armii Powstańczej. Gdy Polacy zaczęli wychodzić z kościoła, otwarto do nich ogień. Wybuchła panika, ludzie cofnęli się do środka i zaczęli szukać miejsc do ukrycia... Zginęło 90 Polaków. To tylko jeden i to wcale nie najbardziej krwawy epizod lipcowego dnia sprzed 70 lat, a Kisielin był jedną z 99 miejscowości.
To skoordynowanie działań dowodzi, że nie były to ekscesy, ale zaplanowana akcja eksterminacji Polaków.
Jak mówi historyk Tadeusz Dzwonkowski, gdy w 1945 roku komisja ds. ustalania nazw miejscowości zajęła się pozielonogórskimi miejscowościami, mającymi w nazwie Kessel, nie było wątpliwości, że powinny zyskać miano "Kisielin". Później przez lata przekonywano, że to była tylko sprawa dawnej, przedwojennej nazwy. Tymczasem to było kresowe echo. Tutaj przyjechali ludzie z Horochowa, rzut kamieniem od tamtego Kisielina.
Więcej o całej sprawie przeczytasz w piątek w papierowym wydaniu Gazety Lubuskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?