W Gorzowie pod urzędem wojewódzkim związkowcy krzyczeli, że pracę w Lubuskiem może stracić nawet 200 belfrów. Dziś nic na to nie wskazuje (czytaj na str. 3).
Nie jest to jednak moim zdaniem powód do krytykowania związkowców. Od tego przecież są, żeby zwracać uwagę, alarmować, a nawet bić na trwogę. Zaryzykuję tezę, że gdyby nie przesadne czasem wizje związkowców, rządzący nie dostrzegaliby zagrożeń i na nie w porę się nie szykowali. Takie są reguły demokratycznej gry, w której związki są mocnym graczem. Dla wszystkich byłoby jednak lepiej, gdyby związki reagowały szybciej (nie dopiero w chwili wdrożenia reformy), a rządzący dawali im na reakcję więcej czasu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?