Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd uniewinnił oskarżoną nauczycielkę. Bujaj się polonistko

Dorota Nyk 76 835 81 11 [email protected]
Nauczycielka polskiego została uniewinniona od zarzutu znęcania się nad uczniem. - Ja dziecku żadnej krzywdy nie zrobiłam. Wręcz przeciwnie, wszystkim pomagam - mówi.
Nauczycielka polskiego została uniewinniona od zarzutu znęcania się nad uczniem. - Ja dziecku żadnej krzywdy nie zrobiłam. Wręcz przeciwnie, wszystkim pomagam - mówi. Dorota Nyk
Ewa Dorocińska, nauczycielka z gimnazjum, jest teraz wrakiem człowieka. Przez cztery miesiące chodziła po sądach. Była oskarżona o znęcanie się nad uczniem. Jej sprawą żyło całe miasto, w internecie aż huczało od komentarzy. Kilka dni temu sąd ją uniewinnił.

Ewa Dorocińska jest nauczycielką z 30-letnim stażem. - Całe moje życie w jednej chwili legło w gruzach - opowiada. - Nie liczyły się żadne moje dokonania z przeszłości. A przecież mam ich trochę.
Wszystko zaczęło się we wrześniu 2009 roku, kiedy Ewa Dorocińska w czasie przerwy między lekcjami szła szkolnym korytarzem i zobaczyła chłopca z długimi włosami i w czapce z daszkiem na głowie. Być może inny nauczyciel przeszedłby obok niego obojętnie. Ale nie ona.

- To był wtedy nowy uczeń w szkole, zaczynał pierwszą klasę. Poprosiłam go o ściągniecie czapki z głowy - wspomina. - Zapytałam, dlaczego ją nosi w szkole, ale on nie wiedział. Powiedziałam mu, żeby w takim razie w domu zapytał rodziców dlaczego i gdzie nie nosi się czapek. Ale na drugi dzień on znów był w czapce i powiedział, że rodzice pozwolili mu w niej chodzić - relacjonuje.

Uczeń, wtedy 14-latek, dziś ma lat 16. Do sądu na rozprawę przeciwko nauczycielce, która rzekomo go skrzywdziła, przyszedł ubrany w nienaganny garnitur, a włosy ściął krótko. Był bez czapki. Tak relacjonuje tamte wydarzenia.

- Doszedłem do wniosku, że chodzenie w czapce na przerwach nie jest niczym złym ani nie jest zakazane - powiedział. - Ale ona reagowała coraz agresywniej, krzyczała na mnie przez cały korytarz, aż w końcu zerwała mi tę czapkę z głowy i zabrała.

Ewa Dorocińska sama o sobie mówi, że nie należy do nauczycieli, którzy boją się uczniów i wolą czasami udać, że czegoś nie widzą, odwrócić się plecami. Ona się uparła. I on także.

Walkę o czapkę prowadzili przez cały rok szkolny. Dyskutowali na korytarzu, czasem krzyczeli. W końcu Ewa Dorocińska dowiedziała się od dyrekcji szkoły, że nie powinna tego chłopca denerwować, bo ma on ADHD.

- Co miałam robić? Zaczęłam udawać, że go nie widzę na korytarzu, napisałam tylko służbową notatkę. Ale kiedy on zobaczył, że nie poniósł żadnych konsekwencji, przybrał prowokacyjną postawę - opowiada nauczycielka. - Uczniowie mi mówili, że powinnam coś z tym zrobić, bo on mnie po prostu szmaci.
Nastolatek się rozzuchwalił. - Na moich dyżurach jego koledzy cmokali i mlaskali, a on sam udawał, że kopie mnie w tyłek gdy byłam odwrócona plecami, moi uczniowie mi o tym opowiadali - relacjonuje polonistka.

W końcu w październiku 2010 nauczycielka, po półtora roku zwracania mu uwagi, zerwała mu czapkę z głowy i powiedziała, że odda mu ją na koniec roku. W maju 2011 nastolatek zderzył się z nauczycielką na korytarzu. Ona krzyknęła: Uważaj co robisz! A on jej odpowiedział: Bujaj się! Nauczycielka poszła na skargę do pedagoga szkolnego.

Tego samego dnia w trakcie przerwy na korytarzu uczeń podszedł do nauczycielki i wykrzyczał: Coś się do mnie przyczepiła ty stara k...! Ja cię wykończę! Odpier... się!

- Zażądałam od dyrekcji, żeby wezwała policję - opowiada nauczycielka. Chłopak przed sądem tłumaczył, że sprawa z czepiającą się go nauczycielką całkowicie wyprowadzała go z równowagi. Przychodził do domu tak wściekły, że niszczył różne przedmioty, wyobrażał sobie, że bije nauczycielkę. - W końcu zdecydowanie jej powiedziałem: odczep się ode mnie ty stara kobieto - zeznał. - Mówiła mi, że skończę w ośrodku OHP, że jestem niewychowany, a moja rodzina jest niewydolna wychowawczo. Mówiła do mnie: bachor, głupek i debil. Czułem się nękany i poniżany, bo inni uczniowie chodzili w czapkach i ich się nie czepiała.

21 października zeszłego roku prokuratura rejonowa skierowała akt oskarżenia do sądu przeciwko nauczycielce. Oskarżyła ją o znęcanie się psychiczne i fizyczne nad 15-letnim uczniem. W akcie oskarżenia było napisane, że czepiała się go bez powodu, obrzucała go obelgami, krytykowała i groziła, że zamkną go w zakładzie poprawczym oraz łapała go za ramię. Doniesienie w tej sprawie w prokuraturze złożyła matka chłopca.

- Mój syn przychodził ze szkoły w takim stanie, że musiałam mu podawać środki uspokajające - opowiada mama, zawodowo terapeutka zajmującą się dziećmi z ADHD, w tym swoim synem. - Musiałam go usypiać, bo nie byłam w stanie opanować jego agresji. Nie żałuję, że oddałam sprawę do sądu, chcę mojego syna dowartościować - powiedziała. - Moje dziecko jest chore, ADHD to choroba. Ja sobie nie wymyśliłam tego, co się z nim dzieje. Ta nauczycielka doprowadzała go do takiego stanu, że zdemolował mi cały dom. Pomyślałam, że to musi się skończyć.

Wychowawczyni nastolatka powiedziała, że był grzeczny i nie miała z nim nigdy kłopotów, inni nauczyciele także. - Nie był agresywny czy wulgarny - powiedziała. Przyznała jednak, że źle zachowywał się np. wobec wuefisty, a sprzątaczce połamał kij od szczotki. I że miał nieodpowiednie zachowanie, ponieważ opuszczał bardzo dużo lekcji. - A jeśli już jest w szkole, to nie pracuje. Nie nosi podręczników, zeszytów. Uczę go angielskiego. Wszystkie kartkówki i testy napisał na niedostateczny i nie zgłosił się na poprawki - powiedziała.

Niedawno sąd wydał wyrok w tej sprawie. - Niewinna - zawyrokował sędzia Rafał Miara. - Nie sposób mówić o znęcaniu i celowym gnębieniu. To emocje dwóch stron i czasami rzeczywiście nieodpowiednie zachowanie ucznia. Ogniskiem zapalnym była czapka. Jak zeznał kolega poszkodowanego chłopca, na widok innych nauczycieli on ją ściągał, a na widok tej nauczycielki - nie. Brak jego reakcji był przejawem zwykłego lekceważenia nauczycielki, a nie ADHD. Nauczyciela można lubić lub nie, można różnie o nim myśleć i mówić o nim różnie w towarzystwie znajomych. Jednak w szkole nauczyciel powinien być szanowany, a uczeń powinien wypełniać jego polecenia.

Mama chłopca, mimo przegranej, nie żałuje, że oddała sprawę do sądu. - Mój syn jest teraz wyciszony, ale wyżej trzyma głowę - mówi. - Ma do mnie trochę pretensji, że zrobiłam szum wokół jego osoby. Nie mogłam jednak pozwolić na obrażanie nas, bo nie jesteśmy żadną rodziną patologiczną.

Ewa Dorocińska nie żałuje, że obok tego ucznia nie przeszła obojętnie. Jeszcze raz by tak zrobiła. - Nie zwrócić uczniowi uwagi, że się źle zachowuje w szkole? To nie w moim stylu - mówi. - A tego chłopca mi zwyczajnie szkoda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska