Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sebastian Mila: Mogę być jeszcze lepszy!

Jaromir Kruk
Sebastian Mila. Rocznik 1982. Grał w Bałtyku i Gwardii Koszalin, Orlenie Płock, Dyskobolii Grodzisk Wlkp., Austrii Wiedeń, Valerendze Oslo, ŁKS-ie Łódź, obecnie w Śląsku Wrocław. W reprezentacji Polski zagrał w 30 meczach i zdobył 6 goli Żona Urszula (28 lat), córka: Michalina (3 lata).
Sebastian Mila. Rocznik 1982. Grał w Bałtyku i Gwardii Koszalin, Orlenie Płock, Dyskobolii Grodzisk Wlkp., Austrii Wiedeń, Valerendze Oslo, ŁKS-ie Łódź, obecnie w Śląsku Wrocław. W reprezentacji Polski zagrał w 30 meczach i zdobył 6 goli Żona Urszula (28 lat), córka: Michalina (3 lata). Sławomir Stachura
Piłkarz Śląska Wrocław Sebastian Mila wciąż ma mnóstwo marzeń. W czasie Euro 2012 siedział przed telewizorem, by wspierać kolegów z reprezentacji. Wierzy, że jeszcze zagra w narodowych barwach.

- Ludovic Obraniak to według pana dobry piłkarz?
- Nawet bardzo dobry. Radzi sobie na co dzień przecież w mocnym klubie, strzela gole, zali-cza asysty. Rywalizacja z "Ludo" na pewno wyszłaby mi na dobre, choć jestem zdecydowa-nie innym typem zawodnika.

- Umiałby pan wykorzystać potencjał Roberta Lewandowskiego?
- Na pewno bym się postarał i wierzę, że by mi się udało. Mając przed sobą napastnika ze światowego topu gra się lepiej. Z przyjemnością obserwuje Roberta, Kubę Błaszczykowskiego i Łukasza Piszczka w Borussii Dortmund i jestem pod wrażeniem reklamy, jaką robią na-szej piłce. Na pewno też pożytek będzie mieć z nich kadra.

- Pan się czuje spełniony, jeśli chodzi o reprezentacyjną karierę?
- Drużyna narodowa jest specyficzna, a każde powołanie do niej do zaszczyt. Miałem dobry okres za czasów Pawła Janasa, kadra pomogła mi w transferze do Austrii Wiedeń. Paradoksalnie moje słabe występy w tym klubie zaszkodziły potem w reprezentacji, a finały mundialu oglądałem z perspektywy ławki rezerwowych. Z jednej strony odczuwałem niedosyt, z drugiej satysfakcję, że mogę brać udział w takim święcie sportu, największej futbolowej imprezie globu. Ze mną różnie bywało, dostawałem powołania, potem nie pasowałem do koncepcji trenerom, ale cieszyłem się, że mnie dostrzegano. A z kadry nie zrezygnowałem, bo wciąż wierzę, że w niej zagram. Muszę jednak osiągnąć optymalną formę w Śląsku i liczyć, że selekcjoner na mnie postawi.

- Ile wart jest podpis Sebastiana Mili?
- Nie wiem, bo nie poruszałem takiego tematu w rozmowach z działaczami Śląska, a pewien dziennikarz coś dodał od siebie. Na szczęście mam dystans do tego, co o mnie mówią, piszą i może zbyt mało czasu by zagłębiać się w lekturę gazet. Po treningach zajmuje się głównie ży-ciem prywatnym, a gram tam gdzie mnie chcą. Wychodzi, że obecnie zaliczam ostatnią rundę w Śląsku i chcę ją zakończyć z sukcesem. Chyba mnie tu źle nie zapamiętają, bo swoją cegiełkę do wspaniałych sukcesów dołożyłem.
- Wybiera się pan do Azerbejdżanu?
- Zastanawiałem się nad tym, ale z bliskim doszedłem do wniosku, że na razie na taki ruch za wcześnie. Azerska liga nie jest słaba, trochę może obawiałem się koszarowania piłkarzy, ale nie można przez to czegoś przekreślać. Zobaczymy, jak dalej potoczą się moje losy, ale póki co skupiam się na Śląsku, z którym walczę o obronę mistrzostwa Polski i o Puchar Polski w tym sezonie.

- Liga polska jest teraz słabsza niż dziesięć lat temu?
- Nie, jest bardziej profesjonalna, a piłkarze są lepiej przygotowani do rywalizacji pod względem siłowym i taktycznym. Może rzeczywiście troszkę kibiców denerwuje nastawienie niektórych zespołów, głównie na defensywę, ale nie mamy tak dobrych futbolistów jak w Anglii, Niemczech, czy Włoszech.

- Ilu jest kreatywnych pomocników w ekstraklasie?
- Kilku by się znalazło, choć ostatnio wyjechali naprawdę dobrzy - Arkadiusz Milik i Rafał Wolski. Obaj mają ogromny potencjał, a Wolski może w niedalekiej przyszłości decydować o obliczu kadry.

- Pan może jeszcze lepiej grać w piłkę?
- Szybciej biegać nie będę, ale nadal mogę poprawiać wiele elementów. Każdy zawodnik ma nieograniczone możliwości, a w Polsce patrzy się za bardzo w metryki. Dlaczego w Manche-sterze United nikt nie zadaje pytań o wiek Giggsowi, w Interze Zanettiemu? U nas nie szanuje się tak zwanych weteranów, ale mi chyba jeszcze daleko do tego miana (śmiech)...

- Najlepszy trener z jakim pan pracował?
- Miałem farta do szkoleniowców. Janas, Tarasiewicz, Kaczmarek, Globisz, Klejndinst... Tych z zagranicy nie wymieniam, ale nie powiem, że Mila siedział w Austrii i Valerendze na ławce, bo ktoś się na niego uwziął. W Wiedniu miałem gorsze i lepsze okresy, wbiłem nawet gola Parmie w ćwierćfinale Pucharu UEFA, w Norwegii, gdzie dominował fizyczny styl jakoś się nie przyjąłem. Teraz bym sobie tam poradził.

- Dlaczego nie wymienił pan Oresta Lenczyka?
- Też mu dużo zawdzięczam, a byłem kapitanem odnoszącego sukcesy Śląska. Z Lenczykiem przeszedłem wiele trudnych rozmów, ale widocznie tak musiało być.

- Jaki był powód nie wykorzystania przez Polskę piłkarskiego boomu związanego z Euro 2012?
- Mam wrażenie, że kibice kadry i klubów to zupełnie inna bajka. Coś nie tak jest z promocją w naszych klubach, a szkoda, bo Polacy kochają sport i trzeba ich zachęcać do przychodzenia na naprawdę ładne stadiony. Mądrzejsi ludzie ode mnie tym się zajmują, ale jakoś nie widać efektów ich działań.

- Jaki mecz z Sebastianem Milą odtworzy pan za pięć lat córce?
- Kiedyś myślałem, że synowi, ale nie wykluczam, że będę miał też syna. Cóż, pokaże jej mecz z Odrą Wodzisław, wygrany przez Śląsk 4:0, w którym zdobyłem dwa gole i zaliczyłem dwie asysty. Dzień przed tym spotkaniem na świat przyszła Michalina.

- To zobaczymy Sebastiana Milę w roli trenera?
- Nie wiem, czy się do tego nadaje. Jako piłkarz znacznie lepiej się czuje i wiem, że jeszcze wiele mogę zdziałać. O zakończeniu piłkarskiej przygody na razie nie myślę.

- Dziękuję.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska