Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Senna" - takie nazwisko zobowiązuje do sukcesów

Paweł Kozłowski 95 722 57 72 [email protected]
Bruno to dziś przede wszystkim siostrzeniec Ayrtona. 28-letni Brazylijczyk chce pokazać, że zasługuje, by nosić najsłynniejsze nazwisko w F1. Senna reprezentuje teraz barwy Lotusa Renault.
Bruno to dziś przede wszystkim siostrzeniec Ayrtona. 28-letni Brazylijczyk chce pokazać, że zasługuje, by nosić najsłynniejsze nazwisko w F1. Senna reprezentuje teraz barwy Lotusa Renault. Andrew Ferraro/LAT Photographic
- Jeśli myślicie, że jestem szybki, to poczekajcie, aż zobaczycie mojego siostrzeńca - powiedział Ayrton Senna rok przed swą tragiczną śmiercią. Czy 28-letni Bruno pozostanie w cieniu wujka, czy też napisze własną legendę w samochodowej Formule1?

Kędzierzawa czupryna i ciemne oczy. Podobieństwo wizualne jest uderzające. Bruno Senna odziedziczył po wuju więcej, niż tylko najsłynniejsze nazwisko w historii F1. Czy również talent? Ayrton twierdził, że tak, a on rzadko się mylił. Kiedy wypowiedział przytoczone na wstępie zdanie, Bruno miał zaledwie 10 lat, a już wygrywał wyścigi kartem z trzykrotnym mistrzem na torze, zbudowanym na ich rodzinnej farmie w Angrze. To tam syn siostry Ayrtona - Viviane - spędzał z wujkiem wolne chwile. Mieszkali w domku na plaży, ścigali się skuterami wodnymi i gokartami. A Ayrton traktował go niemal jak syna.

Nazwisko - skarb i balast

Nazwisko jest dla Bruna największym atutem w świecie wyścigów, lecz równocześnie... potężnym obciążeniem. - To trochę tak, jakby młody piłkarz wchodził na boisko z napisem "Pele junior" na koszulce - stwierdził obrazowo Tom Clarkson z magazynu F1 Racing, kiedy dwa lata temu pisał o początkach młodego Senny w F1. Bruno nigdy nie uniknie porównań z wielkim krewnym. Jak więc w tej chwili w nich wypada?

Brazylijczyk ma 28 lat i tak naprawdę zalicza dopiero pierwszy poważny sezon w najbardziej prestiżowej serii wyścigowej świata - w teamie Lotus Renault. W fotelu kierowcy zastępuje naszego Roberta Kubicę. Rok temu startował w zespole HRT, ale żadnego znaczącego sukcesu nie odniósł. I nie mógł, bo jeździł jednym z najsłabszych bolidów. Zespół zaprezentował auto zaledwie kilka dni przed rozpoczęciem sezonu. Efekt był taki, że Bruno pierwsze kilometry pokonał podczas oficjalnego treningu. Dziewięciu Grand Prix nawet nie ukończył, a najlepszym miejscem było 14. w gonitwie o Wielką Nagrodę Korei. Z kolei Ayrton w wieku 28 lat był już mistrzem świata. Kolejne tytuły zdobywał jako 30 i 31-latek. Choć trzeba przyznać, że startował w bardzo dobrych teamach.

Brak szybkich sukcesów Bruna nie oznacza jednak, że nie może pójść w ślady wujka. W 2008 r. młody Senna zdobył wicemistrzostwo - pierwszej w kolejności po F1 - serii GP2, wygrywając m.in. na ulicach Monako, gdzie niedościgniony był zawsze jego wujek. Z kolei dwa lata wcześniej jeździł w Formule 3, zajmując na koniec sezonu trzecie miejsce. Ciekawostką jest, że startował w zespole, założonym przez charyzmatycznego mistrza F1 z 2007 r. Kimi Raikkonena oraz jego menedżerów.

Miał pracować u dziadka

Nie wiadomo, jak wyglądałby dorobek młodego Senny dziś, gdyby ze startów w F1 nie zrezygnowała Honda. Miał dla niej jeździć w 2009 r., ale firma - ze względu na kryzys - wycofała się z projektu. Przypomnijmy jedynie, że japoński zespół przejął wtedy jego dotychczasowy dyrektor Ross Brawn, zaś jego dziecko - Brawn GP - wygrało od razu mistrzostwo w klasyfikacji kierowców (Jenson Button) oraz konstruktorów. Historia pokazała więc, że bolid niedoszłej Hondy miał wielki potencjał na długo przed startem sezonu, a w nim Bruno mógłby się pokusić nawet się o zwycięstwo w którejś z eliminacji GP.

Na karierę Brazylijczyka wpływ miała oczywiście śmierć Ayrtona. - Gdy dotarło do mnie, że wujek nie żyje, stało się dla mnie jasne, że więcej nie będę się ścigał. W domu po prostu nie poruszało się tego tematu, a ja zająłem się innymi rzeczami - przyznał Senna w wywiadzie dla F1 Racing. Tak więc jeszcze w 2004 r., kiedy inni kierowcy z jego pokolenia walczyli w gokartach lub mniejszych bolidach, Brunowi została przypisana przyszłość w samochodowej firmie dziadka. Dopiero Gerhard Berger, były partner Ayrtona z teamu, przekonał rodzinę Sennów, by dała mu szansę w świecie motosportu. Dziadek wciąż nie jest przekonany do tej decyzji. Śmierć jego syna było zbyt traumatycznym przeżyciem...

Talent i pieniądze

Na początku tego roku Bruno został testowym kierowcą w Lotus Renault. Kiedy Kubica odniósł ciężkie obrażenia podczas rajdu dookoła Andory i wiadomo było, że sezon ma z głowy, zastąpił go Nick Heidfeld. Ale Niemiec nie spełnił oczekiwań swych szefów i przed GP Belgii zastąpiono go Senną. Nie ma co ukrywać, że za Brazylijczykiem przemawia także walor finansowy. Słynne nazwisko przyciąga sponsorów, którzy wykładają na jego starty grube tysiące euro. Lecz Bruno udowodnił na torze, że zasłużył na to miejsce. W kwalifikacjach zajął wysokie, siódme miejsce, a w wyścigu był 13. Jeszcze większy sukces odniósł dwa tygodnie później na włoskiej Monzie. Na mecie był dziewiąty i zdobył pierwsze punkty w karierze. Po 18 latach nazwisko Senna znów znalazło się w najlepszej ,,dziesiątce'' kierowców podczas weekendu GP.

- Od pierwszej chwili, gdy Bruno siada za kierownicą, aż do przejechania linii mety, jest to udręka. Nic się nie zmieniło. Jest tak samo jak wtedy, gdy oglądałam wyścigi Ayrtona. Wciąż się martwię, ale bardziej ryzykowne jest wychodzenie wieczorem na ulice Sao Paulo - powiedziała mama Bruna Viviane Senna dla F1 Racing. Podkreślila w ten sposób, jak bardzo poprawiło się bezpieczeństwo kierowców od śmierci jej brata.

ŚMIERĆ NA TORZE IMOLA

Ayrton Senna zmarł 1 maja 1994 r. w szpitalu w Bolonii w wyniku obrażeń, odniesionych podczas GP San Marino. Brazylijczyk uderzył w betonową ścianę na zakręcie ,,Tamburello'' przy prędkości 220 km na godz. Powodem wypadku była awaria kolumny kierownicy, a Senna zmarł od uderzenia w głowę elementem zawieszenia zniszczonego przedniego koła. Przebiło ono wizjer w kasku. To był tragiczny weekend. Dzień wcześniej, podczas kwalifikacji, zginął Austriak Roland Ratzenberger. W bolidzie Senny znaleziono zakrwawioną austriacką flagę, z którą kierowca miał odbyć honorową rundę po wygranym wyścigu i wnieść ją później na podium. Senna jest ostatnim kierowcą F1, który zginął na torze.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska