- Co nowego przyniesie studentom?
- Nie będą już mieli zielonych indeksów. Cała ich historia studiów znajdzie się w systemie elektronicznym. Tam sprawdzą m.in. wyniki egzaminów.
- Rozpoczynacie ten rok z problemami, bo nie udało się znaleźć chętnych na ochronę środowiska i gospodarkę przestrzenną...
- Znaleziono ich za mało i wydziały podjęły decyzje, że to się nie opłaca. Byłby to za duży wysiłek organizacyjny i finansowy. Ale to jest kwestia marginalna, bo to czym Collegium Polonicum stoi, to współpraca międzynarodowa. Politologia, ochrona środowiska i gospodarka przestrzenna były trochę kierunkami na doczepkę, funkcjonującymi w ramach Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Sedno CP to są badania i wspólne kierunki z Europejskim Uniwersytetem Viadrina we Frankfurcie nad Odrą: prawo, komunikacja międzykulturowa, germanistyka. Na nie mamy rekordową ilość zgłoszeń. Podobnie jak na polonistykę dla cudzoziemców, która cieszy się ogromnym zainteresowaniem studentów z Europy Wschodniej. Moglibyśmy przyjąć dwa lub nawet trzy razy tyle osób, ale nie ma wystarczającej ilości wykładowców.
- Są plany uruchamiania kolejnych wspólnych kierunków?
- Zadanie na najbliższe lata to ochrona dóbr kultury. Ale nie w sensie zabytków czy prac restauratorskich, ale kwestii prawnych i menedżerskich. Można powiedzieć, że już wcześniej trzeba było otwierać więcej wspólnych kierunków, ale nie było wtedy aż takiej motywacji. Były też iluzje. Pamiętam, jak w 1993 roku, ówczesny rektor UAM (Stefan Jurga - przyp. red.), zapowiadał, że utworzymy w CP studia na najwyższym europejskim poziomie, z wykładami w języku angielskim i ściągniemy tu młodzież z całego świata. W ciągu 6 lat jego kadencji mieliśmy 2 studentów zagranicznych na kierunkach UAM. Z Białorusi. Z drugiej strony tworzenie wspólnych kierunków to cholernie trudna sprawa. Łatwiej znieść jajo niż pogodzić dwa systemy organizacyjne i finansowe (polski i niemiecki). Prawda jest też taka, że od połowy lat 90. do ok. 2006 roku studenci walili do CP drzwiami i oknami. Teraz się to skończyło.
- Dlaczego?
- Po pierwsze mamy niż demograficzny. Druga sprawa to spadek aspiracji kształceniowych polskiego społeczeństwa. Ludzie przekonali się, że dyplom wyższej uczelni nie otwiera drogi do kariery, a nawet nie gwarantuje pracy. I to jest prawda. Na zachodzie Europy od dziesięcioleci jest tak, że jak ma się dyplom w humanistyce czy naukach społecznych to trzeba przejść przez czyściec bezrobocia. To nałożyło się na siebie i trafia teraz w mniejsze ośrodki.
- Przyszłość uczelni to...
- Otwarcie się na Europę Wschodnią. Dla studentów z Zachodu nie jesteśmy atrakcyjni, ale dla tych ze Wschodu - bardzo. Na polonistyce dla cudzoziemców mamy 95 proc. osób z Białorusi, Ukrainy i innych krajów wschodnich. Słubice to dla nich wielki świat, w dodatku mogą przechodzić na stronę niemiecką. Są mocno umotywowani, poza tym trafiają do nas najzdolniejsi. Jedyny problem jest taki, że zgodnie z przepisami cudzoziemcy muszą płacić za studia - 2,5 tys. euro rocznie. Na szczęście udało nam się wywalczyć dla nich zniżki i zostali zwolnieni z części opłat, dzięki czemu płacą kilkaset euro rocznie.
- Wczoraj podjęliście uchwałę o utworzeniu Polsko-Niemieckiego Instytutu Badawczego.
Czym ma się zająć?
- Zakres badań będzie taki jak zakres dydaktyki, czyli prawo, kwestie polityki, kulturoznawstwa, języka. Bo o ile zadnia polityczne zdajemy na 6 - jesteśmy jednym z czołowych ośrodków współpracy polsko-niemieckiej, dydaktykę oceniłbym na 4, to badania naukowe są pod psem, a chcemy, żeby CP kojarzyło się z czymś więcej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?