Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć pod oknami urzędników. Nie zadziałał system lub zabrakło zainteresowania

Robert Bagiński
Dramat miał miejsce niemal pod oknami urzędników. Teraz nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności
Dramat miał miejsce niemal pod oknami urzędników. Teraz nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności Robert Bagiński
Dwoje ludzi zapiło się na śmierć, niemal pod oknami urzędników pomocy społecznej. Kilka dni temu odbyły się ich pogrzeby. Nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności.

Do tragedii doszło kilkanaście dni temu w Starym Kurowie, w powiecie strzelecko-drezdneckim. Dwójka mieszkańców zmarła, po tym jak zostali hospitalizowani w szpitalu. Główną przyczyną śmierci Kazimierza i Daniela Ł. były choroby powstałe na skutek nadużywania alkoholu i ogólne zaniedbanie. O tym ostatnim świadczą opowieści świadków. – Zabierali ich z pomieszczenia pełnego odchodów – mówi GL jeden z nich.

Każdy wiedział, że jest dramat

Sygnały o tym, że niemal za oknami Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Starym Kurowie dzieje się źle, pojawiały się od dawna. Zresztą, w wiosce wiedzieli o tym wszyscy. – Panie, to był kiedyś weterynarz i wszyscy go znali, a potem każdy wiedział, że w tej rodzinie jest dramat, ale nikt i nic z tym nie robił – mówi pan Stanisław, starszy mieszkaniec, który kilka dni temu uczestniczył w pogrzebie jednego ze zmarłych.

Tuż pod oknami opieki społecznej

Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że rodzina Ł. mieszkała pomiędzy budynkiem Urzędu Gminy, a GOPS-em. Urzędnicy opieki społecznej mijali budynek w drodze do i z pracy, a siedząc za biurkami, do ich domu mieli nie więcej niż sto metrów. Sprawa nabrała urzędowej mocy dopiero w kwietniu, gdy do gminnej komisji przeciwdziałania uzależnieniom, wpłynął anonim od mieszkańca. - Takie pismo dostałem, a jeden z członków komisji zwrócił się o zainteresowanie rodziną Ł. do opieki społecznej – mówi Daniel Nowak, przewodniczący komisji.

Wójt wiedziała o sprawie

Jak informuje, GOPS odpisał 9 maja, ale on otrzymał pismo dopiero 16 maja. – Nie jestem urzędnikiem, mam tylko dyżury – tłumaczy. – Natychmiast wystosowałem pismo do Kazimierza i Daniela Ł., aby wstawili się na rozmowę motywującą w celu podjęcia leczenia – opowiada. Nie przyszli, ponieważ w tym właśnie czasie przewiezieni zostali do szpitala w Drezdenku. – Dlatego korespondencja wróciła do mnie – dodaje. Jak podkreśla, nic więcej zrobić nie mógł, ponieważ wywiady społeczne, to jest kompetencja ośrodka pomocy społecznej. – My ich tylko wspomagamy – mówi.

Wiadomo, że o sprawie wiedziała wójt gminy Magdalena Szydełko. – Informowała o niej GOPS, ponieważ była o niej zaznajomiona, a poza tym, znała zmarłych osobiście – wyjaśnia przewodniczący Nowak. – Jeśli były jakieś zaniedbania, to muszą zostać wyjaśnione. Kiedyś mieliśmy już podobną sytuację, ale wtedy zadziałaliśmy w porę. Wiedzę posiedli członkowie komisji, choć GOPS nie zainteresował się wtedy tematem tej rodziny – dodaje.

W celu sprawdzenia, jakie działania podjęli urzędnicy społeczni ze Starego Kurowa, skontaktowaliśmy się z miejscowym GOPS-em.

- My podjęliśmy działania zgodnie z naszymi kompetencjami. To, co mogliśmy, to zrobiliśmy. Stało się to, co się stało. Nie mamy wpływu na pewne rzeczy, i tyle. Bo co my możemy więcej zrobić? – mówi kierownik ośrodka, Wioletta Zakrzewska.

Nie mogli ich zmusić do współpracy

Na sugestię, że wszystko miało miejsce pod oknami urzędników, kierownik Zakrzewska, tłumaczy, że działania podjęli od razu, gdy dowiedzieli się o sprawie, ale nie mogli bohaterów tej historii zmusić do współpracy. - Państwo byli motywowani do podjęcia leczenia. Jedna z tych osób była nawet zawieziona do ośrodka i tego samego dnia wróciła do domu, ponieważ odmówił hospitalizacji. Wtedy wysłaliśmy wniosek do komisji i wezwaliśmy pogotowie – informuje.

- Czy nie można było zareagować wcześniej, zanim otrzymaliście pismo z komisji przeciwuzależnieniowej? – pytamy. - My zrobiliśmy wszystko, co było w naszych kompetencjach i możliwościach. Zdarzyło się, ale my nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć – odpowiedziała kierownik.

Wójt nie chciała rozmawiać

- Co się dzieje w naszym GOPS-ie i dlaczego pewne rzeczy są dostrzegane zbyt późno, to ja nie czuję się kompetentny do ich oceny – konstatuje przewodniczący Daniel Nowak. - Mam pretensje, że tu nie zadziałano w porę co do państwa Ł. – dodaje. Wyjaśnia przy tym, że rozmawiał o sprawie z wójt Szydełko i posiada „pewne informacje o działaniach w stosunku do rodziny Ł”, ale nie może się nimi podzielić. - Jeśli ona uzna, że pewne rzeczy, o których mi mówiła przez telefon, powinny ujrzeć światło dzienne, to panu powiem – dodał.

O sprawę chcieliśmy zapytać wójt Szydełko, ale mimo prób kontaktu i wysłanej wiadomości SMS, nie zdecydowała się rozmawiać. Kontaktowaliśmy się z wydziałem polityki społecznej Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego. Jak tylko uzyskają więcej informacji, choćby z mediów, do Starego Kurowa skierowana zostanie kontrola.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska