Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smutny obraz gimnazjum, czyli przepraszam, czy tutaj... biją?

Filip Pobihuszka 68 387 52 87 [email protected]
W tym tygodniu w jednym z gimnazjów pobito ucznia. Czyn zakwalifikowano jako "typowy incydent szkolny". Niestety, tych "typowych" zdarzeń jest stanowczo za dużo w polskiej oświacie. Czy to efekt złej reformy rozpoczętej w 1999 r.?

Przemoc wśród gimnazjalistów nie jest problemem nowym i niestety, wciąż aktualnym. Do kolejnego aktu agresji wśród młodzieży doszło w tym tygodniu. Tym razem zdarzenie miało miejsce w nowosolskiej "trójce", gdzie został pobity jeden z uczniów. Jak powiedział nam dyrektor gimnazjum, Bogdan Mikulski całość, to "typowy incydent szkolny". Jednak chłopak i tak trafił do szpitala. Nie ze względu na poniesione obrażenia, ale na obserwację, bowiem jak udało nam się ustalić, w przeszłości kurował się z kilku poważnych kontuzji.

Jego ojciec zgłosił całą sprawę na policję. - Nie wiadomo jeszcze jaka będzie kwalifikacja tego czynu - tłumaczy Paweł Gutowski z nowosolskiej komendy. - Może to być pobicie, lub uszkodzenie ciała. Trwają czynności mające wyjaśnić szczegółowy przebieg zdarzenia - wyjaśnia.

Tego typu incydenty zdarzają się w zdecydowanej większości polskich szkół, bez względu na szerokość i długość geograficzną, a w szczególności w gimnazjach, wprowadzonych ponownie w polski system oświaty, reformą z 1999 roku.

Zastąpienie dwustopniowego systemu kształcenia trójstopniowym od początku wywoływało kontrowersje i głosy krytyki, które nie milkną do dziś. Podstawowym zarzutem przeciwników gimnazjów były tezy o zgubnych skutkach łączenia trudnego wieku nastolatków z nowym środowiskiem, jakim po ukończeniu sześcioletnich podstawówek stawało się gimnazjum.

- Wprowadzenie gimnazjów to był chory pomysł - nie owija w bawełnę psychoterapeuta Maciej Sobczak. - Ciężko zapanować nad młodymi ludźmi, najczęściej niegotowymi do nowej sytuacji życiowej, jaką jest nowa szkoła. Tracą wówczas oparcie, jakie mieli do tej pory w nauczycielach, odbieramy im poczucie bezpieczeństwa a jednocześnie czują się dorośli i wchodzą w najtrudniejszy wiek rozwojowy, stąd właśnie ta ilość aktów przemocy czy inicjacji alkoholowo-narkotykowej - mówi. - Bo pomijając okoliczności, w jakich ci młodzi ludzie się znajdują, to wiek gimnazjalny jest najtrudniejszym okresem w ich rozwoju - dodaje M. Sobczak.

- Gdybyśmy wrócili do starego sytemu oświaty w Polsce, do ośmioletnich podstawówek, to tego typu sytuacji byłoby zdecydowanie mniej. Oczywiście to wcale nie znaczy, że nagle stalibyśmy się idealnym społeczeństwem, bo ten wiek od zawsze charakteryzował się takim zachowaniem, ale na pewno byłoby zdecydowanie lepiej - przekonuje terapeuta.
- Jaki wpływ ma szkołą na gimnazjalistę? Wychowanie takiego ucznia w ciągu trzech lat to fikcja, bo gdy już zaczynają się tworzyć jakieś więzi a do głosu dochodzi zdrowy rozsądek, to przychodzi czas na kolejną zmianę szkoły. Na szczęście w liceum incydenty znane z gimnazjum nie są już tak intensywne - tłumaczy. - Krótko mówiąc, jeśli chodzi o gimnazja, ten eksperyment w naszych warunkach nie wypalił - kwituje M. Sobczak.

Policyjne dane dotyczące przemocy wśród nieletnich z jednej strony nie wyglądają różowo, ale z drugiej strony widać tam też plusy. - Obserwujemy tu dynamikę wzrostu, ale z drugiej strony liczby te wynikają też ze skuteczniejszego ścigania i przede wszystkim z faktu, że pokrzywdzenie nie boją się zeznawać - wyjaśnia Sławomir Konieczny z zespołu prasowego lubuskiej policji. - Przynajmniej od trzech lat mówi się o tym głośno i temat przemocy w szkole przestał być traktowany jako temat tabu zarówno, jeśli chodzi o uczniów jak i nauczycieli - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska