Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spór o szacowanie szkód łowieckich. Rolnik wezwał policję

Lucyna Makowska
Spór o szacowanie szkód łowieckich. Rolnik wezwał policjęIreneusz Kowal wezwał na pomoc patrol policji.
Spór o szacowanie szkód łowieckich. Rolnik wezwał policjęIreneusz Kowal wezwał na pomoc patrol policji. Lucyna Makowska
Szacowanie szkód łowieckich czyli odwieczny spór pomiędzy rolnikami, a fachowcami od wyceny zbuchtowanych pól.

Te ich wyceny to zwykłe żerowanie na rolnikach - denerwuje się Ireneusz Kowal z Żar, który wraz z synową  Beatą uprawia kukurydzę cukrową na sześciu działkach w okolicach Żar.

Kilkanaście dni temu pojawili się u niego trzej fachowcy od szacowania szkód wyrządzonych przez dziki ze Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Rolnictwa w Zielonej Górze.  Świadkami obchodów pól stratowanych przez dziki byli członkowie Izby Rolniczej: Kazimierz Ostrowski, rolnik ze Złotnika oraz Dariusz Gembara, rolnik z Lubska.

Cała szóstka wraz z rolnikiem i jego synem od godz. 17.00 chodziła po polach i liczyła straty. Do domu rolnika wrócili ok. 21.00. Gdy przyszło do spisania protokołów, jednemu z członków komisji ponoć nagle zaginęły kartki z notatkami robionymi na polu. Ale gdy rolnicy otrzymali protokoły do podpisu, zzielenieli ze złości.

Z ich szacunków wynikało, że straty sięgną łącznie 117  tys. zł,  fachowcy z SITR wycenili je na blisko 40 tys. zł. - Nie wiem skąd wzięła się wliczona przez nich kwota kosztów nieponiesionych. Gdy poprosiłem o dokładną analizę, powiedzieli mi, że tak wynika z ich wyliczeń, ale odmówili ich pokazania i wyjaśnień. - W ubiegłym roku na jesieni za kolbę kukurydzy płacono 80 groszy, w tym roku jeszcze zanim sadzonki wzeszły wyceniają ją na 60 groszy, dla mnie to cena wzięta z księżyca, zwykłe zaniżanie moich strat, bo skąd niby szacujący mają wiedzieć ile będzie kosztować przy  zbiorze - zastanawia się I. Kowal.  - Szkodę łatwo wyliczyć, mnożąc ilość sadzonek na metrze kwadratowym przez areał działki. To prosta matematyka! Dla  mnie minimalizowanie szkód to jawne cwaniactwo, to taka ich taktyka, zmierzająca do „zakrzyczenia” rolnika, żeby odechciało mu się  walczenia o swoje. Do końca nie wiedziałem kim jest trzecia osoba z komisji.

Rolnik niewiele myśląc wezwał na miejsce patrol policji. Chodziło mu o interwencję, która pozostawiłaby jakiś ślad w dokumentach. Miał już wcześniej  podobne doświadczenia i gdy chciał się odwoływać, zawsze zostawało jego słowo przeciwko słowu  rzeczoznawców.

Panowie mundurowi przyjechali po 40 minutach, porozmawiali ze stronami, wylegitymowali gości z SITR-u  i uznali, że nie zrobią nawet notatki, bo ich zdaniem nie było próby wyłudzenia czy innego nadużycia, przyznali też, że nie mogą żądać od komisji wydania protokołu, czy szczegółowych wyliczeń.

Dyrektor SITR Agnieszka Wawrzyniak, ani na miejscu podczas szacowania, ani później nie  chciała rozmawiać z dziennikarzem.  Odesłała nas do Urzędu Marszałkowskiego, w zarządzie którego są pola rolnika z Żar. 

- Urząd Marszałkowski ma umowę roczną na szacowanie szkód łowieckich z Ośrodkiem Rzeczoznawstwa SITR. W gestii dyrektora SITR jest wybór konkretnych osób dokonujących szacowania szkód; nie jest to w gestii urzędu - mówi Jerzy Tonder wicedyrektor Departamentu Rolnictwa Środowiska i Rozwoju Wsi w Urzędzie Marszałkowskim. - Członkowie komisji powinni się wylegitymować  przed  przystąpieniem do swoich czynności. Jest to powszechna, ogólna zasada.

Urząd nie odnosi się do konkretnej sytuacji przesyła nam jedynie protokół pani dyrektor ze zdarzenia.  Nie odpowiada też na pytanie co mają począć rolnicy. 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska