MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sposób na jesień życia

Tomasz Hucał Janczo Todorow
Janina Kozak i Krystyna Janik z żagańskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku przygotowują się do lekcji języka niemieckiego
Janina Kozak i Krystyna Janik z żagańskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku przygotowują się do lekcji języka niemieckiego Fot. Aleksander Majdański
W obu naszych miastach powiatowych działa Uniwersytet Trzeciego Wieku. Jaki jest patent seniorów na radość i pogodę ducha?

Odwiedziliśmy słuchaczy żagańskiego UTW i członków żarskiego związku emerytów.

ŻAGAŃ
Lista dostępnych zajęć dla seniorów, które proponuje żagański UTW jest długa - język niemiecki, angielski, włoski, gimnastyka, regionalistyka, informatyka, a do tego wycieczki do teatru, operetki, czy wyjazdy na basen. Oferta ciągle się rozszerza. - Przynajmniej dwa razy w miesiącu poprowadzimy kurs tańca towarzyskiego. Instruktorem będzie Franciszek Fedorowicz - informuje szefowa uniwersytetu Franciszka Teoludzka.

Będziemy żyć dłużej

Czyżby fascynacja "Tańcem z gwiazdami"? - Gdzie tam nam do takiego programu - mówią panie z uniwersytetu. - Może jedynie nasza pani koordynator - dodają ze śmiechem.

Mamy i babcie, ojcowie i dziadkowie. W Żaganiu z programu oferowanego przez UTW korzysta co roku ok. 300 osób. Co by zrobili, gdyby takiej organizacji nie było?

- Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Kiedyś filozof powiedział, że człowiek, który stawia sobie cel w życiu ciągle się rozwija. Ja rozumiem to tak, że my stawiając sobie cele będziemy żyli dłużej - mówi Jerzy Szczególski, najbardziej znany członek sekcji literackiej UTW. Wygrał już ogólnopolski konkurs poetycki o Janie Pawle II, teraz przygotowuje się do kolejnego.

Uniwersytet zajmuje ważne miejsce w ich życiu. - U mnie w domu wisi nawet grafik zajęć. Wszyscy domownicy wiedzą kiedy mama idzie na zajęcia, kiedy się uczy i nie wolno jej przeszkadzać - tłumaczy Henryka Górska.

Rozmowa to podstawa

Taniec ma ich rozerwać. - Nie chcemy, żeby języki przesłoniły naszą działalność, niech ludzie się bawią - wyjaśnia Grażyna Korotyńska.

Ale to właśnie nauka języków obcych cieszy się największą popularnością. Spotykamy się w siedzibie UTW przy ul. Jana Pawła II we wtorek przed 17.00. W sali kilka osób, jednak pod drzwiami słychać gwar, jak w prawdziwej szkole. Nagle drzwi się otwierają i w ciągu kilku minut w ławkach siedzi już ok. 50 słuchaczy.

- Jeżeli ktoś jednak przychodzi tu, bo liczy, że zdobędzie papier, czy certyfikat o ukończeniu kursu, to się myli - zaznacza J. Szczególski. - Od tego są szkoły językowe. My kładziemy nacisk na konwersację. Rozmówki mogą się nam przydać w każdej chwili.

- Najcenniejszy jest kontakt z innymi osobami, chęć robienia czegoś. Coraz więcej osób lgnie do tego wszystkiego - dodaje Józefa Jankowska.

Niespodzianka na walentynki

Rzeczywiście zainteresowanie jest ogromne. - Ludzie na Moczyniu, którzy są daleko od centrum chcą, żeby filia uniwersytetu powstała u nich. Jest tam sporo samotnych osób, które chętnie się do nas przyłączą - tłumaczy Zenon Jankowski.

- Mieliśmy już wizytę pań ze Szprotawy, które u siebie chcą robić podobną rzecz i przyjechały się poradzić - dodaje F. Teoludzka. - Były też telefony o pomoc z Sulechowa. Działamy dwa lata, ale jak widać robimy to dobrze.

No i jest jeszcze współpraca z niemieckimi uczelniami tego typu. W marcu ma się odbyć kolejne spotkanie, które być może zaowocuje wyjazdami seniorów.

Działo się dużo i dzieje się dużo. Gimnastyka zostanie w sali sportowej Zespołu Szkół Tekstylno-Handlowych. - Wiele pań ze Szprotawskiej, czy Libelta ma za daleko do nowej hali na osiedle, dlatego zostawiliśmy im popularne zajęcia tutaj - tłumaczy szefowa UTW.

Coraz większym powodzeniem cieszy się regionalistyka. - Zajęcia prowadzi Adam Stawczyk, ale ostatnio zaprosił na wykład Zdzisława Mirskiego. Liczymy na kolejne tego typu pomysły - dodaje G. Korotyńska.

No i wszyscy czekają na walentynki w pałacu. Przyjść może każdy senior, ale tylko członkowie UTW będą mieli wstęp ze zniżką. - Pieniądze za wstęp są konieczne, bo szykujemy niespodziankę - znanego śpiewającego aktora. I trzeba mu zapłacić honorarium - uchyla rąbka tajemnicy F. Teoludzka.

ŻARY
Panie, z którymi rozmawiamy, należą do Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów. Chodzą razem na basen, śpiewają przy ognisku i tańczą na zabawach. A wolne chwile poświęcają też wnukom.

- Przez wiele lat pracowałam w Dekorze jako tkaczka, 15 lat temu przeszłam na emeryturę. Z jednej strony szkoda mi było aktywności zawodowej, ale z drugiej ucieszyłam się, że nie znalazłam się na bruku, bo właśnie wtedy zaczęły się zwolnienia w fabryce - wspomina Halina Dowhaniuk. Nie miała zamiaru siedzieć w domu i narzekać na nudę, zapisała się do związku i od tej pory nie opuszcza żadnego spotkania, żadnej imprezy. Chętnie jeździ z koleżankami i kolegami na wycieczki, koncerty, korzysta z pływalni Wodnik. - Chodzę też na zajęcia do Żarskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku przy domu kultury, ale czas dla wnuka Andrzeja i wnuczki Kamilki zawsze znajdę - zapewnia.

Szkoda siedzieć w domu

Krystyna Śnieżek najpierw była na rencie, a potem przeszła na emeryturę. Zapisała się nie tylko do związku emerytów, ale też do związku diabetyków. - Po prostu nie lubię siedzieć w domu, może dlatego, że pracowałam jako główna księgowa w Zespole Szkół Budowlanych. Czas mam wypełniony codziennie, nie ma miejsce na nudzenie się. A kiedy mam wolne chwile, to poświęcam je wnuczkom Paulince i Patrycji, a także wnukom Rafałowi, Pawłowi, Damianowi i Kubie. Dzieci są wspaniałe - opowiada.

- Przyszłam się zapisać do związku emerytów, bo siostra Barbara należy do niego i opowiadała mi wiele razy o ciekawych imprezach, które są tam organizowane - mówi Wiesława Zakrocka. - Jestem od 10 lat na emeryturze, wyszłam drugi raz za mąż, pracuję na działce, kupiłam sobie mieszkanie, teraz chcę czegoś więcej, dlatego będę przychodzić na spotkania z koleżankami. Starczy mi czasu i dla wnuków, a jest ich pięcioro - Ania, Madzia, Daria, Kasia i Kamil. Bardzo je kocham.

Przyjmują nowych

- A ja mam troje wnuków - Radka, Malwinę i Karolka - opowiada Barbara Cześnikowska. - Najstarszy jest Radek, już studiuje, ale pozostali są jeszcze mali. Muszę się nimi opiekować, bo córka bardzo często wyjeżdża za granicę. A w wolnym czasie przychodzę do świetlicy naszego związku albo idę na koncerty z koleżankami z koła.

Alina Wałkowiak, skarbnik żarskiego koła Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów przyznaje: - Do naszego koła należy ok. 450 osób, zapisuje się coraz więcej ludzi. Zbieramy się na herbatce w świetlicy przy ul. Chrobrego 21 w każdy wtorek i piątek od 9.00 do 12.00. Niedawno mieliśmy spotkanie opłatkowe, 23 stycznia będziemy obchodzić Dzień Babci, a pod koniec stycznia robimy zabawę na działkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska