Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spożywczak ucieknie spod skrzydeł powiatu?

MICHAŁ IWANOWSKI 0 68 324 88 12 [email protected]
Grażyna Toporowicz, filolog germanista i doradca zawodowy. Mieszka w Przylepie, pracuje w nowosolskim "Spożywczaku”. Pisze pracę doktorską z andragogiki (pedagogiki dorosłych). Ma męża i dwoje dzieci. Hobby: jazz.
Grażyna Toporowicz, filolog germanista i doradca zawodowy. Mieszka w Przylepie, pracuje w nowosolskim "Spożywczaku”. Pisze pracę doktorską z andragogiki (pedagogiki dorosłych). Ma męża i dwoje dzieci. Hobby: jazz. fot. Krzysztof Kubasiewicz
Rozmowa z Grażyną Toporowicz, nową prezes Stowarzyszenia Edukacyjnego "Spożywczak"

- Podobno wasze stowarzyszenie chce przejąć od starostwa administrowanie Zespołem Szkół Spożywczych, a urząd raczej się nie sprzeciwia. Czy do tego dojdzie?
- Czy dojdzie? Pewnie tak. Nie wiadomo tylko kiedy. Jestem prezesem stowarzyszenia od niedawna, ale z tego co widzę, to sytuacja w zespole szkół jeszcze do tego nie dojrzała. Mamy teraz nową dyrekcję , która wprowadza liczne zmiany na lepsze, pod względem warunków pracy itp. Niech na razie szkoła działa w obecnych strukturach, czyli pod starostwem.

- Co musiałoby się stać, żeby sytuacja dojrzała do przejęcia?
- Przede wszystkim nie widzę woli przekształceń ze strony rady pedagogicznej, a to jest najważniejsze. Pewne wątpliwości ma też kadra nauczycielska, bo nie wiadomo czy nowo przyjmowani nauczyciele działaliby na mocy Karty Nauczyciela, czy na zasadzie kontraktów. To byłby zupełny eksperyment w Nowej Soli, nie ma jeszcze w mieście szkoły, zarządzanej przez stowarzyszenie.

- Ale w Zielonej Górze są. I jakoś sobie radzą.
- Tak, ale tamte szkoły w momencie przekształcenia miały dobre warunki lokalowe i dobre wyposażenie. Nam do tego jeszcze daleko. Mamy ogromny budynek i braki w wyposażeniu.

- Jako organ prowadzący to wy otrzymywalibyście subwencję oświatową na prowadzenie szkoły. Pieniądze tego problemu nie załatwią?
- Nie chciałabym, żeby sprowadzać tę sprawę tylko do pieniędzy. Trzeba patrzeć także przez pryzmat sprawnego zarządzania. Gdybyśmy przejęli szkołę, to na jej czele powinien stanąć dobry, energiczny menadżer, wsparty zintegrowanym zespołem. Wszyscy, zarówno 40-osobowa kadra, jak i rada pedagogiczna musiałyby działać tak, jakby szkoła stanowiła ich wspólne dobro.

- Czyli kiedy może nastąpić takie przekształcenie?
- Nie jest to bardzo odległa perspektywa. Ale jeszcze nie jutro, ani pojutrze.

- Czym więc teraz zajmie się stowarzyszenie pod pani przewodnictwem?
- Będziemy starali się sięgać po fundusze europejskie, z licznych programów adresowanych do uczniów, osób chcących uzupełniać lub zmieniać wykształcenie, a także do dzieci ze środowisk wiejskich. Poza tym, chcemy zwrócić się do rodziców naszych uczniów, żeby wspólnymi siłami przeciwdziałać przemocy w szkole.

- Otoczenie szkoły niebawem bardzo się zmieni. Tuż obok powstaną hipermarkety, hotel, być może będzie tam budowany basen. Te zmiany to szansa czy zagrożenie dla szkoły?
- Takie zmiany mają swoje dobre i złe strony. Dziś jesteśmy placówką trochę wyizolowaną, w szczerym polu. Dla wielu jest to bariera. Kiedy wokół zrobi się ruch, to uczniów będzie kusić, żeby oddalać się ze szkoły. Ale nie sądzę, by stanowiło to jakiś trudny do przezwyciężenia problem.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska