Przesłuchany jako świadek z pouczeniem został już 32-letni Mateusz P. To on sterował łodzią podczas tragicznego wypadku. Jaka jest jego wersja tragedii? - Powiedział, że powodem zdarzenia było to, że kobiety w pontonie podnosiły się, siadały i robiły zdjęcia - informuje prokurator Ewa Grześkowiak, szefowa prokuratury rejonowej w Świebodzinie. Z tego właśnie powodu miało dojść od wywrócenia się pontonu. Wtedy 44-letnia mieszkanka Świebodzina dostała się pod śrubę.
Świebodzińska prokuratura przesłuchuje również środków tragicznego wypadku. Motorówka została zabezpieczona. Na temat jej stanu technicznego wypowiedzą się biegli.
Przypomnijmy. Do tragedii doszło 19 maja około godz. 19.00 na jeziorze Niesłysz w Przełazach. Kilka kobiet wsiadło do pontonu napędzanego silnikiem. Sterował 32-letni ratownik WOPR. W pewnym momencie jedna z kobiet wypadła z pontonu. Niestety śruba zmasakrowała jej głowę. 44-latka zmarła.
Jerzy Telak, prezes krajowej centrali Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, zaraz po wypadku zaznaczył, że do ratownik nie miał prawa zabierać turystów do łodzi. Powiedział, że to sprzęt ratowniczy, służący do manewrów, patrolowania, ćwiczeń oraz akcji ratowniczych. Kobiety, które wsiadły do łodzi były uczestniczkami imprezy integracyjnej w Przełazach.
Prezes Telak zaznacza, że ratownik mógł również zbagatelizować obowiązek zakładania na rękę tzw. zrywki, która po wypadnięciu sternika za burtę ocina dopływ paliwa do silnika i ten przestaje pracować. Zrywka mogła również się zerwać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?