Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

STARY RYNEK: Zakochani w mieście

Leszek Kalinowski 0 68 324 88 74 [email protected] Data publikacji artykułu w "GL" > 12-13 września 2009
Zielonogórscy pionierzy: Teresa Tuliszka, Helena Magalas, Maria Waszkowska, Danuta Dębińska, Leszek Pendasiuk, Julia Riedel, Edward Tuliszka, Danuta Mielnik, Longina Grzybek i prezes stowarzyszenia Julian Stankiewicz
Zielonogórscy pionierzy: Teresa Tuliszka, Helena Magalas, Maria Waszkowska, Danuta Dębińska, Leszek Pendasiuk, Julia Riedel, Edward Tuliszka, Danuta Mielnik, Longina Grzybek i prezes stowarzyszenia Julian Stankiewicz fot. Paweł Janczaruk
Kochają to miasto jak nikt inny. Pamiętają, kiedy pisano jego nazwę jako Zielonagóra. I kiedy było małe i pachnące magnoliami. Wtedy mówili o nim ,,bombonierka".

Pionierzy Zielonej Góry spotykają się w ratuszu, w sali wspomnień. By przypominać młodszym pokoleniom, jaki był Winny Gród zaraz po wojnie, jak się rozwijał, stawał miastem wojewódzkim i ważnym ośrodkiem kulturalno-naukowym Środkowego Nadodrza.

Helena Magalas przyjechała do Zielonej Góry ze Lwowa. Była miesiąc po ślubie. Największy problem podczas makabrycznej podróży wagonami towarowymi stanowiły książki. Wielkie pakunki (zabrali wszystkie książki, jakie były w ich mieszkaniu). Ale i ona i mąż kochali literaturę. W Winnym Grodzie mieszkali już Mikulscy, wujostwo męża pani Heleny. Przy Starym Rynku 20 prowadzili aptekę. To niej rozpoczęła pracę H. Magalas…

Cieszył każdy sklep

- Na ulicy wielkie targi ,,kup albo sprzedaj, co ci w ręce wpadło" - tak wspomina swoje pierwsze dni na tzw. Ziemiach Odzyskanych Julianna Riedel, która przyjechała do Zielonej Góry z Łodzi (podróż, często na piechotę, trwała dwa tygodnie). W drodze poznała kobietę z pięciorgiem dzieci. Opiekował się nimi 81-letni dziadek. Dołączyła do nich, miała wtedy 18 lat.

Prezes stowarzyszenia Pionierów Zielonej Góry Julian Stankiewicz podkreśla, że czasy były ciężkie, ludzie się nie znali, bo przybyli tu z różnych stron, a jednak szybko potrafili się zintegrować. I cieszyć się z każdego nowo otwartego sklepu. Na ul. Krakusa uruchomiono Fabrykę Dywanów, Zakłady Szczotkarskie oraz olbrzymi tartak. A na Zamkowej była gazownia i łaźnia miejska…

Longina Grzybek wspomina swój przyjazd na Zachód, do Świebodzina, skąd razem z siostrą przeniosła się do ładniejszej, pełnej zieleni Zielonej Góry. Tu chodziła do gimnazjum. Liceum ukończyła na Mazurach, by swoją pierwszą pracę podjąć w Poznaniu. A kiedy tworzono woj. zielonogórskie, została służbowo przeniesiona do stolicy nowego regionu.

Ocalić od zapomnienia

- Pierwsze wrażenie? Piękne miasto, piękne domy, każdy z ogródkiem pełnym kwiatów - mówi Edward Tuliszka. - Przy Chrobrego - cmentarz. Po trzech miesiącach od przyjazdu obejrzałem pierwsze Winobranie. Było pięknie!

Wszyscy wspominają Dom Słowa Polskiego Bogaczyka, Wagmostaw - urokliwe miejsce rekreacji i rozrywki, kąpielisko przy ul. Źródlanej (z kabinami, prysznicami, skocznią, miejscem zabaw przy orkiestrze i bufetem). Ocalają od zapomnienia Zieloną Górę, której już nie ma. Ale istnieje w pamięci jej mieszkańców. Oby jak najdłużej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska