Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stelmet Falubaz: Nieuchwytni jak myśliwce (wideo)

Marcin Łada 68 324 88 14 [email protected]
Piotr Protasiewicz (na czele) ucieka przed czającymi się na niego Rosjanami Artemem (czerwony kask) i Grigorijem Łagutami. Kapitan dał radę, a pomagały mu nawet bandy.
Piotr Protasiewicz (na czele) ucieka przed czającymi się na niego Rosjanami Artemem (czerwony kask) i Grigorijem Łagutami. Kapitan dał radę, a pomagały mu nawet bandy. Ireneusz Romanek
Stelmet Falubaz jest naprawdę mocny. Po dwóch zwycięstwach 50:40, w niedzielę zielonogórzanie zgnietli drużynę Włókniarza na jej terenie 58:32. Przewaga 26 "oczek" nie zdarza się w ekstralidze zbyt często.

Sposób na wysokie zwycięstwo? Niby prosty, czterech bardzo dobrze dysponowanych seniorów: Greg Hancock (13 i dwa bonusy), Piotr Protasiewicz (13), Rafał Dobrucki (12 i bonus), Andreas Jonsson (10). Goście przegrali indywidualnie jedynie dwa biegi. Tylko Jonas Davidsson (5) tracił wywalczone pozycje, a reszta kąsała wprost podręcznikowo.
- Cała drużyna pojechała bardzo dobry mecz. Spodziewaliśmy się znacznie trudniejszej przeprawy. Kiedy zobaczyłem wynik przed biegami nominowanymi, byłem dość mocno zdziwiony - przyznał Dobrucki. - Potrzebowałem takiego meczu, ale przede wszystkim motocykle zachowywały się wreszcie tak, jak się spodziewałem i chciałem. Korekty były dokonywane we właściwym czasie i przynosiły efekty. W ekstralidze nie ma miejsca na małe błędy, a co dopiero mówić o dużych.

Przewaga zielonogórzan cały czas była bezpieczna, a scenariusz pojedynku zaskoczył nie tylko "Rafiego". - Troszkę obawialiśmy się, że Włókniarz dowiedzie siły. Dwa poprzednie mecze przegrał przecież bardzo nisko - ocenił trener Marek Cieślak. - Ale nie ma się co podniecać, bo przed nami daleka droga. Cieszymy się z dobrego początku, bo zawsze lepiej mieć punkty niż ich nie mieć. Nie ma co ukrywać, jedziemy dobrze. Widać, że kiedy jednemu nie pójdzie to uzupełnia go drugi.
Szkoleniowiec Stelmetu Falubazu wyjaśnił także, co działo się z naszym eksportowym juniorem Patrykiem Dudkiem (2 i bonus), który w czwartek mocno się poobijał. - Na pewno zdrowy nie jest. Mógł śmiało odmówić jazdy i nikt nie miałby do niego pretensji - ocenił Cieślak i znów wspomniał o niefortunnym regulaminie, który promuje nieopierzonych młodzieżowców, a wstrzymuje rozwój tych już ukształtowanych.

Starcie w Częstochowie obfitowało w mijanki, a momentami było naprawdę groźnie. W XIII gonitwie niemal zatrzeszczały kości. - Nermark pojechał jak dzik. Za pierwszym razem wstrzelił się w taśmę, a w powtórce był z tyłu, bo go zamykałem. Wypruł mi szprychy, sam prawie upadł. Zdecydowanie się odłączył - skwitował Protasiewicz.
Wszyscy zadają sobie teraz pytanie czy zielonogórzanie są tak mocni, że na dłużej zasiedli w fotelu lidera? - Na razie Falubaz prezentuje się jak dream team. Nie ma słabych punktów - powiedział Sebastian Ułamek, który tydzień temu walczył z "myszami", a w niedzielę dopingował kolegów z rodzinnej Częstochowy. - Cały zespół to utytułowani zawodnicy, którzy dokładnie wiedzą, co mają robić.
- Na mocniejszych rywali przyjdzie nam jeszcze poczekać. Przypuszczam, że najbliższa okazja w poniedziałek we Wrocławiu. Dziś pojechaliśmy bardzo dobrze, ale właściwe testy dopiero przed nami - ocenił "PePe".
- Żeby wygrać ligę trzeba mieć trochę szczęścia i zdrowych zawodników na play offy - tonował nastroje Cieślak.

Przypomnijmy, że pojedynek z Włókniarzem był rozegrany awansem. Inne zespoły ekstraligi miały wolne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska