Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażacy ze Szprotawy uratowali kierowcę z płonącego auta

Lucyna Makowska
Nie czujemy się bohaterami, na naszym miejscu każdy postąpiłby tak samo- mówią st. ogn. Andrzej Gałka i st. sekc. Przemysław Nieradka
Nie czujemy się bohaterami, na naszym miejscu każdy postąpiłby tak samo- mówią st. ogn. Andrzej Gałka i st. sekc. Przemysław Nieradka Arch OSP Małomice
Poranek, kwadrans po 7.00. Rozpędzony mercedes uderza w barierę na moście przy Małomickiej. Roztrzaskany kawał blachy przebija szybę , a potem płuca kierowcy, auto staje w płomieniach

Wracałem właśnie ze sklepu do domu do Śliwnika, miałem akurat wolne - opowiada Andrzej Gałka, na co dzień strażak Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Szprotawie.- Wjeżdżałem na most zobaczyłem, że leży na nim w poprzek płonący samochód. Musiało to trwać już kilka minut.

W odległości 3-4 metrów na asfalcie leżał nieprzytomny mężczyzna, dwóch innych stało nad nim. - Widziałem jak byli przerażeni sytuacją ,chyba nie bardzo wiedzieli co się stało - dodaje.

Widząc powagę sytuacji A. Gałka, strażak z 18-letnim doświadczeniem wiedział, że najpierw trzeba poinformować służby ratownicze.

- Samochód stał w ogniu, nie było czasu na myślenie, nie wiedziałem czy zbiornik z paliwem wybuchł, dlatego dwójce kazałem odejść - relacjonuje strażak.- Wtedy na miejsce nadjechał Przemysław Nieradka, który również pracuje od 10 lat jako zawodowy strażak w JRG w Szprotawie. Jechał na służbę. Obaj odciągnęli nieprzytomnego mężczyznę jak najdalej od płonącego samochodu.-W takich chwilach człowiek nie myśli o zagrożeniu,ratuje innych, to odruch - dodaje P. Nieradka. - Owszem , jest strach, bo gdy bierzemy udział w akcji mamy odpowiednią odzież, sprzęt i kolegów z zastępu, na których możemy liczyć. Tu było inaczej.

Wtedy na miejsce dotarli strażacy i pozostałe służby. Ogniowcy zaczęli gasić płonący wciąż samochód. Rannym kierowcą zajęli się ratownicy pogotowia. - Mężczyzna po zaopatrzeniu został przetransportowany pogotowiem lotniczym do szpitala w Zielonej Górze - informuje st. kpt. Paweł Grzymała, rzecznik żagańskich strażaków.- Mercedes spłonął, straty szacuje się na 500 tys. zł.

Przyczynę wypadku wyjaśnia żagańska policja. - Samochód uderzył z dużą siłą w bariery ochronne- tłumaczy st. sierż. Monika Broda, z KPP w Żaganiu. -Jedna z nich wyłamała się, przebiła szybę samochodu, a potem wbiła się w klatkę piersiową kierowcy, mieszkańca Szczecina. Jego stan jest ciężki , ma przebite płuco i wielonarządowe obrażenia wewnętrzne. Pasażerom, mieszkańcom Małomic nic się nie stało. Z pierwszych ustaleń policjantów, wynika, że pomogli oni wydostać się kierowcy z samochodu.

Wiadomo jednak, że obaj byli pod wpływem alkoholu. Kierowca był w takim stanie, że nie było możliwe pobranie krwi do badania, ponieważ mężczyzna zachowywał się agresywnie wobec służb. Policyjne śledztwo odpowie również i na to pytanie. Najważniejsze jest jednak ustalenie okoliczności zdarzenia.

- Na naszym miejscu każdy by tak postąpił. Dla nas największą satysfakcją jest to, że ten człowiek żyje - przyznają strażacy. -Był poważnie ranny. Wiemy, że kiedyś mieszał w tej okolicy.

Wdzięczni powinni im być też pasażerowie. Gdyby nie zimna krew strażaków, błyskawiczna akcja, auto mogłoby wybuchnąć i również ich ranić czy zabić.

Wypadek miał miejsce w sobotę, 4 marca. Pisaliśmy o nim w artykule: WSzprotawie mercedes roztrzaskał się o barierę. Auto spłonęło [ZDJĘCIA]

Zobacz też wideo: Karambol na Dolnym Śląsku. 24 auta zderzyły się na łączniku Świdnicy z autostradą A4

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska