Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sulechowianin jedzie na mistrzostwa świata siłaczy

Eugeniusz Kurzawa
Ciekawi sukcesów Piotra Piechowiaka mogą zajrzeć na stronę internetową polskiego strongmana: www.piotrpiechowiak.com.pl
Ciekawi sukcesów Piotra Piechowiaka mogą zajrzeć na stronę internetową polskiego strongmana: www.piotrpiechowiak.com.pl fot. Tomasz Gawałkiewicz
- Wyjazd do Chin to będzie mój debiut w międzynarodowych zawodach strongmanów - mówi Piotr Piechowiak

- Kiedyś, jak Piotr rzucał ciężary w piwnicy, a na górze był sklep AGD, to aż pralki i lodówki tam się przesuwały - śmieje się Adam Grzebielucha, jeden z ćwiczących na siłowni.

Siłownia, która ulokowała się za "Biedronką", w podziemiach budynku PZU, jest znana tylko bywalcom. Nie ma szyldu, wejście jakby schowane. A jeśli ktoś już trafi, to po ciemku musi schodzić do piwnicy.

- To trochę prywatna siłownia, przychodzi tu ćwiczyć ze 20 osób - uważa A. Grzebielucha. Faktycznie siłownia należy do spółdzielni mieszkaniowej. - Ten sprzęt ma już dobre 25 lat - dodaje.

Tutaj przychodzi ćwiczyć Piotr Piechowiak, strongman, który szykuje się do wyjazdu na mistrzostwa świata w tej dziedzinie mające się odbyć w Chinach.

- W Polsce odbywał się w tym roku Puchar Europy strongmanów; po tych zawodach otrzymałem zaproszenie do startu w Chinach - informuje siłacz. Światowa rywalizacja najsilniejszych facetów odbędzie się między 14 a 21 grudnia.

Co chwila dokładają

- Zaczynałem osiem lat temu; na początku była kulturystyka, do której wprowadził mnie Irek Kuraś, a potem wkręcił do strongmanów - relacjonuje P. Piechowiak. - Pojechałem na pierwsze zawody, zająłem tam trzecie miejsce i tak się zaczęło.

Mającemu dziś 26 lat Piechowiakowi spodobały się nietypowe konkurencje: przenoszenie "walizek", wyciskanie belki, trzymanie samochodu na czas lub przerzucanie opony. Zapisał się do jednej z pięciu federacji strongmanów (IFSA) i zaczął jeździć na zawody. Stało się to jego sposobem na życie.

- Rocznie mam 15 do 20 startów w zawodach, da się z tego żyć - wskazuje kulturysta, a w zasadzie zawodowiec w swej dyscyplinie. Silny, nabity mięśniami, zbijający wagę przed chińskimi mistrzostwami do 105 kg.

Rozbiera się i zaczyna rozgrzewkę. Jest 10.00. Koledzy pomagają nasmarować ciało maściami rozgrzewającymi mięśnie i stawy. - Za chwilę biorą się za martwe ciągi - zapowiada siłacz. Na ziemi sztanga ze stukilogramowymi ciężarami, którą podnosi po kilka razy i rzuca na glebę. To od tego kiedyś na górze "chodziły" lodówki. - Dlatego przenieśli sklep - żartują kulturyści. - Jeśli w półtorej minuty wyrwę sztangę osiem razy, to będzie dobrze - dysząc zapowiada zawodnik. Koledzy co chwila dokładają mu ciężary. W piątym etapie do udźwignięcia jest 250 kg!

Jak będzie w Chinach?

- Niestety, po latach treningów i startów "siada" kręgosłup, kolana, łokcie - mówi strongman. - Jeśli jednak nie przydarzy się kontuzja, to jeszcze z pięć lat dam radę walczyć.

Przed nim najważniejsze wyzwanie: Chiny. - Kibicujemy mu - zapewnia A. Grzebielucha. Lecz wszystkiego nie da się załatwić w Sulechowie. Kulturyści narzekają, że nie ma tu siłowni z prawdziwego zdarzenia. Podobnie uważa pan Piotr i na treningi specjalistyczne jeździ do Legnicy, gdzie ćwiczy z kolegami, chociażby tak znanymi jak Tyberiusz Kowalczyk.

Dzienny trening kończy o 13.00. Potem jeszcze masaż - zatem na godzinę przychodzi masażystka. I jeszcze "rowerek" na siłowni.
- Czekamy na dobre wiadomości z Chin - deklaruje A. Grzebielucha. - Nie wiem czy dam radę wrócić na święta - zapowiada P. Piechowiak, ale w razie sukcesu obiecuje sms-a do "GL". Zatem - powodzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska