Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

SULECHÓW/SKĄPE. Mimo morderczej akcji ratunkowej nie udało się uratować życia żadnej z ofiar. Rodziny i znajomi zapalają znicze na moście

Renata Zdanowicz
Renata Zdanowicz
Znicze na miejscu wypadku palą się cały czas. W sobotę (14 grudnia) o godz. 20.00 przyjaciele pożegnają kolegów i koleżanki.
Znicze na miejscu wypadku palą się cały czas. W sobotę (14 grudnia) o godz. 20.00 przyjaciele pożegnają kolegów i koleżanki. Renata Zdanowicz / Piotr Jędzura
Koszmarne sceny rozegrały się we wtorek nad ranem, 10 grudnia. W Ciborzu auto wpadło do kanału. W pojeździe znajdowało się pięć młodych osób. Mimo morderczej akcji ratunkowej nie udało się uratować życia żadnej z ofiar. Nie wiadomo, o której godzinie znalazły się w wodzie. Czy gdyby były barierki, auto nie znalazłoby się w wodzie? Na to i na wiele innych niewiadomych odpowie śledztwo.

Piątka nastolatków nie żyje. Wystarczyła chwila

W audi jechały dwie dziewczyny spod Sulechowa i trzech chłopaków z Ciborza. - Ja oczywiście ich znałem, byli w wieku mojego dziecka. Młode chłopaki, całe życie przed nimi dopiero… - mówił Zbigniew Woch, wójt gminy Skąpe, który szybko przybył na miejsce tragedii.

Ja oczywiście ich znałem, byli w wieku mojego dziecka. Młode chłopaki, całe życie przed nimi dopiero…

Zgłoszenie do strażaków dotarło o godz. 5.50 rano. Do dyżurnego świebodzińskiej straży pożarnej zadzwonił dostawca pieczywa, który przejeżdżał w okolicy kanału.

We wtorek 10 grudnia nad ranem doszło do tragicznego wypadku w Ciborzu. Audi, którym podróżowało pięć osób wpadło do wody. Ofiary miały 17-19 lat. - To ogromna tragedia - mówią ludzie.Wiemy, że samochodem podróżowały dwie 18-latki i trzech młodych chłopaków. Jeden z nich miał 17 lat, dwóch 19. Świebodzińska prokuratura poinformowała, że za kierownicą audi siedziała młoda kobieta. Wiadomo też, że wszystkie osoby miały zapięte pasy bezpieczeństwa.Z naszych informacji wynika, że ci młodzi ludzie jechali do pracy. Informację o wypadku służby odebrały około godz. 6.00. Jeden z kierowców podróżujący tą drogą zauważył samochód w wodzie. Na miejsce wysłano służby ratunkowe. Jedna z osób była zakleszczona w aucie. Nikogo nie udało się uratować, pomimo długiej reanimacji. O godz. 7.47 lekarz stwierdził zgon pięciu osób.W audi jechały dwie dziewczyny spod Sulechowa i trzech chłopaków z Ciborza. -  Ja oczywiście ich znałem, byli w wieku mojego dziecka. Młode chłopaki, całe życie przed nimi dopiero - mówi Zbigniew Woch, wójt gminy Skąpe.Udało nam się dotrzeć do osób, które znały ofiary wypadku. Wiemy, że dwóch chłopaków pracowało w markecie spożywczym w Skąpem. Dominik (19 lat) na pewno jechał do pracy, Wojtek miał dzisiaj wyznaczoną drugą zmianę.- Dominik pracował z nami od 1,5 miesiąca. Dał się poznać jako bardzo miły i grzeczny chłopiec, bardzo uczynny. Nie dało się go nie lubić. Wojtek był z nami dopiero trzeci dzień, nie wiemy czemu jechał tym autem - mówi nam pracownica marketu.Kim byli chłopcy? Wszystkich trzech wychowywały matki. W jednej z rodzin, które dotknęła tragedia, ofiara to już trzecia śmierć syna w tej rodzinie. Drugi z chłopców kilka miesięcy temu pochował ojca, a trzeci wrócił od ojca z zagranicy, rozpoczął pracę w markecie...Nasi Internauci, Czytelnicy i użytkownicy facebooka składają w sieci kondolencje dla rodzin ofiar tej tragedii. Na miejscu zdarzenia pracuje policja i prokurator. Ustalane są przyczyny wypadku.

CIBÓRZ Tragedia w Ciborzu. Ofiary to nastolatkowie spod Sule...

- Natychmiast wysłano zastępy ze Świebodzina. Strażacy byli na miejscu po kilkunastu minutach. Audi A4 było w wodzie, wystawał tylko fragment tylnej części pojazdu. Jeden ze strażaków przebrał się w ubranie ochronne i wszedł do wody - relacjonował st. kpt. Dariusz Szymura, rzecznik prasowy lubuskich strażaków. Było jednak ciemno, a warunki pod wodą trudne. Strażak nie był w stanie zlokalizować ofiar, dlatego podczepiono do auta linkę i przyciągnięto je bliżej brzegu.

Wtedy oczom strażaków ukazał się makabryczny widok. W pojeździe było pięć osób, wszystkie nieprzytomne. Cztery z nich udało się wydobyć, do uwolnienia piątej potrzebne było narzędzie hydrauliczne.

NAJGŁOŚNIEJSZE AKCJE LUBUSKIEJ POLICJI

Rozpoczęła się walka o życie nastolatków, którą stoczyli wszyscy obecni. W akcji reanimacyjnej udział brali, zarówno policjanci, strażacy, jak i medycy. - Wszyscy w tym momencie byliśmy jednym organizmem - informuje nadkom. Marcin Maludy, rzecznik prasowy KWP w Gorzowie Wlkp. Symbolem tej walki stało się zdjęcie na str. 1. O godz. 7.47 lekarz stwierdził zgon pięciu osób.

Trwa głosowanie...

Jak oceniasz bezpieczeństwo na lubuskich drogach?

Jan Leffelbein, mieszkaniec Ciborza, o wypadku dowiedział się od żony. - Jak dojechałem na miejsce, jeszcze trwała reanimacja ostatniej ofiary - mówi. - Jechałem tam myśląc przede wszystkim o matkach, co one czują. Widzieliśmy fajnych, uśmiechniętych chłopaków i raptem ich nie ma.... Przed oczami miałem to, jak zginęli, jak oni tę ciemność zobaczyli, co się tam działo w tym aucie. Ta myśl przeraża, co oni tam czuli w tym aucie, czy utonęli, czy się udusili...?

Jechałem tam myśląc przede wszystkim o matkach, co one czują. Widzieliśmy fajnych, uśmiechniętych chłopaków i raptem ich nie ma...

Mieszkańcy dyskutują o wypadku. Roztrząsają szczegóły. - Czemu żadne z nich nie zadzwoniło, „strzałki” choćby nie puściło? Tam było uderzenie, panika, pięć osób.

- One łzami to pokazały - mówi o matkach młodych ludzi Janek. Opowiada, że nawet nie chciały pojechać na miejsce tragedii. Jedną z kobiet przekonał i zawiózł tam dopiero na drugi dzień. - Żeby zobaczyła, że palą się znicze, że ludzie przyjeżdżają i współczują.

Przeczytaj też: W tragicznym wypadku zginęło pięcioro młodych osób. Uczniowie żegnają Kornelię i Weronikę

Narkotyki? Alkohol? Szybka jazda? - Nie, absolutnie nie! - zaprzecza gorąco. - Daję głowę sobie obciąć, że żaden z nich nie brał. Palili papierosy, jak każdy z nas, ja też kiedyś po krzakach paliłem. Ale Kuba w ogóle nawet piwa nie chciał wypić. Najbardziej denerwuje to wścibstwo ludzi, niektórych mieszkańców. Wielu współczuje i są w tej chwili duchowo z tymi matkami, które potraciły dzieci, ale są tacy, którzy mówią, że wszyscy młodzi to narkomani.

Polecamy wideo: Samochód wpadł do wody, zginęło pięć młodych osób

Kuba był najmłodszy z całej piątki, która zginęła. W rodzinnym domu było siedmioro rodzeństwa i tu Kubuś też był najmłodszy. Nad rodziną zawisło fatum. We wtorek matka straciła trzeciego syna, wszyscy trzej zginęli w tragicznych okolicznościach. Jeden w wypadku drogowym pod Sulechowem w 2011, drugi dwa lata temu w Londynie.

W czwartek, 12 grudnia robotnicy montowali nowe barierki odgradzające drogę od stawu.

CIBÓRZ. Przerażające wyniki sekcji zwłok pięciu młodych ofia...

Pani Dorota, mama Kuby, nie jest w stanie wydobyć z siebie słowa. Rozmawiam z narzeczoną brata.

- Zapamiętamy Kubę uśmiechniętego - mówi w pier-wszych słowach Magda. - On był takim naszym oczkiem w głowie, był zawsze szczęśliwy, uśmiechnięty i pomocny. Na niego można było liczyć, jak trzeba, to przyszedł popilnować mi córkę. Brakuje go. Łudzimy się, że wróci, ale to jest przecież niemożliwe. Jak kiedyś przekroczymy my tę bramę, spotkamy się i zapytamy, co tam się stało. To pytanie cały czas nam siedzi w głowach. Jak? Dlaczego? I nie dowiemy się już. Modlimy się i mamy nadzieję, że jak wpadli do wody, stracili przytomność.

Znicze na miejscu wypadku palą się cały czas. W sobotę (14 grudnia) o godz. 20.00 przyjaciele pożegnają kolegów i koleżanki.
Znicze na miejscu wypadku palą się cały czas. W sobotę (14 grudnia) o godz. 20.00 przyjaciele pożegnają kolegów i koleżanki. Renata Zdanowicz / Piotr Jędzura

Pani Dorota się przełamuje i opowiada o wtorkowym poranku: - Jeden z braci kolegi syna jadąc do pracy zobaczył ten wypadek. Zadzwonił i pytał, czy jego brat jest u Kuby. Odpowiedziałam, że nie ma, ani Kuby, ani jego brata. Próbowałam się dodzwonić do syna, bez skutku. On latał po chłopakach, sprawdzał na działce, czy tam ich nie ma. Nigdzie ich nie było.

Pani Dorota patrzy w jeden punkt. - Wyszli ok. 22.40. Powiedział, że zaraz wróci. Już do rana nie wrócił. Wydzwaniałam o pierwszej w nocy, potem o trzeciej, ale miał zajęty numer.

Magda opowiada, że Kuba uczył się w zawodówce na mechanika, był w pierwszej klasie. - Miał plany życiowe, chciał zdawać na prawo jazdy. Był skryty. Miał dziewczynę, o której my nic nie wiedzieliśmy, aż do wypadku. Przyjechała wczoraj, poznaliśmy ją. Fajna. Szkoda, że w takich okolicznościach, a nie w innych.

Paulinę, dziewczynę Kuby, spotykam na moście. Przyjechała zapalić znicz.

- Poznaliśmy się we wrześniu pod szkołą. Przyszłam po koleżankę, Kuba do mnie zagadał i tak jakoś wyszło. Chodziliśmy ze sobą od niecałych trzech tygodni. Był spokojny. Nigdy nie brał i nie uwierzę w to, że on był naćpany, bo już słyszałam te komentarze na fb. W to nie uwierzę. Znałam całą ekipę. Kolegowaliśmy się, mieliśmy razem spędzić sylwestra, a teraz zostałam tylko ja.

Paulina mówi, że Kuba pisał do niej przed 22.00. - Pytał, czy idę zapalić, bo wyjechali gdzieś i zaraz będą koło Świebodzina. Po 22.00 widziałam filmik na snapczacie i potem już nie miałam żadnego kontaktu. Tylko napisał mi około 3.00, że nie może zasnąć i nie wie, czy jutro pójdzie do szkoły, może zaspać. Niestety, nie zaspał, jechał do szkoły, nie dotarł. Powinni wyjechać koło piątej, bo Kuba miał być na praktyce od 6.00.

Za kierownicą auta siedziała Weronika z Trzebiechowa, prawo jazdy miała zaledwie od dwóch miesięcy. - Wieczorem miała odwieźć koleżankę do Bukowa, pożyczyła samochód od chłopaka, który miał iść na noc do pracy. Co dalej wymyślili? Miała szybko wrócić. Nie mam pojęcia, dlaczego znalazła się tu, a nie w domu - mówią rodzice Małgorzata i Edward. Pani Małgorzata dodaje, że córka jeździła ostrożnie.

Dlaczego? To pytanie nurtuje wszystkich. Pojawiają się głosy, że do tragedii nie doszłoby, gdyby stan drogi i barier energochłonnych na moście był lepszy.

- Po październikowym wypadku bariery nie zabezpieczały w żaden sposób kanału, one leżały w wodzie poza mostem - mówi nam Jordan, brat chłopaka, który zginął we wtorek. - Kanał zabezpieczyły służby drogowe ze Świebodzina tylko taśmami. Ograniczenie prędkości w tym miejscu wynosiło do 60 km/h, zmieniono znaki nazajutrz po wypadku. Do 30 km/h.

Do oskarżeń wobec drogowców odniósł się starosta świebodziński.

- Podjęte działania będą wynikały z ustaleń przyczyn wypadku. Moim zdaniem, konieczne są rozwiązania techniczne wymuszające zmniejszenie prędkości dojazdowej do mostku. Ograniczenia przez znaki są nieskuteczne. Część barier uległa miesiąc temu uszkodzeniu po zdarzeniu drogowym w samo południe, przy normalnych warunkach pogodowych. Zakończyliśmy ustalenia z ubezpieczycielem, szczegóły wymiany z producentem. Miejsce naprawy było zabezpieczone zgodnie z przepisami regulującymi takie sytuacje - wyjaśnia Zbigniew Szumski, świebodziński starosta.

Mieszkańcy mają wiele uwag do tego odcinka drogi.

Tragedia w Ciborzu. Czy to droga i barierki są winne śmierci...

Ciała ofiar wypadku zabezpieczono do sekcji. Śledztwo trwa. W czwartek rzecznik prokuratury okręgowej w Zielonej Górze poinformował nas, że nie ma informacji potwierdzających ujawnienie w samochodzie środków odurzających.

O sekcjach zadecydował prokurator. - Przyczyną śmierci wszystkich osób w samochodzie było utonięcie - mówi prokurator Krzysztof Pieniek, szef świebodzińskiej prokuratury rejonowej.

Nie wiadomo, czy 19-latkowie Wojtek i Dominik, 17-letni Kuba i dwie 18-latki Kornelia i Weronika byli przytomni. Podczas uderzenia audi w betonowy słup doznali bowiem poważnych obrażeń wielonarządowych.

- Kierująca samochodem i siedząca obok niej druga młoda kobieta przypięte były pasami i potwierdził to nurek, który zszedł pod wodę w chwili, gdy samochód znajdował się jeszcze w zanurzeniu. Trzej siedzący z tyłu pojazdu mężczyźni nie byli przypięci - poinformował nas Zbigniew Fąfera, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.

Sprawie towarzyszy mnóstwo spekulacji, niedomówień. W internecie opublikowany został filmik. Słychać głos rozbawionej dziewczyny, która jedzie i krzyczy „180, 190”. Chodzi o prędkość jazdy. Nagranie pochodzi mniej więcej z godz. 23.00.

Nie wiadomo jeszcze, kiedy doszło do wypadku. Trwa ustalanie, jak długo audi było w wodzie. Prokuratura doprowadziła do usunięcia filmiku z sieci.

W czwartek ekipa drogowców lawirowała między ustawionymi w miejscu tragedii zniczami. Montowała barierki, których we wtorek zabrakło. Czy mogły uratować życie tej piątce? To wyjaśni śledztwo prokuratury...

Polecamy wideo: Policjanci odzyskali ciężarówkę wartą nawet 600 tys. zł. Takich pojazdów skradziono więcej.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska