Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świąteczne pogotowie. Pomóżmy rodzinie z Dobrzęcina

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
Rodzinie z Dobrzęcina przydadzą się sprzęty domowe, ostatnio wysiadła pralka. Będzie potrzebne wszystko dla malca, który urodzi się na dniach. Dzieci ucieszą się z zabawek i słodyczy.
Rodzinie z Dobrzęcina przydadzą się sprzęty domowe, ostatnio wysiadła pralka. Będzie potrzebne wszystko dla malca, który urodzi się na dniach. Dzieci ucieszą się z zabawek i słodyczy. fot. Mariusz Kapała
Rodzina liczy ośmioro dzieci od pięciu do 19 lat. Choć dwoje z nich jest już pełnoletnich, to jednak wszyscy mieszkają z rodzicami. Nie mają wielkich oczekiwań związanych ze świętami. - Chciałabym misia - mówi najmłodsza, Adrianna.

Beata Przymus, kierowniczka ośrodka pomocy społecznej w Czerwieńsku nie ma wątpliwości, gdy proszę o wskazanie rodziny, której warto przed Gwiazdką pomóc materialnie.

- Od razu nasuwa mi się jedno nazwisko w Dobrzęcinie, ale jeszcze dla pewności skonsultuję się z pracownikami - mówi. Następnego dnia mogłem się umawiać na spotkanie z panią Beatą Chołuj i jej rodziną. Gdy jednak przyjechałem do wsi gospodynię opadły wątpliwości.

- Może jednak są inni, którym warto pomóc? Nie chciałabym, żeby ktoś pomyślał, że się wpraszamy... Szczerze mówiąc, gdyby miały powstać jakieś niesnaski, wolałabym zrezygnować - głośno się zastanawia.

Rozmawiamy w domu położonym nieco na uboczu wsi, należącym do gospodarki komunalnej. Chołujowie mają w nim - na 10 osób - trzy pokoje, kuchnię i łazienkę. Do tego ogródek przed domem. Wnętrze jest schludne, zadbane, choć w pewnym momencie rozmowy gospodyni pokazuje zacieki na suficie w kuchni.

- Tylko kuchnia została jeszcze do remontu, bo pozostałe pokoje już wyremontowaliśmy - opowiada.- Ciekł dach i leciała woda przez sufit na ścianę i meble. Nikt nie pomagał. Dopiero jak w komunalce nastał pan Wieczorek, to znalazł fundusze na naprawę. Ale zacieki zostały, bo nie ma grosza na remont.

Szukają pracy

Rodzina żyje głównie z zasiłku. Na wszystkie dzieci 1.146 zł. Małżonek gospodyni, Krzysztof Chołuj, po 12 latach pracy w prywatnym gospodarstwie rolnym stracił robotę. Jest cieślą z zawodu. Szuka teraz zajęcia wspólnie z najstarszym synem, 19-letnim Jarosławem. - Dziś rano pojechali do Przylepu, coś tam się ponoć znalazło, ale wrócili, bo nie przyszły maszyny, na których mieli pracować - relacjonuje pani Beata. - Mam nadzieję, że to będzie robota na dłużej.

W końcu jest duża rodzina do ubrania i wyżywienia. Wszystkie dzieci, z wyjątkiem Jarka, uczą się! - I to dobrze! - dorzuca 18-letnia Patrycja, która chodzi do szkoły w Zielonej Górze, choć w grudniu ma rodzić. - Będzie chłopak - mówi patrząc na swój brzuch.

Krzysztof (16 lat) i Andżelika (14) uczą się w czerwieńskim gimnazjum. Kamil (12), Wiktoria (10) i Emilka (7) dojeżdżają do podstawówki w Czerwieńsku. A najmłodsza, pięcioletnia Adrianna, czyli Ada, jak się przedstawia, do przedszkola w mieście.

- Ada jest dziś chora; może nie jest z nią tak źle, ale zaczęła kaszleć, więc nie posłałam jej do przedszkola - usprawiedliwia się mama. Wyjaśnia, że gdyby dziecko pojechało, a przedszkolanki uznały, iż może zarazić innych przedszkolaków, to powstałby ogromny problem. - Rowerem w śniegu musiałabym jechać do miasta po dziecko - stwierdza. Bo dojazdy to chyba główny kłopot niezmotoryzowanych mieszkańców Dobrzęcina. Żeby dostać się do Czerwieńska trzeba się załapać na autobus szkolny o godz. 7.15 lub na jeden z dwóch kursów odwożących dzieci o 13.45 lub 15.45.

Malutka wieś popegeerowska (tylko 36 rodzin) jest położona z dala od uczęszczanych szlaków i większych miejscowości. To nie ułatwia życia tym, którym w domu się nie przelewa.

Nie narzekają

Jednak Chołujowie nie narzekają. Nie mają żadnych roszczeń. Muszę wręcz naciskać, żeby usłyszeć, iż przydałby się opał do pieców, że gospodyni pierze w zabytkowej pralce "Frania", że najmłodsze dziewczynki - jeśli już miałyby coś dostać na Gwiazdkę - to koniecznie to samo. A może przydałoby się coś z ubiorów? - Jak mąż stracił pracę, to pojechał na zarobek do Holandii, był trzy tygodnie. Gdy wrócił trochę obkupiliśmy dzieciaki... - odpowiada B. Chołuji dodaje: - Dzieci naprawdę nie są wymagające.

Co byś chciała od Mikołaja? - pytam uśmiechniętą mała Agę. - Misia Puchatka - odpowiada rzeczowo dziewczynka. - Może kredki, farbki? - dopytuje mama, ale też nie uzyskuje odpowiedzi.

A może rodzinie przydałyby się farby, pędzle i co tam jeszcze trzeba do remontu kuchni? - zastanawiam się. Pewnie też zabawki. Trzeba się spokojnie zastanowić. Bo wydaje się, iż warto wspierać właśnie taką rodzinę, chyba w każdy możliwy sposób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska