ERA KOBIET
ERA KOBIET
Wczoraj Sylwiana Kujawa była jedną z pań, które w ramach spotkania pod hasłem "Era kobiet" zorganizowano w klubie garnizonowym 10 BKPanc w Świętoszowie. Kobiety służące w armii opowiadały m.in. o tym, dlaczego zdecydowały się na pracę w wojsku, mówiły o problemach, radościach, dzieliły się spostrzeżeniami i doświadczeniami.
- W swoim batalionie jest Pani pierwszą kobietą, która weszła do czołgu.
- To prawda, jestem z tego bardzo dumna.
- Łatwo być kobietą - żołnierzem?
- Najtrudniejsze były dla mnie początki. Już na przyjęcie do służby musiałam czekać półtora roku, w końcu się udało. Byłam drugą kobietą w batalionie, miałam to szczęście, że nie miałam testu z w-f, a tylko testy psychologiczne. W-f jest dosyć trudny, to egzamin, na którym trzeba biegać, robić pompki, brzuszki. Teraz musimy go zaliczać każdego roku.
- Dlaczego tak długo czekała Pani na przyjęcie do armii?
- Kiedyś, jeszcze dwa lata temu było trochę inaczej. Bardzo dużo mężczyzn w kolejce, duża konkurencja. Na szczęście to się już zmieniło.
- Koledzy żołnierze dokuczali?
- Na początku słyszałam tylko "baba, do niczego się nie nada!". Zaczęłam od służby w kuchni, potem przeszłam dwumiesięczne szkolenie i po nim zostałam przydzielona do czołgu.
- To pewnie wyróżnienie dla Pani, ale czy to nie jest zbyt ciężka praca dla kobiety?
- Moim zadaniem jest obsługa uzbrojenia. Fizycznie nie jest ciężko, więcej trzeba myśleć głową.
- Zna się Pani na tym tak samo jak Pani koledzy?
- My, kobiety w wojsku musimy robić wszystko, żeby wiedzieć dużo, a nawet jeszcze więcej niż mężczyźni, którzy dziś traktują nas bardziej na równi niż kiedyś.
- Pani mąż też jest żołnierzem, nie miała nic przeciwko żonie, która założyła mundur?
- Ojej, jaki on był przeciwny! Próbował tłumaczyć, przekonywać, że nie wiem, czym jest służba, ale ja się uparłam. W końcu to kobieta nosi spodnie w domu, chciałam wstąpić do armii i wstąpiłam.
- Nie żałowała Pani nigdy?
- Nie, tutaj odnalazłam swoje miejsce, siebie.
- A gdyby trzeba było jechać na misję zagraniczną?
- Dziś raczej bym się nie zgodziła, bo mam trzyletnią córeczkę, ale wiem, że jestem żołnierzem i chciałabym też pokazać, że można na mnie liczyć, dlatego nie wykluczam tego w przyszłości.
- Kobietom w wojsku chyba nie jest tak łatwo, zwłaszcza kiedy chcą np. urodzić dziecko?
- Problemów jest rzeczywiście sporo. Szczególnie z opieką nad dziećmi, nie ma wojskowych żłobków ani przedszkoli, ale to się może zmieni. Jednak, kiedy moje koleżanki zachodzą w ciążę są bardzo dobrze traktowane.
- Malujecie się, stroicie czasem w pracy?
- Nie. W regulaminie jest napisane, że wszystko ma być stonowane i jest. Makijaż może być tylko delikatny, nie rzucający się w oczy.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?