Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczypiorniści Wolsztyniaka spadli i już nie zagrają

jakub lesinski
jakub lesinski
Takich obrazków w hali „Świtezianka” nie będziemy już prędko oglądać. Ekipy seniorów już nie ma.
Takich obrazków w hali „Świtezianka” nie będziemy już prędko oglądać. Ekipy seniorów już nie ma. Tomasz Gawałkiewicz/ZAFF
Wolsztyniak przegrał baraże o pozostanie w pierwszej lidze. Niedawno zarząd podał się do dymisji i ogłosił, że zespół seniorów zostanie zlikwidowany.

Ostatnimi czasy wolsztyńska ekipa przyzwyczaiła nas raczej do walki o czołowe lokaty na zapleczu ekstraklasy. Miniony sezon był jednak kiepski w wykonaniu drużyny prowadzonej na początku przez Wojciecha Hanyża, którego na początku rundy rewanżowej zastąpił trener Zbigniew Markuszewski.

- Miejsce, które zajęliśmy, odzwierciedla naszą postawę w całym roku. To nie jest kwestia jednego czy dwóch meczów z końcówki sezonu - przyznał Marcin Pietruszka, jeden z najbardziej doświadczonych zawodników Wolsztyniaka. - Aby rywalizować na odpowiednim poziomie, z najlepszymi ekipami pierwszej ligi i dawać z siebie maksimum, należy trenować przynajmniej cztery razy w tygodniu i mieć okres przygotowawczy z prawdziwego zdarzenia. U nas był z tym duży problem. Dopiero w końcówce rozgrywek, za trenera Markuszewskiego, udało się zwiększyć ilość zajęć. Na uzupełnienie braków było już jednak za późno. To nie pierwszy rok, kiedy sytuacja kluba była poważna. Do tej pory udawało się pokonać trudności i zaryzykować. Tym razem czegoś zabrakło. Jednak w nieskończoność nie dałoby się tak tego ciągnąć - zauważył 36-latek, który zdecydował się zakończyć karierę.

Przez 20 lat klub funkcjonował blisko w połowie z dotacji miasta. - Później ta kwota zmniejszyła się do jednej trzeciej budżetu, bo władze oświadczyły, że mają inne priorytety. Pozostałe pieniądze musiał zorganizować zarząd. W małym ośrodku nie jest łatwo znaleźć brakujące 200 czy 220 tysięcy złotych. Często trzeba było szukać tej kasy we własnych środkach - przyznał ustępujący wiceprezes Wolsztyniaka, Adam Choroszy. - To, że zespół spadł do drugiej ligi nie ma w tym przypadku żadnego znaczenia. Później otrzymaliśmy propozycję dalszych występów na dotychczasowym poziomie, ale odmówiliśmy - tłumaczył działacz.

Oprócz ekipy seniorów w Wolsztyniaku mogą przestać funkcjonować także zespoły juniorskie. Rozpad klubu - tak obecną sytuację nazywa jego były trener. - Nie jest ona ciekawa - ocenił Hanyż, który prowadził drużynę z Wolsztyna do lutego, po czym został zwolniony. - Szkoda, że stary zarząd podał się dymisji i zostawił wszystko w opłakanym stanie. To, że seniorzy mieli duże kłopoty, było wiadomo nie od dziś czy wczoraj. Ta agonia trwała od lat. Wygląda na to, że zostaną tylko grupy dzieci i może młodzicy. Można było zrobić to zupełnie inaczej - przekonywał były szkoleniowiec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska