Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szlakiem naszych pięknych jezior: Idziemy wokół jeziora Niesłysz

Krzysztof Fedorowicz 0 68 324 88 19 [email protected]
Jezioro Niesłysz jest największym akwenem Pojezierza Lubuskiego. Liczy prawie 500 hektarów powierzchni. Długość - 4,7 km a szerokość - 1,7 km. Maksymalna głębokość sięga do 35 m.
Jezioro Niesłysz jest największym akwenem Pojezierza Lubuskiego. Liczy prawie 500 hektarów powierzchni. Długość - 4,7 km a szerokość - 1,7 km. Maksymalna głębokość sięga do 35 m. fot. Mariusz Kapała
Naszym celem jest jezioro Niesłysz. Ale - jak już ktoś mądry powiedział - nie mniej ważna od celu wyprawy jest droga, która doń wiedzie.

Środkiem transportu niech będzie rower.

"Przez puszczę Pilżę do grodu Międzyrzecza, stąd na drugie Zrąbsko (Zemsko), trzecie Tursko (Tauerzig) do jez. Poźrzadła (Spiegelberg, 1249 Pozirzadlo), dalej granicą dawnych diecezyj, poznańskiej i lubuskiej z r. 1249 ku Odrze wzdłuż rz. Pilszy i Pilszki (Pleiske, 1249 Pilscha)" - pisze w pracy z 1926 r., "Pierwotne osiedlenie pogranicza wielkopolsko-śląskiego", ksiądz profesor Stanisław Kozierowski.

Łatwo na mieniącej się nazwami mapie odnajdujemy Zemsko koło Bledzewa i Tursk nieopodal Sulęcina. Poźrzadło - ze względu na zła sławę trasy nr 2 - znają chyba wszyscy. I stamtąd, jeśli chcemy trzymać się Pliszki, kierujemy się na Czyste, Toporów, Niedźwiedź.

Po jednej stronie wąskiej, ale uroczej i pustej drogi mamy lasy, a po przeciwnej szeroko otwierają się pola, które nagle zapadają się pod ziemię. Załamują tam, gdzie dolina Pliszki, a za nią bezkresne bory.

Wielkie lodownie

W wieży, do której zaprowadził nas Kazimierz Szymański, naliczyłem 47 stopni.

W Niedźwiedziu - zgodnie z drogowskazem - skręcamy na Niesulice, a naszym oczom ukazuje się wygięte niby tęcza beżowe wzgórze z plamami w kolorze wrzosu i ciemnej zieleni. Żeby nie popsuć tych wrażeń estetycznych, by nie powiedzieć - cudownych, nie dojeżdżamy do Niesulic, gdzie tłumy ludzi i pretensjonalne domki kempingowe.

Wybieramy wysublimowany brukowany szlak w kierunku Przełaz. Później skierujemy się na Mostki, Krzeczkowo. Niesulic dosięgniemy na samym końcu.

Złoty Potok to dawna leśniczówka, w której bawili komunistyczni dygnitarze. Niedawno trafiła w ręce prywatne, a inwestor właśnie prowadzi remont. Podobno akwen, nad którym leży willa kiedyś był częścią jeziora Niesłysz. W każdym razie miłośnicy dzikich plaż znajdą tutaj swój mały raj. Wjeżdżamy w las, w którym stoją wiekowe buki, dęby i lipy, i zaraz ukazuje się Niesłysz.

- Przy zachodnim brzegu w XVIII i XIX wieku Niemcy zbudowali potężne lodownie - opowiada Robert Jurga, nasz przewodnik. - Przechowywano w nich lód pochodzący z jeziora. Służył masarniom i innym zakładom branży spożywczej. Największa lodownia mierzy sto metrów i jest na tyle szeroka, że bez trudu mijały się w niej wozy konne. Teraz dostać się do niej nie można, bo wejście zostało zasypane.

Przełazy to pałac. Biała, elegancka bryła XIX wiecznej budowli jest ozdobą jeziora. Warto też zwrócić uwagę na kościółek, który jest niby fragment miejskiego rynku - usytuowana obok wieży szachulcowa dobudówka z podcieniami wygląda jak kamieniczka.

W poszukiwaniu romantycznej wieży

Na mapach turystycznych w lesie między Przełazami a Mostkami widzimy jeszcze jedną ciekawostkę architektoniczną, zaznaczoną jako wieża Bismarcka. - Ale to nie jest wieża Bismarcka - ostro protestuje Jurga, który tutaj zdaje się znać historię każdego kamienia. - To wieża romantyczna, która stanowiła ważny element rozległego parku należącego do pałacu w Mostkach.

Jak zwał tak zwał, a pech chciał, że do wieży wybraliśmy się bez przewodnika. Na mapie zaznaczona jest po prawej stronie drogi, bliżej Mostek niż Przełaz. Powadzi do niej droga, na którą bez trudu powinniśmy zjechać z drogi Przełazy-Mostki… Jakiś kilometr za wioską widzimy biegnący donikąd gościniec, donikąd albo do wieży - jeśli wierzyć mapie, to chyba do wieży. Na wszelki wypadek pytamy wędrowców, których spotykamy u bramy alei.

- Szukamy jej od kilku godzin - przyznaje Anna Grzela, a jej mąż, Mirosław, dodaje: - Dziś już kończymy poszukiwania.

Podróż w cieniu rozłożystych lip gruntowym gościńcem to czysta przyjemność, ale w pewnym momencie, pod lasem, piach hamuje koła i trzeba prowadzić rower. Na mapie wieża zaznaczona jest bliżej szosy, a my odeszliśmy od niej już spory kawałek. Wracamy i jedziemy asfaltem dalej na Mostki. I jest tak jak mówi mapa: po prawej bunkier i mostek, a dalej leśna droga w lewo. Tym razem aleja dębowa.

Ale znów nie znajdujemy wieży. Trzeba wrócić do Przełaz, po Kazimierza Szymańskiego, który mieszka w osadzie od roku 1949. - Pojadę z wami - decyduje mężczyzna. - Lipowa aleja prowadziła do folwarku, po którym zostały tylko ruiny. Z roku na rok go ubywa, jak wody w studni. Jadąc dębową musieliście przegapić wieżę.

Ale w terenie nawet Szymański traci pewność: - Oj, i tej dębowej nie jestem pewien - przyznaje, gdy skręcamy z szosy.

Tymczasem po lewej, na pagórku za potężnym bukiem majaczy smukła sylwetka kamiennej budowli! Tuż za progiem schody. Naliczyłem 47 stopni, ale po nich nie wdrapię się na sam szczyt. Dalej trzeba iść po drabinie, która w każdej chwili może się ześlizgnąć, a wtedy polecę na dół z bezcennym kajetem… Nie, lepiej nie ryzykować!

Sam na sam z przyrodą

W pałacu w Mostkach jest dziś szkoła, a na dziedzińcu bałagan pamiętający czasy państwowego gospodarstwa rolnego. Mijamy wieś z południowej strony i kierujemy się szosą na Krzeczkowo.

Za ośrodkiem wypoczynkowym droga zamienia się w gruntówkę. W końcu drogowskaz do obozu. Ten wschodni brzeg był ulubionym miejscem wypoczynku przedwojennych mieszkańców Świebodzina. Nie brakowało tutaj restauracji i willi.

Po drewnianych budowlach nie ma dziś śladu, a las upodobali sobie harcerze i od dobrych 40 lat mają tutaj swoją bazę. Podobno Makusyni hartowali się na wyspie w sąsiedztwie obozu założonego w Zatoce Szary Kamień - delikwentów wysyłano na trzy dni na odludzie, gdzie każdy musiał przeżyć trzy dni sam na sam z przyrodą.

W zatoce jest też grodzisko datowane na X wiek. A dalej las, za którym Niesulice - ryba w smażalni, a na przystani młodzieżowego klubu żeglarstwa regatowego czeka już trener Kazimierz Kotwicki…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska