MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szok, płacz i żal. Największa tragedia w historii sportu

Artur Matyszczyk 606 983 305 [email protected]
Jan Marek źle się czuł w Rosji, chciał wracać do ojczyzny. Nie zdążył. Osierocił dwumiesięcznego synka. Był jedną z ofiar największej tragedii w historii sportu. 7 września w katastrofie samolotu Jak-42 zginęła cała drużyna hokejowa.

SERCE PĘKŁO Z ŻALU

SERCE PĘKŁO Z ŻALU

Katastrofa w Jarosławiu zebrała jeszcze większe żniwo. Wieści o śmierci syna nie wytrzymała matka Sergieja Ostapczuka. Zaraz po tym, jak dowiedziała się o tragedii, doznała zawału serca i zmarła.

Pierwsze doniesienia były tak dramatyczne, że aż niewiarygodne. Niestety, każda kolejna godzina potwierdzała rozmiar tragedii. Pierwsza myśl nasuwała się jedna - nie, na litość boską, to nie może być prawda! A jednak... W katastrofie samolotu Jak-42 zginęli wszyscy zawodnicy Lokomotiwu Jarosław! Zespołu, który należał do najlepszych w Kontynentalnej Lidze Hokejowej. Lecieli na pierwsze spotkanie z Dynamem Mińsk. W wypadku śmierć ponieśli reprezentanci swoich krajów, medaliści mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich, prawdziwe gwiazdy.
Dla mnie hokej to całe życie... Nie wierzyłem i do dziś nie wierzę, że tych chłopaków już nie zobaczę w akcji.

Honza osierocił dwumiesięcznego synka

DRAMAT W MONACHIUM

Jedyna tragedia w historii sportu, którą można porównać do wypadku Jaka-42, wydarzyła się 53 lata temu. 6 lutego 1958 podczas burzy śnieżnej rozbił się w Monachium samolot, którym lecieli piłkarze Manchesteru United. Wracali z wygranego meczu z Crveną Zvezdą Belgrad. Zginęło 23 z 43 pasażerów.

Wśród ofiar był Jan Marek. Czecha poznałem osobiście pięć lat temu podczas meczów międzypaństwowych w Libercu. Stał w Tipsport Arenie, oparty o ścianę, niepozorny, szczupły blondynek. Bez kasku i sportowej "zbroi" nie przypominał herosa. Niewiele się namyślając, wypaliłem z tekstem, który zawsze rozbraja czeskich hokeistów: "Ahoj! Jsem obrovsky fanousek ceskeho hokeje z Polska". Honza (zdrobnienie imienia Jan) tylko się uśmiechnął, podaliśmy sobie ręce. Chwilę porozmawialiśmy.
Już wtedy był gwiazdą ligi i reprezentacji. Spytałem go, kiedy zamierza odejść do NHL. Wahał się z odpowiedzią. Pewnie już wtedy miał propozycję z Rosji, ale nie chciał jej zdradzić. Do KHL poszedł dwa miesiące później. Ale przez pięć nie czuł się dobrze u wschodniego sąsiada. Grał najpierw w Magnitogorsku, potem przeszedł do Jarosławia. Przed sezonem zapowiadał, że wraca do ojczyzny. Chciał znów grać w Sparcie Praga. Tym bardziej, że na początku lipca żona urodziła upragnionego synka Honzika. Już nie zdążył. Do stolicy wrócił w trumnie...

Karel nie spełni marzenia

Podobnie jak Karel Rachunek. Obrońca, który na zawsze już złotymi zgłoskami zapisał się w hokejowej historii Czech. Za to, co zrobił rok temu na mistrzostwach świata. Jaromir Jagr i spółka grali wówczas półfinał ze Szwecją. Do końca trzeciej tercji pozostało 15 sekund. Wynik 1:2. Wznowienie w tercji ataku, po zamieszaniu za bramką krążek trafił miedzy koła bulikowe (wyznaczone miejsce na tafli) właśnie do Rachunka. Ten siedem sekund przed końcem wypalił jak z armaty. Trafił! Remis, dogrywka, potem karne dla Czech. "Kachna Rachna" sprawił, że koledzy oszaleli ze szczęścia. W finale jeszcze zwycięstwo nad Rosją i złoty medal!

Karel był kapitanem Lokomotiwu. Wielokrotnie widziałem go w meczach na żywo. Chłop jak dąb, typowy obrońca, który nie przebierał w środkach. Też zginął w ogniu, pół kilometra od pasa startowego lotniska w Jarosławiu. Choć wygrał w życiu wiele, miał jedno niespełnione marzenie. Zawsze powtarzał, że chce w reprezentacji zagrać z młodszym bratem Ivanem. W tym roku była na to szansa. Nie doczekał. - Wybaczcie, nie będę niczego komentował - mówił zapłakany, tuż po tym, jak dowiedział się o katastrofie, młodszy z braci. Do dziś nie może się pozbierać. Nie wiadomo, czy normalnie rozpocznie sezon wraz z drużyną.

Walczył sześć dni

W katastrofie zginęły 44 osoby, 43 na miejscu. Sześć dni po wypadku w szpitalu zmarł rosyjski napastnik Aleksandr Galimow. 26-latka znaleźli miejscowi policjanci, jak brodził po pas w wodzie. Początkowo myśleli, że to jakiś zagubiony wędkarz. Dopiero po chwili, widząc poparzone ciało, zorientowali się, że to ofiara katastrofy. Galimow, choć miał nadwęglone 90 proc. powierzchni ciała, pozostał przytomny. Czuł jednak ogromny chłód. Poprosił funkcjonariuszy, żeby go okryli. Natychmiast został przewieziony do szpitala. Lekarze prawie tydzień walczyli o jego życie. Szykowali się m.in. do przeszczepu tchawicy. Niestety, obrażenia były zbyt duże. Ponoć zdążył jeszcze zamienić kilka słów z ojcem. A dzień przed śmiercią w szpitalu odwiedziła go żona. Lekarze są pewni, że słyszał, co szeptała mu do ucha...

Jedyna osoba, która wciąż walczy o życie, to inżynier pokładowy Aleksandr Sizow. Jego stan określany jest jako stabilny, ale bardzo ciężki.
Jak doszło do katastrofy? Według relacji świadków, maszyna długo nie mogła poderwać się do lotu. Przekroczyła dopuszczalną granicę, po której już nie powinna się wzbijać. A jednak - poleciała. Rozbiła się 500 metrów od pasa startowego. Pękła na pół. Jedna część samolotu spadła na pola, druga do Wołgi. To właśnie w rzece znaleziono większość ciał hokeistów.

Szwed z polskiego domu dziecka

Hokejowy świat wstrzymał oddech. Jedno jest pewne - z takim dramatem jeszcze się nie mierzył. Oprócz Rosjan i Czechów, zginęli reprezentanci Słowacji, Niemiec czy Szwecji. Z tego ostatniego kraju pochodzi Stefan Liv. 30-latek urodził się w Gdańsku, jako Stefan Śliż. Trafił do domu dziecka. Gdy skończył dwa lata, adoptowała go szwedzka rodzina. W Skandynawii był jednym z najlepszych bramkarzy. Wielokrotnie bronił barw "Trzech Koron".
Słowak Pavol Demitra należał do złotego pokolenia w swoim kraju. Jeden z najlepszych w historii. Brylantowy technik, wyjątkowo inteligentny gracz... Dwa razy wystąpił w meczu gwiazd NHL. To miał być jego ostatni sezon. Skończył 37 lat, chciał się poświęcić rodzinie. - Całe życie w rozjazdach. Przyznam, że mam już tego trochę dość. Mojej rodzinie też się coś należy ode mnie - mówił uśmiechnięty w jednym z ostatnich wywiadów.

Co było przyczyną wypadku, jeszcze nie wiadomo. Mówi się o niedostatecznej prędkości na pasie startowym. Tę hipotezę zdają się potwierdzać relacje świadków. Ale specjaliści badają też paliwo, jakie zatankowano do samolotu. Podejrzewają, że mogło być złej jakości.
Katastrofa odbiła się szerokim echem na całym świecie. W Czechach odwołano pierwszą kolejkę ligową, zaplanowaną na piątek. Wszystkie mecze w KHL rozpoczynają się minutą ciszy. Podobnie jak na lodowiskach w Europie i na świecie.
Co dalej z hokejem w Jarosławiu? W tym sezonie drużyna już nie zagra. Wróci jednak do ligi w przyszłym roku. Bez względu na wyniki, będzie miała zagwarantowany udział w play off. - Sportowcy mają twardy charakter, ale są tylko ludźmi - mówił łamiącym się głosem w TVN24 najlepszy polski hokeista w historii Mariusz Czerkawski, który wśród ofiar miał wielu kolegów. - Chłopaków nigdy nie zapomnimy.

CZEŚĆ ICH PAMIĘCI

Rosjanie: Witalij Anikiejenko (24 lata), Michaił Balandin (31), Gienadij Czuriłow (24), Aleksander Galimow (26), Artjom Jarczuk (21), Aleksander Kalianin (23), Marat Kalimulin (23), Andriej Kirjuchin (24), Nikita Klukin (21), Danił Sobczenko (20), Paweł Snurnicyn (19), Iwan Tkaczenko (31), Paweł Trachanow (33), Jurij Uryczew (20), Aleksander Wasjunow (23);
Czesi: Jan Marek (32), Karel Rachunek (32), Josef Vasicek (31);
Szwed Stefan Liv (30);
Ukrainiec Aleksander Wiuchin (38);
Białorusini: Sergiej Ostapczuk (21), Rusłan Salei (36);
Niemiec Robert Dietrich (25);
Łotysz Karlis Skrastins (37);
Słowak Pavol Demitra (37).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska