Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szprotawa: Inne to nie znaczy gorsze!

Małgorzata Trzcionkowska 518 135 502 [email protected]
Dzieci ze Specjalnego Ośrodka Szkolno Wychowawczego przygotowały program artystyczny, z okazji jubileuszu.
Dzieci ze Specjalnego Ośrodka Szkolno Wychowawczego przygotowały program artystyczny, z okazji jubileuszu. Małgorzata Trzcionkowska
Od poniedziałku Specjalny Ośrodek Szkolno Wychowawczy przy ul. Sobieskiego obchodzi 3-dniowe święto z okazji 45-lecia istnienia.

- Czasami, gdy idziemy ulicą, wołają za nami: O! Ci z szóstki idą - opowiada Edyta z gimnazjum w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym. - To nie jest miłe. Ale ogólnie w szkole jest fajnie.
Wczoraj, uczniowie, nauczyciele i dawni pracownicy wypełnili szczelnie widownię sali widowiskowej Szprotawskiego Domu Kultury. Były wspomnienia z łezką w oku oraz występy artystyczne wychowanków ośrodka.

- Pierwsza klasa specjalna powstała w 1966 r. przy szkole podstawowej nr 1 - opowiada Regina Korzeniowska, zastępca dyrektora placówki. - Już we wrześniu 66 r., z inicjatywy Olgi i Mieczysława Likszo powstała specjalna szkoła podstawowa.

W latach 73-4 szkoła specjalna zmieniła nazwą na Państwowy Zakład Wychowawczy, obejmujący szkołę i internat. Pierwsza siedziba mieściła się przy ul. Parkowej. Potem ośrodek przeniósł się na ul. Kopernika, żeby ostatecznie znaleźć miejsce przy ul. Sobieskiego. Wieloletnią dyrektorką placówki jest Barbara Dudzik.

W szkole uczy się ponad setka dzieci, pracuje 34 nauczycieli i 14 pracowników obsługi. Uczniowie z niepełnosprawnością lekką uczęszczają do klas złożonych z 10-16 dzieci. Uczniowie z upośledzeniem średnim i znacznym uczą się w klasach maksymalnie 8-osobowych. - Dzieci ze sprzężonymi niepełnosprawnościami nie powinny siedzieć w domach - tłumaczy R. Korzeniowska. - Powinny wychodzić do ludzi i odnajdywać swoje miejsce w społeczeństwie.

Do tej pory mury ośrodka opuściło ok. 900 wychowanków. Ich losy są najróżniejsze. Części udało się założyć własne rodziny i znaleźć pracę. To największa nagroda dla nauczycieli. Damian i Dawid z osiedla Sowiny chodzą do ośrodka od niedawna. - W szkole jest fajnie, wesoło i miło - opowiadają. - Ale najlepsi są nauczyciele, których bardzo lubimy.

Chłopcy na początku edukacji chodzili do masowej szkoły, w której mieli problemy. Teraz nauka idzie im nieźle i chętnie przychodzą do szkoły.

Ośrodek lubi też ich starsza koleżanka Edyta, która uczy się w gimnazjum. - Chodziłam do zwyczajnej szkoły - wspomina. - A do ośrodka chodziła moja starsza siostra. Zaczęłam specjalnie udawać, że sobie nie radzę, żeby być razem z nią. Nie żałuję, że zaczęłam się uczyć w tej szkole, bo jest łatwiej i nauczyciele też są milsi.

Siostra Edyty już skończyła edukację i wyjechała do pracy, do Anglii. Edyta też by chciała jechać za nią, gdy skończy gimnazjum, a potem może jakąś zawodówkę. Ale jak się życie potoczy, na razie nie wiadomo. - Przed innymi nie przyznaję się, że uczę się w ośrodku - zaznacza dziewczyna. - Bo zdarza się, że dzieci ze zwykłych szkół śmieją się z nas i wytykają palcami. Ale trzeba sobie jakoś radzić.

R. Korzeniowska przyznaje, że w ciągu ostatnich lat podejście do dzieci niepełnosprawnych zmieniło się na lepsze, ale ich traktowanie wciąż pozostawia wiele do życzenia. - Wciąż jeszcze pokutują dawne stereotypy, gdy dzieci ze szkoły specjalnej traktowano jako "gorsze" - tłumaczy.

- A my mówimy wszystkim, że nie są gorsze, tylko inne. Z powodzeniem mogą funkcjonować w społeczeństwie i być jego wartościową częścią. My staramy się dać im dużą liczbę możliwości poznawania świata i pokazywania własnej wartości. Również na scenie. To im pozwala się otwierać na innych ludzi i na życie.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska