Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak za młodu dorabiali znani gorzowianie. Radny Synowiec machał łopatą i kilofem (WIDEO)

Tomasz Rusek
Tomasz Rusek
Jerzy Synowiec podczas wakacyjnej harówki
Jerzy Synowiec podczas wakacyjnej harówki arch. rodzinne
Wakacyjna praca? Dla adwokata Jerzego Synowca to wspomnienie fizycznej orki za granicą. - Wyjazdy do pracy w Szwecji zaczęły się w czasach studenckich w 1975 r. Byłem tam dwa miesiące. Zasuwałem z łopatą. Potem od 1977 r. pracowałem w każde wakacje, ale już w ogrodnictwie i rolnictwie. Ostatni raz pracowałem w Szwecji już jako adwokat w 1985 - wspomina.

- Jako adwokat?! - nie wierzymy.

- Tak. Szwedzkie zarobki za miesiąc równały się półrocznym zarobkom w Polsce - odpowiada.

Luksusów nigdy na tych wyjazdach nie było. Podczas pierwszych mieszkał w namiocie. W weekendy odwiedzał ze znajomymi duńską Kopenhagę i dzielnicę rozrywki. Synowiec, zamożny adwokat, mówi, też, że podczas wakacji pracuje też jego córka - np. w kinie jako bileterka i „przynieś, wynieś, pozamiataj”.

Kosa i do roboty

Harówki w wakacje posmakował w młodości prezydent Gorzowa Jacek Wójcicki. - Byłem meliorantem - śmieje się. Mówiąc wprost: czyścił i kosił rowy. I to zwykłą, poczciwą kosą. - Fizycznie było to wykańczające. Zaczynaliśmy pobudką o 3.00 nad ranem i od 4.00 zasuwaliśmy. Trzeba było zaczynać tak szybko, bo z powodu upałów dało się pracować maksymalnie do 12.00 - opowiada. Zapewnia, że wtedy poznał, co to znaczy zapracować na swoje wydatki, i ile może być warta każda złotówka. - Wakacyjna praca uczy szacunku do pieniądza i jest szkołą życia - mówi dziś.

Znana przedsiębiorczyni Violetta Panasiuk - Strzyżewska pierwsze wakacje przepracowała na początku szkoły średniej. - Między pierwszą a drugą klasą liceum pracowałam w zieleni miejskiej. Od 6.00 rano plewiłam, wyrywałam chwasty, przycinałam krzewy i dbałam o klomby na gorzowskich osiedlach. Wakacje przez dwa kolejne lata spędziłam w szpitalu przy ul. Warszawskiej - wspomina szefowa Auditu, firmy doradztwa personalnego. Zależało jej wówczas, by dostać się na studia medyczne. Marzyła o chirurgii i dlatego podjęła się pracy jako salowa. Za takie doświadczenie mogła dostać dodatkowe punkty. - Pracowałam na porodówce i sali operacyjnej na oddziale ginekologii. Najistotniejszy był dla mnie kontakt z ludźmi, z tego czerpałam największą satysfakcję. Chirurgiem co prawda nie zostałam, ale dzięki pracy wakacyjnej utwierdziłam się w przekonaniu, że chcę pracować w bliskim kontakcie z innymi, że interesują mnie problemy ludzi, że chcę i potrafię im pomagać - opowiada.

Uważa, że jest to ważny aspekt pracy sezonowej. To nie tylko okazja do nauki, zdobywania wiedzy i doświadczenia, ale też odkrywania siebie, swoich predyspozycji, talentów, upodobań. - Z taką myślą tworzyłam w Audicie projekt „Praca Wakacje”. Już drugi rok wysyłamy do pracy lubuską młodzież i widzimy, jakie korzyści niesie to zarówno dla niej, jak i dla pracodawców. Odkrywałam to niegdyś, jako licealistka, a dziś z przyjemnością pomagam w tym młodzieży - dodaje.

Harówa pod ziemią

Dyrektor filharmonii Mariusz Wróbel w wakacje w szkole średniej dorabiał, produkując pustaki. - Wspominam to jako bardzo ciężką fizyczną pracę i jednocześnie bardzo ważną lekcję. Taki wycisk uczy innego podejścia do pieniądza i na całe życie pozostawia wielki szacunek dla ludzi. W kolejnych latach, również w czasie studiów, pracowałem podczas każdych wakacji, m.in. jako kierowca ciężarówki, górnik i mechanik samochodowy - mówi.

Przeczytaj też: Praca na wakacje. Gdzie i za ile?

Zobacz też wideo: Jak weryfikować ogłoszenia o pracę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska