Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taka jedna chwila - moje wspomnienie z "GL"

Bernard Najdek z Nowogrodu Bobrzańskiego. Czytelnik "Gazety Lubuskiej"
sxc.hu/mattox
Wspominając swoje kontakty z "GL" (należy się jej uznanie za 60 lat), które rozpoczęły się w latach 60. XX w., ciągle pamiętam chwilę, którą przeżyłem na stacji PKP w Nowej Soli.

Było lato 1965 r., a to dla mnie, nauczyciela oznaczało okres wakacji. W życiorysie swoim miałem już dwuletni okres pracy w szkole w Kaczenicach, a teraz byłem już zaangażowany w innej, nieco większej szkole w Kotowicach. Te dwie wioski sąsiadują ze sobą przez las.

Ale pierwszych swoich uczniów, których uczyłem i patrzyłem na ich rozwój, dobrze pamiętałem.
Jak już wspomniałem, znajdowałem się na stacji PKP w Nowej Soli i oczekiwałem na pociąg. Wybrałem się na kilka dni do Karpacza. Miałem jeszcze godzinkę oczekiwania na pociąg, więc kupiłem "Gazetę Lubuską" i usiadłem na ławce.
Przeglądając gazetę, zwróciłem uwagę na niewielki artykuł ukazujący tragedię w Kaczenicach. Stało się tam nieszczęście i to wyjątkowo duże.

Otóż, jak podawała gazeta, trzej chłopcy podczas pasienia krów w pobliżu lasu, w krzakach znaleźli pocisk artyleryjski. Ponurą pamiątkę z ostatniej wojny. Przynieśli go na środek pastwiska i coś z nim chcieli zrobić. Nagle nastąpił wybuch. Słychać go było w całej wiosce. Chłopców zmiotło z powierzchni ziemi i tylko szczątki ciał po nich zostały. Ranna została też krowa, która pasła się w pobliżu. Podane były imiona chłopców i pierwsze litery nazwisk.

Szybko przypomniałem ich sobie. Tak, to był Janek, Tadzio i Kazik. Doskonale ich pamiętałem, bo tak jako uczniowie przylgnęli do mojej pamięci. Mieli w sobie jakieś talenty, zapał do życia, trochę swawoli. Chętnie bawili się. Nie opuszczała ich dziecięca fantazja.
Trzymałem gazetę w ręku i zamyśliłem się. Po chwili przyjechał pociąg.
W podróży zrozumiałem, że wielka wojna, którą i ja musiałem przeżyć, niestety, jeszcze zbiera swoje żniwo. Nie daje zapomnieć o sobie. Ciągle zmusza do czujności. I do zamyślenia się nad kruchością naszego życia.

Bo nauczycielstwo to taki zawód, w którym widzi się, jak młody człowiek rośnie, mądrzeje, staje się dorosłym, ale czasem - i to jest najgorsze - widzi się, jak ten młody człowiek odchodzi. Za wcześnie. A to boli. Taką traumę trudno jest zatrzeć.
Pamięć ludzka jest rzeczą piękną, godną pielęgnowania, ale czasem przywołuje do życia najgorsze chwile.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska