MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tatar pod ostrzałem

HENRYKA BEDNARSKA <br>DARIUSZ DUTKIEWICZ
Przed każdym sylwestrem u Jana Łuca z podgorzowskiej Kłodawy zamawiano na tatara 100-150 kilogramów mielonego mięsa. Wołowego, bo tylko z takiego mięsa robi się prawdziwego tatara. Na ostatnią zabawę sylwestrową mielonego nikt nie zamówił.

Uczeń międzyrzeckiego Technikum Ochrony Środowiska Marek Maślewski swoje wie: choroba szalonych krów to odpowiedź świata natury na brutalną weń ingerencję człowieka. Przecież krowy są roślinożerne, a my, żeby szybciej rosły, podsunęliśmy im mączkę kostno-mięsną. Kazaliśmy krowom jeść wołowinę mówi maturzysta. To musiało się źle skończyć.
Zdradliwe priony
Na chorobę Creutzfeldta-Jakoba zapada rocznie w Polsce dziesięć osób. U żadnej nie stwierdzono dotąd wariantu choroby, który powodowałyby priony ze zjedzonej wołowiny. A jednak sprzedaż wołowego mięsa spada dramatycznie, ludzie rezygnują też z zakupu żelatyny. Czy zagrożenie jest tak wielkie, czy po prostu ulegamy psychozie
Choć Marek dużo czytał o chorobie Creuzfeldta-Jakoba, nie skreślił wołowiny ze swojego menu. Z jego przyjaciół na taki krok zdecydowali się tylko nieliczni, a i tak w większym stopniu kierowali się modą na wegetarianizm. Podobno priony mogą znajdować się nie tylko w podrobach czy mięsie krów, ale również w mleku. Są też w żelatynie, którą stosuje się do galaret albo powleka pewne rodzaje tabletek wylicza maturzysta. Praktycznie nigdy nie wiadomo kiedy możemy się na nie nadziać.
Nawet jeżeli ktoś bardzo rygorystycznie przestrzegałby zasady, aby w domu nie spożywać produktów pochodzenia wołowego, to nigdy nie wiadomo, czy nie natknie się na nie w placówkach żywienia zbiorowego. Wydaje się, że najbezpieczniejsze są przedszkolaki, bo mięso wołowe z przedszkolnego menu wyparła już dawno... ekonomia. Nawet nie pamiętam, kiedy ostatni raz na obiad zaserwowaliśmy dzieciom wołowinę. Zawsze musieliśmy liczyć się z każdym groszem, a te gatunki mięsa były po prostu zbyt drogie nie ukrywa dyrektorka przedszkola w Międzyrzeczu Alicja Strzelczyk. Jednocześnie jednak przyznaje, że i tak maluchy z apetytem pałaszują na śniadanie parówki oraz wędliny.
Krowa za dwa złote
Tymczasem zdaniem Izabeli Pietras z Zakładów Mięsnych ,,Bartek" w Sierakowie do pewnych rodzajów wędlin dodaje się mięso wołowe. Jeżeli ktoś chce wiedzieć, czy w danej wędlinie jest mięso wołowe wystarczy, że przeczyta na etykiecie skład surowcowy wyrobu mówi. Sama nie sprawdzam w sklepie składu wędliny, a zarówno ja, jak i koleżanki z działu nie zrezygnowałyśmy z konsumpcji wołowiny.
W ostatnich tygodniach w ,,Bartku" nie zauważono zdecydowanego spadku sprzedaży kiełbas i wędlin. Znacznie mniejsze jest natomiast zapotrzebowanie na samo mięso wołowe. Ubojnie przestały skupować żywiec wołowy i biją jedynie dla potrzeb związanych z własną produkcją informuje I. Pietras. Zdecydowanie spadły ceny żywca, które utrzymują się na poziomie 2 zł za kg krowy i 3 zł za kilogram byka. Dla porównania za kilogram żywca wieprzowego płacimy obecnie po około 4 zł.
Na hodowlę bydła rzeźnego nastawiony jest Mieczysław Szczepański ze Starego Kurowa. Stado liczy prawie 250 sztuk. Hodowcy wyprzedają bydło i to po cenach niższych niż koszty produkcji przyznaje pracownik firmy. Jest nadzieja, że do końca roku sytuacja się trochę unormuje.
Jak zauważyli przedstawiciele ,,Bartka", kiedy tylko media bardziej interesują się problemem BSE, natychmiast spada spożycie mięsa wołowego. Najgorzej było w grudniu, w ostatnich dniach sytuacja trochę się poprawiła.
Indyk za wołu
U Jana Łuca sprzedaż wołowiny spadła aż o 80 procent. Jeszcze w październiku sprzedał w kulinarnych częściach 18 wołów. W grudniu, choć były święta, tylko trzy i pół sztuki. Trochę się dziwię, bo nasza wołowina, to bieda wołowina. Polskiego rolnika nie stać na mieszanki mięsno-kost-ne mówi. Sam kupuje woły i krowy u rolników indywidualnych i wie, czym są karmione. Kiedyś szukał hodowców także w woj. zachodniopomorskim. Teraz kupuje tak mało, że musi odmawiać nawet stałym dostawcom z naszego regionu. Łuc nie zmniejszył produkcji, nadrabia mięsem indyczym. Zamiast najchętniej do niedawna kupowanego na kotlety mielonego mięsa wieprzowo-wołowego, robi wieprzowo-indycze. Mięsa z indyka nie dodaje jednak do szlachetnej kiełbasy, bo mogłoby się to odbić na jakości kiełbasy. Jako kolagenu, sklejającego wędlinę, używa golonki.
Znacznie natomiast ograniczył wyrób kiełbas, które w połowie zawierały wołowinę: parówkowej, mortadeli czy tańszych na bigos. Całe szczęście, że mieszkam w zagłębiu indyczym cieszy się. I zaraz dodaje, że mięsem indyczym mogą zainteresować się importowe cwaniaki. A wtedy zrobią to samo, co kilka lat temu z kurczakami. Sprowadzą padlinę i będą sprzedawali ją nie po 3,90, ale po 2,20 zł za sztukę.
Zamieszanie wokół wołowiny sprawiło, że znacznie wzrosło spożycie szlachetnego mięsa wieprzowego, na przykład schabu. Dla mnie jednak najlepszym mięsem pozostanie wołowina, rostbef jem z przyjemnością zdradza. Jest jednym z nielicznych fachowców w kraju, jeśli nie jedynym, który potrafi upiec na ruszcie całego wołu. W 1999 roku takim mięsem zajadano się na 35 imprezach w całym kraju. Gdy w Warszawie piekł 650-kilogramowy okaz, o jego wolne terminy pytali ludzie z ambasad. W minionym roku przyrządził tylko pięć sztuk. Ani jednej w Warszawie.
Żelatyna w odwrocie
Ze sprzedażą towarów pochodzenia wołowego problemy mają handlowcy ze sklepów spożywczych. Bardzo spadła nam sprzedaż żelatyny mówi Maria Kowalska ze sklepu Matex w Sulęcinie. Ale ciągle dobrze schodzą galaretki czy galaretki w czekoladzie, chociaż do ich produkcji także używana jest żelatyna.
Jak twierdzi rzecznik prasowy koncernu Nestle Polska SA Agnieszka Wąsak, w żelatynę firma zaopatruje się u dostawców. Ta sprzedawana na rynku w opakowaniach 50-gramowych jest pochodzenia wieprzowego, natomiast produkt oferowany w torebkach 15-gramowych jest wieprzowo-wołowy, ale sprowadzany z wolnej od BSE Słowacji. Z kolei galaretki produkowane przez Nestle są wyłącznie pochodzenia wieprzowego. Nie mogę natomiast powiedzieć jakiego pochodzenia są produkty innych firm mówi A. Wąsak. Jedyne co mogę zaproponować, to aby klienci przed zakupem zapoznawali się etykietami towarów.
Tymczasem na etykiecie pewnej krakowskiej firmy zajmującej się rozprowadzaniem żelatyny czytamy: ,,obok daty podanej na zgrzewie, ostatnia cyfra oznacza kraj pochodzenia: 1 Polska, 2 Niemcy". Opakowanie, jakie wpadło nam w ręce, ma ,,na zgrzewie" dwójkę. I co z tego, skoro nigdzie nie podano składu produktu. Może przecież chodzić o żelatynę wieprzową.
Paniki wokół żelatyny nie odczuwa gorzowski cukiernik Ryszard Watral. Czasem klienci pytają, na czym ciasto zrobione, więc ekspedientki informują wyjaśnia. U Watrala do bitej śmietany wrzuca się dodatki smakowe, choćby alaskę express, które jednocześnie ściągają ją jak żelatyna. Stosuje się też inne środki zagęszczające, pochodzące z owoców. Na pektynie zrobiono na przykład żel Claro. R. Watral przyznaje, że nie kupuje galaretki w proszku. Bo taniej jest ją zrobić samemu. Używam żelatyny, lecz w bardzo małych ilościach. Jest dopuszczona przez sanepid, mam na nią atesty pokazuje dokument.
Kotlet jednak mieszany
Ryszard Watral chętnie je wołowinę, bo po prostu lubi, szczególnie polędwicę. Trzeba byłoby odstawić też niektóre lekarstwa, bo i kapsułki zawierają żelatynę. Nie dajmy się zwariować mówi z uśmiechem.
Tego zdania jest także gorzowianka Wanda Śliwian. Nie zrezygnowała z wołowiny, ale kupuje jej mniej. Powód Coraz częściej wygląda nieświeżo. Sprzedawcy sami są sobie winni konkluduje. Teraz zaopatruje się tylko w jednym stoisku, bo do jego właściciela ma zaufanie. Na zjedzenie surowego mięsa jednak się nie odważy, choć ślinka leci jej na samą myśl o tatarze. Jej znajoma Zofia też bałaby się zjeść wołowinę na surowo. Za to zawsze dodaje ją do kotletów mielonych. Trochę mięsa wieprzowego, wołowego, boczku i nie ma lepszych kotletów zachwala.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska