Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ten wózek to na serio. Michał po wypadku zaczął pisać bloga

Wojciech Wyszogrodzki
Michał Gromala może liczyć na pomoc swego brata Karola, który studiuje fizjoterapię w gorzowskiej AWF
Michał Gromala może liczyć na pomoc swego brata Karola, który studiuje fizjoterapię w gorzowskiej AWF Archiwum rodzinne
Stało się i już, trzeba żyć dalej - mówi 26-letni Michał Gromala. Dziewięć miesięcy temu miał wypadek samochodowy i dziś porusza się na wózku.

- "Ten wózek to na serio?" - taki tytuł ma twój blog (www.twtns.pl). W I LO uchodziłeś za dowcipnego człowieka, więc bałeś się, że nikt nie uwierzy?
-(śmiech) Coś w ten deseń.

- Po co ten blog?
- Chcę opisywać mój przypadek, moją rehabilitację, drogę, jaką pokonuję. No i pokazać, jak żyje się w mieście z perspektywy osoby na wózku - gdzie mogę wjechać, a gdzie jest to fizycznie niemożliwe.

- A wydarzyło się to…
- 12 października, minęło dziewięć miesięcy.

- Na blogu opisujesz szczegóły wypadku, wszystko tak dobrze zapamiętałeś?
- Bo nie straciłem świadomości. Od jakiegoś czasu mieszkałem w Danii, gdzie pracowałem jako spedytor. W niedzielę, 12 października, po południu ruszyliśmy w trasę. Do celu zostało ok. 100 km. Kierowca wyprzedzał na łuku i palił papierosa. Zaczął go gasić przy prędkości 160 km/h. Krzyknąłem, żeby uważał, ale nie opanował samochodu i złapał pobocze. Odbijało nas w lewo, prawo, no i koziołkowaliśmy. Siedziałem z tyłu bez zapiętych pasów i przy którymś uderzeniu mnie wyrzuciło. Ocknąłem się w krzakach. Nie czułem swojego ciała, zacząłem sprawdzać, czy mam nogi. Wszystko było na miejscu, więc domyśliłem się, że to złamany kręgosłup. Pamiętam też, że ze szpitala dzwoniłem do szefa, że następnego dnia nie zjawię się w pracy. Dopiero potem w klinice wprowadzili mnie w stan śpiączki farmakologicznej, bo ze względu na niestabilny stan nie mogli przeprowadzić operacji.

- Kto poinformował rodzinę?
- Szef. Rodzice przyjechali już we wtorek. Dzień później miałem operację i wtedy też mnie obudzili. Lekarz wtedy oznajmił, że to wybuchowe złamanie trzech kręgów w odcinku piersiowym. Powkręcali mi jakieś żelastwo, tytanową stabilizację kręgosłupa. Rdzeń kręgowy był uszkodzony w 85%. Usłyszałem też, że nigdy nie będę chodził. Od linii sutków w dół nie mam czucia powierzchownego, tylko głębokie.

- Masz żal do kolegi, który prowadził?
- Nie, choć czasami mógłby zapytać, jak się czuję. Dziś twierdzi, że nie gasił papierosa, że jechał wolniej, że na autostradzie była plama oleju.

- Poniósł jakieś konsekwencje prawne?
- W Danii prowadzone jest postępowanie w tej sprawie.

- Co ze studiami? Po liceum poszedłeś na inżynierię środowiska do Wrocławia…
- …potem na zarządzanie w hotelarstwie i gastronomii w Poznaniu. Kilka dni po wypadku miałem się bronić. Zacząłem też transport i spedycję, byłem nawet na dwóch zjazdach.

- Wrócisz na studia?
- Jasne, w branży transportowej czułem się jak ryba w wodzie.

- A co z pracą?
- Też wracam. Szefostwo na mnie czeka. Pozostaje jedynie kwestia mojego ogarnięcia się.

- A ile to ogarnięcie zajmie?
- Właściwie to już mógłbym zacząć pracować, ale w sierpniu jadę na obóz z Fundacji Aktywnej Rehabilitacji do Zielonej Góry. No i czekam na przeprowadzkę do nowego mieszkania, gdzie będę mógł swobodnie się poruszać. Łazienka będzie przystosowana z uchwytami, blaty w kuchni niższe. Staram się o dofinansowanie na adaptację mieszkania. Będę miał biuro w domu.

- Widzę, że wszystko masz już poukładane. Nie zawsze osoby na wózkach podchodzą do życia z takim optymizmem…
- A co mam zrobić? Stało się i już, trzeba żyć dalej. Poprzez blog chcę pokazać innym, że nie trzeba użalać się nad sobą i leżeć w łóżku. Można znaleźć sobie zajęcie, pomagać innym. Tak to robi FAR - ludzie na wózkach pomagają innym na wózkach. Mogę też liczyć na rodziców, na brata. Karol właśnie skończył drugi rok fizjoterapii w AWF w Gorzowie. Takie szczęście w nieszczęściu.

- To możesz mu podpisać praktyki! (Karol kręci się po mieszkaniu, słyszy naszą rozmowę, więc go pytamy) Jakim pacjentem jest Michał? Marudzi?
- Karol: Nie, jest zdyscyplinowany. (śmiech)

- Lepiej gdy rehabilitantem jest brat?
- Karol: Mówi się, że lepiej, żeby to była obca osoba, bo ja mogę mu odpuścić przy ćwiczeniach. Tutaj jednak nie ma problemu - Michała nikt nie zmusza, on sam chce ćwiczyć. Pracuje nad sobą.

- Krępujesz się wyjeżdżać na wózku?
- Nie było jeszcze wielu okazji. Byłem tutaj jedynie na święta. Pojechałem do kościoła. Okazało się, że na Chodkiewicza niby prosta droga, a jednak spore wyzwanie.

- Robisz już świecę?
-Jeszcze nie. Dla bezpieczeństwa mam z tyłu wózka takie koło, tzw. wąsa, żeby nie fiknąć. Potrafię już jednak wejść w balans!

- W gorzowskiej SP16 dzieci czasami robią wyścigi na wózkach…
- Nie, nie miałem okazji (śmiech).

- A w koszykówkę już grałeś?
- Planuję. Słyszałem, że była kiedyś w Gorzowie drużyna koszykówki na wózkach. Chyba znowu powstanie. Teraz grywam w tenis stołowy.

- Grono znajomych się zmniejszyło, zwiększyło?
- Myślę, że jest takie samo. Wiele osób nawet częściej się kontaktuje. Rodzina, przyjaciele i znajomi nie zawiedli. Szkoda tylko, że nie ma wsparcia ze strony państwa. W Gorzowie na rehabilitacji nie nauczyli mnie zbyt wielu praktycznych rzeczy, po 10 tygodniach po prostu wypisali. Gdyby nie rodzice, nie poradziłbym sobie na pewno. Gdyby ich nie było stać na prywatną rehabilitację, nie pojechałbym na pięć miesięcy do Konstancina i nie nauczyłbym się ubierać, radzić sobie samemu.

- A jest coś, czego tobie brakuje?
- Chyba tylko wolności, bo jestem uzależniony od innych. Jak widzisz, mieszkamy na drugim piętrze, więc tata z bratem muszą mnie znosić, nie mogę wyjechać na spacer, kiedy chcę. W kuchni blaty są za wysokie, drzwi do pomieszczeń za wąskie… Nie panuję jeszcze nad fizjologią.

- Problemy z fizjologią są do opanowania?
- Jest poprawa, zaczynam wyczuwać, kiedy powinienem jechać do toalety. Dziewięć miesięcy temu nad tym się nawet nie zastanawiałem: przychodził sygnał do głowy i po sprawie.

- Napisałeś mi, że sukcesem będzie chodzenie przy pomocy balkonika - takiego, jaki ma żużlowiec Krzysztof Cegielski…
- Michał: Czy będzie balkonik? Sam nie wiem, neurologia się rozwija i każdy organizm jest inny.
Karol: Była już kiedyś w Polsce operacja połączenia rdzenia kręgowego, pięć razy do niej podchodzili i w końcu się udało.
Michał: Ale tamten rdzeń był przecięty, a ja miałem wybuchowe złamanie trzech kręgów i rdzeń jest poszarpany, trudny do złączenia. Może za parę lat coś wymyślą. W końcu medycyna idzie do przodu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska