Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Terapia dobrych uczynków. Rozmowa z Krystyną Czubówną

Marta Szkudlarek 68 324 88 54 begin_of_the_skype_highlighting              68 324 88 54      end_of_the_skype_highlighting [email protected]
- Chciałam coś zrobić dla innych. Okazja nadarzyła się kilka lat temu. Od razu z niej skorzystałam. Nie zaniedbując pracy, która sprawia mi przyjemność - mówi Krystyna Czubówna, dziennikarka i lektorka

- Ten głos zna cała Polska... To ciężki kawałek chleba?

- Podkładanie głosu w filmach dokumentalnych czy fabularnych to moja nieprzemijająca pasja. Dzięki temu cały czas się edukuję. Gdy byłam bardziej zaangażowana w dziennikarstwo, to lektorowanie było dla mnie oddechem, ucieczką od rzeczywistości. Kiedy zaczynam podkładać głos w fabule czy dokumencie, wchodzę w świat, w akcję, która toczy się na ekranie. To coś niesamowitego, potrafię się zupełnie wyłączyć i zamknąć w filmowej scenerii.

- Czym dubbing różni się od lektorstwa?- To jest innego rodzaju praca, którą też bardzo lubię. Dubbing zawsze przebiega pod okiem reżysera. Karierę zaczynałam w radiu, kiedy audycje również bacznie śledził reżyser. Bardzo sobie cenię uwagi człowieka, który wie, co chce osiągnąć, jaki ma być efekt. Więc dubbinguje ze względu na sentyment do dawnej pracy.

- Czy o taki głos trzeba dbać w jakiś szczególny sposób?- Muszę się przyznać, że nigdy specjalnie nie dbałam o swój głos. Oczywiście wystrzegam się zimnych napojów czy lodów w porze letniej. Bardziej niż na głos zwracam uwagę na dykcję. Bo trzeba pamiętać, że dobra dykcja nie jest nam dana do końca życia. Trzeba nieustannie nad nią pracować.

- W sobotę przyjeżdża Pani do Zielonej Góry na koncert "Podziel się posiłkiem! Podziel się sobą!". Jak zachęcić ludzi, żeby pomogli innym?

- Nie wymyślę naprędce żadnego sloganu, który przyciągnie tłumy. Ale myślę, że w tym oszalałym świecie, każdy z nas ma potrzebę bycia dobrym. Uważam, że nic tak nie poprawia samopoczucia, jak dobry uczynek. Uczynek, który tez ja sobie wymyśliłam na swoje potrzeby. Bo podlegamy różnym frustracjom, pewne rzeczy nas przerastają. Życie nie jest usłane różami. Taki uczynek to dla mnie doskonała terapia. Zrobienie komuś przysługi, w tak bezinteresowny sposób, spowodowało, że ja się dowartościowałam najzwyczajniej w świecie. Kiedy rosło to dobre myślenie o mnie samej, to świat wokół wydawał mi się piękniejszy. Myślę, że to jest ważny aspekt.

- Tym razem oprócz głosu, który pojawia się w spotach reklamowych, użycza Pani również swojego wizerunku.

- I wcale długo nie musiała podejmować decyzji, czy tego chcę. Wiedziałam od razu, jak tylko kilka lat temu dostałam propozycję od fundacji, że dołączę do ludzi, którym się chce. A ja chciałam działać charytatywnie.

- Czyli swoją paczkę też Pani dorzuciła maluchom?

- Dla mnie to coś, co działa automatycznie. Bo jeżeli zakładam bransoletkę z napisem "Podziel się posiłkiem" , to umowny bilet wstępu na koncert otrzymałam. Ale to nie może być tak, że to jest przydział, że to jest mi dane, tylko dlatego, że działam w fundacji. Ja na nią zasłużyłam.

- Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska