Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To był (od)ważny triumf gorzowskich akademiczek

Paweł Tracz 95 722 69 37 [email protected]
W niedzielę trener KSSSE AZS PWSZ Dariusz Maciejewski kolejny raz miał radość z dobrze wykonanej pracy
W niedzielę trener KSSSE AZS PWSZ Dariusz Maciejewski kolejny raz miał radość z dobrze wykonanej pracy Bogusław Sacharczuk
Aby do czegoś dojść, trzeba wyruszyć w drogę. Najwyraźniej ta maksyma przyświecała akademiczkom w meczu z Lotosem. Nasze pewnie pokonały gdynianki 81:63, więc znów możemy śnić o medalu!

Znakomite wyniki, zwłaszcza ostatnich czterech sezonów, sprawiły, że sympatycy KSSSE AZS PWSZ przyzwyczaili się, że nasza drużyna zawsze gra o wysokie cele. I to pomimo, że przed tymi rozgrywkami zamiast doświadczonych zawodniczek pojawiły się młode, dopiero wchodzące w dorosły basket dziewczyny.
- Doskonale wiemy, w którym miejscu byliśmy, a w którym obecnie jesteśmy. Pogodziłem się jednak z myślą, że z trenera euroligowego muszę zmienić się w nauczyciela - mówił po meczu w Polkowicach trener akademiczek Dariusz Maciejewski.

To właśnie w przegranym starciu z CCC byliśmy świadkami narodzin nowej jakości. Jakości, która wkrótce mogła zaowocować niespodziankami dużego kalibru. Chyba nikt nie sądził jednak, że stanie się to tak szybko. - Oprócz pierwszego fragmentu drugiej połowy, graliśmy z Lotosem według naszych zasad. To przełożyło się na ważne dla nas zwycięstwo - przyznał uradowany szkoleniowiec KSSSE AZS PWSZ.
Do meczu gorzowianki miały prawo podejść pogodzone z losem. Tymczasem akademiczki za nic miały ostatnie sukcesy gdynianek. Lotos rzucił do przerwy mistrzyniom Litwy aż 64 pkt.? Gospodynie nie chciały być gorsze i pokazały, że je też stać na podobny wynik (przyjezdne straciły w 20 minut 53 "oczka"). Aneika Henry to najlepsza zbierająca Euroligi (średnio 11 zbiórek)? To nic, bo Tatum Brown udowodniła, że też potrafi bić się na "deskach" (w niedzielę zdobyła 12 zb., w tym siedem w ataku).
To przecież nie jedyne walory gorzowianek sprzed dwóch dni. Maciejewski przyznał, że przygotowania do niedzielnego meczu były szczególne, że nareszcie treningi odbyły się w pełnym składzie. Swoje trzy grosze dołożyli też kibice KSSSE AZS PWSZ, którzy dopingowali drużynę przez cały czas.
- Przy tak doskonale grającym zespole z Gorzowa nie miałyśmy żadnych szans. Dla mnie był to szczególny mecz. Powrót do miejsca, gdzie spędziłam cudowne dziewięć lat. Byłam zdenerwowana, przed i w trakcie pojedynku - mówiła była kapitan akademiczek Justyna Żurowska, która latem odeszła do Lotosu i pierwszy raz walczyła przeciwko byłej ekipie. - Poznałam na własnej skórze, co to znaczy grać w gorzowskim "kotle", po drugiej stronie barykady. Zgadzam się z tym, co mówią inni. Atmosfera jest niczym w gorącej zupie, a ty musisz się w tym odnaleźć. Cieszę się, że ci kibice tacy byli, są i na pewno będą na długie, długie lata.

Zwycięstwo nad faworyzowanymi gdyniankami sprawiło, że w Gorzowie na nowo odżyły marzenia o medalu. - Mamy plan, żeby być w pierwszej czwórce. To był ważny, nieco nadplanowy triumf. Bardzo nas on cieszy, bo gonią nas zespoły z dołu tabeli, które chcą dostać się do play off - ocenił Maciejewski.
- Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była koncertowa. Cały tydzień ciężko pracowałyśmy, aby być dobrze przygotowanym. Zwłaszcza nad obroną. Dziś każda z dziewczyn walczyła o każdą piłkę, zostawiła serce na boisku. Myślę, że kibice znów w nas uwierzą - stwierdziła rozgrywająca akademiczek Katarzyna Dźwigalska.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska