- Powinno starczyć na cały obóz - mówi Kamil Adamczewski i właśnie kończy wlewać benzynę do pękatego baniaka. To krew motocykla, który ma na pace busa. Crossówka. Sam żużlowiec też ubrany zupełnie inaczej niż podczas meczów. Jednoczęściowy kombinezon zastąpiły spodnie ukrywające ochraniacze i luźna bluza przysłaniająca pancerz. Nie ma żartów. Na tej samej stacji w centrum Bogatyni tankują też jego koledzy. Miga pstrokaty strój Aleksa Zgardzińskiego. Szybko płacą za paliwo i jeden za drugim prują na tor. Większość z nich pierwszy raz odpali maszyny. To już za kilka minut.
Wąska asfaltowa drużka zmienia się w gruntówkę i prowadzi na niewielki plac. Z jednej strony przeszklony barak dla obsługi, a z drugiej górki, doły i specjalnie wyprofilowane zakręty. Widać, że stary poczciwy spychacz i jego załoga z Bogatyńskiego Klubu Motocrossowego "Cross" spędziła tu kilkanaście pracowitych godzin. Prezes Artur Oleksak wcale nie wygląda, jak prezes. Staje w kręgu z żużlowcami, prosi o zachowanie kilku reguł bezpieczeństwa. - Chciałem ich uczulić, żeby uważali na zeskokach, gdzie zawodnik najeżdżający na górkę nie widzi tego, co się dzieje z drugiej strony. Mówiłem, żeby nie stali i nie próbowali tam odpalać motocykli, ale powiadomili innych - wyjaśnia prezes, a za jego plecami już warczy na całego. Starannie wyrównaną ziemię orzą nie tylko "Myszy".
Więcej przeczytasz w poniedziałek (3 marca) w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Zobacz też: Uwaga kierowcy, ruszy system odcinkowego pomiaru prędkości. Także na lubuskich drogach
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
