Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To są moje skarby

Tomasz Rusek
Józef Mazurek ma 66 lat (na zdjęciu z lewej siedzi wnuk Rafał, z prawej Kamil). Mieszka w Gorzowie przy ul. Myśliborskiej. Przez całe życie związany zawodowo z gastronomią. Pracował we wszystkich kultowych restauracjach, które przez lata ściągały tłumy gorzowian: w Wenecji, Casablance, Pegazie i Mieszku. Był też kierownikiem żywienia w szpitalu. Od roku na emeryturze.
Józef Mazurek ma 66 lat (na zdjęciu z lewej siedzi wnuk Rafał, z prawej Kamil). Mieszka w Gorzowie przy ul. Myśliborskiej. Przez całe życie związany zawodowo z gastronomią. Pracował we wszystkich kultowych restauracjach, które przez lata ściągały tłumy gorzowian: w Wenecji, Casablance, Pegazie i Mieszku. Był też kierownikiem żywienia w szpitalu. Od roku na emeryturze. fot. Mariusz Jagiełłowicz
Rozmowa z Józefem Mazurkiem, według jego wnuków najfajniejszym dziadkiem na świecie

- O kurczę, taki tytuł... Jak się pan z tym czuje?
- Jestem dumny! Staram się nosić koszulkę z tym hasłem najczęściej jak się da. Dziś też mam (pan Józef zrywa się z redakcyjnego krzesła i dziarsko zadziera do góry wszystko, co ma na grzbiecie, pod spodem faktycznie jest, jak mówił - red.).

- Fajnie być dziadkiem?
- O tak! Zwłaszcza jak się ma takich fajnych wnuków jak ja. W sumie jest ich czterech. Najstarszy jest Michał, potem Marcin, Kamil, a Rafał chodzi jeszcze do podstawówki. Tak sobie myślę, że w dużej mierze ,,fajność'' wnuków zależy od tego, jakich mają rodziców. A tych rodziców wychowywaliśmy my - dziadkowie i babcie. Czyli wychodzi z tego, że każdy ma takich wnuków, na jakich zasłużył (śmiech).

- Jacy oni są?
- Mili, uprzejmi, dowcipni, otwarci. Zawsze, ale to zawsze, gdy przechodzą koło mojego domu, wpadają z odwiedzinami. Choćby na chwilę. Czują się u mnie, jak u siebie. Smażą, na co mają ochotę, czyszczą lodówkę. W końcu to spore chłopaki! A gdy naprawdę nie mają czasu na odwiedziny, dzwonią domofonem i każdy z osobna pyta, jak się czuję.

- A jak się pan czuje?
- Bardzo dobrze! Niepotrzebnie się o mnie martwią.

- Spotykacie się tylko u pana w domu?
- Nie, jak jest ciepło, robimy wypady na działkę, spędzamy czas na powietrzu. Zimą czasami chodzimy do Słowianki na lodowisko. Ale ostatnio byli zdziwieni, że jeżdżę lepiej od nich!

- Nie psocą?
- Teraz już mniej. Ale kiedyś... Swego czasu byłem fajczarzem. Pykałem fajkę, miałem ich kilka w mieszkaniu. Pewnego dnia wracam do domu, a oni - cała czwórka - siedzą jeden obok drugiego z fajkami w buzi i palą! Do dziś, jak sobie to przypomnę, to chce mi się śmiać.

- Kim by pan chciał, by zostali w przyszłości?
- Dobrymi, odpowiedzialnymi ludźmi. Niech będą zdrowi. No i próbuję ich zainteresować muzyką. Miło by było, gdyby potrafili na czymś grać.

- Czego spodziewa się pan w tym roku na Dzień Dziadka?
- Chcę tylko, by przyszli do mnie. Porozmawiamy, pośmiejemy się. Chociaż jakiejś niespodzianki wykluczyć nie mogę. Przed rokiem dali mi właśnie tę koszulkę. Bo tak naprawdę te moje wnuki są uroczo nieprzewidywalne. I to w nich kocham.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska