Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To z lenistwa

ARTUR BRYKNER 722 57 72 [email protected]
Aleksandra i Tadeusz Popiakowie stracili już nadzieje na rentę dla syna, ale zapowiadają, że dopóki starczy im sił będą walczyć o prawdę
Aleksandra i Tadeusz Popiakowie stracili już nadzieje na rentę dla syna, ale zapowiadają, że dopóki starczy im sił będą walczyć o prawdę Sławomir Sajkowski
Od dziecka miał astmę. Dusił się przy najmniejszym wysiłku fizycznym, ale lekarze wojskowi powiedzieli, że to katar i kazali iść do armii. Po pięciu miesiącach wyszedł z koszar z rakiem płuc. Teraz wojsko odmawia mu renty inwalidzkiej.

Już cztery lata gorzowianin Krzysztof Popiak bezskutecznie stara się o rentę wojskową, która zgodnie z prawem należy mu się za utratę zdrowia podczas służby. - To się w głowie nie mieści. Chłopak więcej czasu spędza w szpitalu niż w domu. Lekarze dają mu minimalne szanse na przeżycie - mówi Tadeusz Popiak, ojciec byłego żołnierza. On sam nie chciał rozmawiać z dziennikarzem.

To z lenistwa

12 lat temu Krzysztof Popiak dostał wezwanie do wojska mimo zaświadczeń lekarskich o złym stanie zdrowia. Zabrał więc wszystkie dokumenty: wyniki badań, opis leczenia oraz zaświadczenia o pobytach w sanatoriach i pojechał do jednostki w Międzyrzeczu. Z papierów wynikało, że od dziecka ma astmę, a tuż przed poborem lekarze stwierdzili dychawicę oskrzelową. Chłopak dusił się przy najmniejszym wysiłku. Jednak lekarze z komisji wojskowej uznali, że udaje chorobę.
Było upalne lato. W powietrzu unosił się pył, który utrudniał oddychanie. Na każdych zajęciach terenowych Krzysztof słabł. W jego książeczce wojskowej pojawiały się wpisy: "Zwolniony ze służby wartowniczej" , "Zwolniony z zajęć taktycznych" , "Zwolniony z pełnienia służby". Podczas ćwiczeń w masce przeciwgazowej zemdlał. Kolejny raz trafił do izby chorych, ale gdy domagał się leczenia szpitalnego, posądzono go o lenistwo. W lipcu 1992 r., po dwóch miesiącach służby, znów stanął przed komisją lekarską. Ta jednak nie stwierdziła u niego problemów ze zdrowiem. Dopiero po kolejnych dwóch miesiącach komisja przyznała K. Popiakowi kategorię "D". Oznaczało to, że jest niezdolny do służby wojskowej w czasie pokoju. Schorowany poszedł do cywila.

Całkiem się załamał

Nie wrócił do pracy. Ćle się czuł, codziennie miał zawroty głowy. Przeszedł serię badań w gorzowskim szpitalu oraz w Wielkopolskim Centrum Onkologii. Lekarze stwierdzili u niego chorobę nowotworową. W 1994 r. poddał się operacji usunięcia płata płuca. Przerzuty spowodowały głuchotę, anemię, trwałe uszkodzenie nerek, wątroby oraz pogłębienie astmy oskrzelowej.
ZUS przyznał mu I grupę inwalidzką. Wystąpił też do Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego (już nie istnieje) o odszkodowanie. Jego wniosek został jednak odrzucony. Sprawa trafiła do sądu pracy i do Rzecznika Praw Obywatelskich. - Dopóki trwa sprawa możemy jedynie monitorować jej przebieg. Wystąpimy z pismem do sądu o informacje na ten temat i poprosimy także o przyspieszenie terminów rozpraw, aby wyrok zapadł jak najszybciej - mówi płk. Bronisław Zoń, dyrektor zespołu ochrony praw żołnierzy w biurze rzecznika.
Stan zdrowia K. Popiaka pogarsza się z dnia na dzień. - Trudno ocenić, czy bezpośrednią przyczyną choroby nowotworowej był pobyt w wojsku. Jednak nie mam wątpliwości, że służba przyspieszyła jej rozwój - mówi lekarz rodzinny gorzowianina (nazwisko do wiadomości redakcji).
Rodzina K. Popiaka zapowiada, że się nie podda. - Syn kompletnie się załamał. Nie chce z nikim rozmawiać, ale my będziemy walczyć za niego - mówią rodzice.
- Biegli sądowi opierają się na opinii komisji wojskowej, bo to podstawowy dokument. Nie wiem, jaka będzie decyzja niezawisłego sądu, ale rodzina ma prawo odwołać się od wyroku - dodaje płk. B. Zoń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska