Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To zdjęcie poruszyło serce. Zebrano 150 tys. zł dla chorej Gabrysi

Beata Bielecka 95 758 07 61 [email protected]
Amelia Szołtun widziała Gabrysię tylko na zdjęciu w internecie, ale od razu wiedziała, że właśnie tej chorej dziewczynce chce pomóc.
Amelia Szołtun widziała Gabrysię tylko na zdjęciu w internecie, ale od razu wiedziała, że właśnie tej chorej dziewczynce chce pomóc. Beata Bielecka
Amelia Szołtun ze Słubic jest jedną z pięciu "Serduszkowych cioć", które zbierały pieniądze na operację siedmiomiesięcznej Gabrysi z Międzyrzecza. Dzięki ludziom takim jak ona udało się zgromadzić 150 tysięcy złotych!

Gabrysia 17 stycznia będzie miała operację w Muenster! - cieszy się Amelka, choć nawet nie zna dziewczynki. Mimo to przez ostatni miesiąc każdą wolną chwilę spędzała na organizowaniu dla niej pomocy. - Co rusz dostawałam od znajomych na Facebooku powiadomienia, że jakieś dziecko potrzebuje pomocy - wspomina. - Wiedziałam, że wszystkim pomóc nie mogę, więc zaczęłam szukać jakiegoś malucha z naszej okolicy. Trafiłam na zdjęcie maleńkiej Gabrysi podłączonej do miliona rurek i wężyków. Od razu wiedziałam, że to właśnie jej chcę pomóc.

Najpierw wpłaciła pieniądze, bo przeczytała, że dziewczynka urodziła się z jednokomorowym serduszkiem i musi przejść jeszcze dwie operacje za granicą. - Wiedziałam, że to za mało i wtedy znalazłam informację od Gosi ze Śląska, która szukała chętnych do pomocy Gabrysi - opowiada. Tak powstał pięcioosobowy klub "Serduszkowych cioć", które nigdy nie widziały ani chorej dziewczynki, ani siebie. Poprzez Facebook szukały ludzi, którzy zajmują się rękodziełem, a potem wystawiały na aukcje ich prace. Pieniądze trafiały na konto Gabrysi, utworzone przez fundację Cor Infantis.
Radna Krystyna Skubisz ze Słubic wylicytowała ręcznie zrobiony kalendarz, po czym oddała go na kolejną aukcję. Monika Karwowska, słubiczanka, która zajmuje się szyciem zabawek, podarowała kilka na licytację. Zrobiła też aniołka trzymającego poduszeczkę z imieniem Gabrysi, którego sprezentowała dziewczynce. - W trzy tygodnie udało się nam przeprowadzić ponad 210 aukcji i zebrać blisko 12 tysięcy złotych - cieszy się Amelka.

Przeczytaj też: Dobroczynna zbiórka dla chorej Gabrysi

Alicja Domańska, mama Gabrysi, jeszcze nie może uwierzyć, że 13 stycznia wyruszają z mężem do Niemiec. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie wsparcie innych. Mówi, że pomagały lokalne firmy, jednostka wojskowa z Międzyrzecza, dzieci w szkołach zbierały stare telefony, które potem sprzedano, znajomi robili imprezy dla studentów w Poznaniu, z których dochód zasilał konto Gabrysi. I oczywiście fundacja Cor Infantis. Dla rodziców to wielka sprawa, bo oboje z powodu choroby Gabrysi musieli przerwać naukę na piątym roku studiów. - Mąż po operacji idzie do pracy - zaznacza pani Ala. Wcześniej nie było to możliwe, bo na siedem miesięcy życia córeczki ponad cztery spędzili w szpitalach.

Żeby serduszko Gabrysi pracowało tak jak trzeba, musi przejść jeszcze dwie operacje. Tyle, że w Polsce trzeba by na to czekać kilka lat. - Skorzystaliśmy z doświadczenia innych rodzin i zorganizowaliśmy tę zbiórkę, żeby maleńka została zoperowana w najlepszym czasie. Druga operacja powinna się odbyć między szóstym a siódmym miesiącem, trzecia do drugiego roku życia. Tymczasem w Polsce operowane są nawet 8-9-latki - wylicza pani Ala. Dlatego tym bardziej będą chcieli w przyszłości znów pojechać Niemiec. Patrząc na Gabrysię, która nie ma siły raczkować, męczy się nawet przy jedzeniu, są gotowi poruszyć niebo i ziemię, żeby zebrać pieniądze na kolejną operację. A przekonali się, że anioły można spotkać wszędzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska