Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Gollob: - Marzę o wielkim sezonie

Robert Gorbat
Tomasz Gollob nie ukrywa, że zdobycie tytułu indywidualnego mistrza świata jest jego wielkim, życiowym pragnieniem
Tomasz Gollob nie ukrywa, że zdobycie tytułu indywidualnego mistrza świata jest jego wielkim, życiowym pragnieniem fot. Bogusław Sacharczuk
- Wykonałem olbrzymią pracę, starałem się niczego nie zaniedbać w przygotowaniach do sezonu. Jestem gotowy do walki o najwyższe cele! - zapewnia Tomasz Gollob, najlepszy polski żużlowiec i kapitan Caelum Stali Gorzów Wlkp.

- W najbliższą sobotę ruszy w Lesznie kolejna edycja Grand Prix. Jakie ma pan myśli na progu nowego cyklu?
- Dotyczą one przede wszystkim długiego dystansu i wyczerpującej walki. Czeka nas w tym roku 11 turniejów. To duży wysiłek. Staram się też sięgnąć wyobraźnią do końcowego efektu: wyniku po ostatnich zawodach i medalu.

- Zdobył pan do tej pory dwa srebrne i cztery brązowe krążki IMŚ. Mocno odczuwa pan brak złota?
- Jako sportowiec czuję się już spełniony. O złotym medalu IMŚ myślę raczej jako o cennym trofeum, którego nie mam jeszcze w swojej kolekcji. Powiedziałem otwarcie, że bardzo mi zależy na jego zdobyciu. Nie tylko dla siebie, ale też dla kraju. Jeśli indywidualny sukces połączę z medalem, może nawet mistrzowskim tytułem dla gorzowskiego klubu, wówczas uznam ten sezon za nadzwyczajny.

- Nie ma pan pretensji do losu, że od kilkunastu lat o tytuł IMŚ trzeba walczyć w cyklu turniejów, a nie w jednodniowych zawodach?
- Czasem miewam takie myśli. Jeżdżę na żużlu ponad 20 lat i w starej formule z pewnością potrafiłbym wygrać jeden, dwa, może nawet trzy turnieje. Łatwiej jest wstrzelić się z wyśmienitą dyspozycją w jeden dzień niż utrzymywać równą, wysoką formę przez cały rok.

- W 2007 roku zajął pan czwarte miejsce. Potem co sezon było o jedno oczko wyżej. Prawem serii w edycji 2010 powinien pan być pierwszy...
- Wiele bym oddał, by właśnie tak się stało. W ostatnich miesiącach wykonałem olbrzymią pracę, starałem się niczego nie zaniedbać w przygotowaniach do sezonu. Mentalnie już sobie podniosłem poprzeczkę i jestem gotowy do walki o najwyższe cele.

- Kilka dni temu obchodził pan 39. urodziny, tymczasem pańska sportowa forma wydaje się stale rosnąć. Długo tak jeszcze będzie?
- Wiek zawodnika nie odgrywa w żużlu decydującej roli. Wręcz przeciwnie: doświadczenie to w naszym sporcie bardzo cenny walor. Przy świetnym samopoczuciu fizycznym i odpowiednim przygotowaniu sprzętowym nie mam żadnych powodów, by nie myśleć o nowych, bardzo ambitnych wyzwaniach.

- Których zawodników uważa pan za najgroźniejszych rywali w GP?
- Wśród 15 stałych uczestników cyklu nie ma żadnego słabeusza. O końcowym wyniku często decydują niuanse: kto lepiej przygotuje sprzęt, kto się danego dnia lepiej czuje, kto odważniej i skuteczniej wykona jedną akcję na torze. Faworytami są oczywiście żużlowcy z początku listy startowej, bo oni już wielokrotnie potwierdzili swą sportową klasę.

- Spodziewa się pan niespodzianek na miarę ubiegłorocznych wyczynów Emila Sajfutdinowa?
- Nie mam wątpliwości, że prym będzie wiodła grupa rutyniarzy. Ale objawienia też nas czekają. Największe szanse na pójście śladami Rosjanina ma Chris Holder.

- Jaki scenariusz rywalizacji będzie dla pana najkorzystniejszy?
- W ostatnich latach zaczynałem od pozycji w przedziale od piątej do ósmej. Bywało, że potem spadałem nawet na dwunastą, a przyspieszałem dopiero w drugiej połowie rozgrywek. W tym roku zamierzam zmienić tę praktykę. Od początku chcę jeździć bardzo skutecznie. I szanować każdy punkcik, bo na finiszu może zabraknąć okazji do odrobienia strat.

- Maleje liczba polskich zawodników w GP. Oprócz pana, w tegorocznym cyklu wystąpią tylko Jarosław Hampel i Rune Holta...
- Ale pamiętajmy, że liczba stałych uczestników zmalała z ponad 20 do 15. Trzech reprezentantów naszego kraju w GP to całkiem przyzwoity wynik. Nikt nie będzie się czuł osamotniony, możemy liczyć w parkingu na wzajemną pomoc i doping.

- Jak wielkim wyzwaniem logistycznym jest GP?
- Ten cykl porównałbym do dodatkowej ligi. Nie można w nim jechać na sprzęcie, przeznaczonym do klubowej rywalizacji. To za mało. Z myślą o GP przygotowałem osiem kompletnych motocykli i trzy rezerwowe. Rywalizacja o tytuł IMŚ oznacza zdecydowanie większe wydatki, dodatkowe obowiązki dla mechaników, wreszcie konieczność szybkiego pokonywania dużych odległości.

- Wielu zawodników z trudnością godzi starty w GP z klubowymi obowiązkami. Też pan miewa takie problemy?
- Wręcz przeciwnie: im więcej mam startów, tym łatwiej osiągam wysoką formę. Taka jest specyfika sportów motorowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska