Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Transferowo

Rafał Darżynkiewicz
fot. archiwum
Ale się porobiło! Grzegorz Walasek nie będzie jeździł w Falubazie! W mediach trwa wymiana "uprzejmości". Prezes z kapitanem "rozmawiają" wydając oświadczenia, a zaskoczony, by nie powiedzieć zszokowany kibic nic z tego nie rozumie. Przecież jeszcze pięć tygodni temu było tak pięknie. Sukces, radość i ta przyjacielska, wręcz rodzinna, atmosfera. Co się stało w ostatnich dniach, tego pewnie nigdy się nie dowiemy.

Poszukiwanie, niekoniecznie właściwego wytłumaczenia tego głośnego rozstania będzie trwało jeszcze kilka dobrych miesięcy. Każdy będzie miał swoje zdanie, bo przecież każdemu wolno. Można trzymać stronę Walaska, można wierzyć prezesowi Robertowi Dowhanowi. Prawda, jak to zwykle bywa, pewnie leży pośrodku.

Trochę światła na przyczyny "rozwodu" rzucą najbliższe tygodnie. Spektakularny transfer oznaczać będzie, że mistrz ma zasobną kasę, chce obronić tytuł, a przy okazji trochę przewietrzyć skład. Jeśli transferu nie będzie, to można snuć przypuszczenia, że klubowy portfelik jest cieńszy niż słychać, a obrona tytuł okaże się mało prawdopodobna. Ten drugi scenariusz, poza niekoniecznie słuszną oceną finansów Falubazu ma dużo, podkreślam dużo, dobrych stron. Grzegorz Zengota będzie miał pewny plac, a to dla zawodnika rozpoczynającego seniorską jazdę ma ogromne znaczenie. W obsadzie juniorskiej też sami swoi. Taniej, a perspektywa rządzącego za kilka lat ligą trio Zengota - Dudek - Baniak kusząca.

Znacznie ciszej z Gorzowem rozstał się Rune Holta. Rysiek chce nadal jeździć w Grand Prix, więc wybrał powrót do Częstochowy. W odwrotnym bowiem kierunku, ciągle jeszcze nieoficjalnie, podążył Nicki Pedersen. To oznacza tylko trochę większą siłę Stali. Istnieje jednak podejrzenie, że prezes Władysław Komarnicki ma jeszcze jednego asa w rękawie. Nad Wartą na razie cicho sza, czekamy na ogłoszenie składu… Polonii Bydgoszcz.

Jest pierwszy grudnia, więc musi być transferowo. Sporo zamieszania w listopadowe negocjacje, kto, gdzie, i za ile wprowadzają ogłoszone wczoraj przez Polski Związek Motorowy przepisy. Kontrakty w złotówkach, żadnych ryczałtów i gwarancji startów. Kilka wcześniej umówionych, a może nawet podpisanych z datą 1 grudnia 2009 kontraktów wyląduje w koszu. Kilku sprytnych prezesów zbije proponowaną wcześniej stawkę, tym samym kilku pazernych na kasę jeźdźców może nigdy nie zobaczyć na swoim koncie obiecanych jeszcze kilka dni temu okrągłych sumek. Wygranymi są ci którzy pozostali u dotychczasowych pracodawców. Tak tych, którzy mieli kontrakty, jak i tych którzy podpisali nowe umowy, ale w starym klubie nowe przepisy nie obowiązują.

Licencyjnie też wszystko po staremu. Ostatecznie jednodniowe opóźnienie kosztowało Włókniarza Częstochowa dwadzieścia tysięcy. Podobną karę ma zapłacić klub z Wrocławia za finansowe przepychanki ze Scottem Nicholsem. Wszyscy szczęśliwi, można wreszcie ustalić terminarz i czekać na inaugurację. Ze smutkiem takie orzeczenia przyjęto w Rzeszowie. Tam ciągle mieli nadzieję na starty w elicie. Muszą poczekać co najmniej rok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska