MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień związkowy

ANDRZEJ PIECZKO

Po długiej walce związki zawodowe odniosły zwycięstwo. Posłowie uchwalili nowelizację Kodeksu pracy: tydzień pracy zostanie skrócony do 40 godzin. Wolne staną się dwa z siedmiu dni.
Szef OPZZ Maciej Manicki oświadczył przed głosowaniem, że porozumiał się w tej sprawie z Solidarnością i przewodniczącym Marianem Krzaklewskim. To polityczny sukces obu central związkowych, ale czy pracowników ogarnie masowa radość Można wątpić. Temat był wałkowany tak długo, że chyba stracili do niego serce i działacze, i przeciętni śmiertelnicy.
Cena, którą związkowcy zapłacili za zwycięstwo to wprowadzanie nowych zasad stopniowo. W tym roku obowiązuje zatem tydzień 42-godzinny, w przyszłym 41-godzinny, a dopiero od 2003 roku 40-godzinny. Jednocześnie Sejm umożliwił wydłużanie dobowego czasu pracy (do 10 godzin) od dnia wejścia w życie nowelizacji do końca 2002 r. Chodzi o zachowanie wyższej tygodniowej normy.
Ustawa zobowiązuje pracodawców do utrzymania dotychczasowego wynagrodzenia pracowników. W rezultacie tam, gdzie płace są proporcjonalne do liczby przepracowanych godzin, stawki za godzinę będą musiały nieco wzrosnąć. Praca i tak droga podrożeje.
Wszystko to każe zastanawiać się nad pozycją związków zawodowych. Historyczne okoliczności sprawiły, że ich działacze czują się solą ziemi. Umacniają ich w tym przekonaniu źle traktowani pracownicy, którzy liczą np. na obronę przed sobiepaństwem właścicieli firm.
Wpływy związkowców są jednak nieproporcjonalnie duże w stosunku do odpowiedzialności. Bo za co odpowiada, powiedzmy, poseł Manicki do spółki z przewodniczącym Krzaklewskim Może za to, żebyśmy krócej pracowali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska