Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uczeń chce dogonić mistrza

Paweł Kozłowski 95 722 57 72 [email protected]
Jest najmłodszym w historii: punktującym kierowcą, zdobywcą pole position, zwycięzcą wyścigu oraz mistrzem świata. W niedzielę 24-letni Niemiec Sebastian Vettel po raz drugi z rzędu zostanie oficjalnie mistrzem globu w Formule 1.

W F1 zadebiutował 17 czerwca 2007 r. w Indianapolis podczas Grand Prix USA. W bolidzie BMW Sauber zastąpił Roberta Kubicę, który tydzień wcześniej miał koszmarny wypadek w Kanadzie i lekarze kazali mu odpocząć. Sebastian Vettel dosyć szczęśliwie zajął ósme miejsce i zdobył jeden punkt. Miał wtedy 19 lat i 349 dni. Został najmłodszym kierowcą, który zapunktował podczas wyścigu Formuły 1. A media - szczególnie niemieckie - nazwały go ,,baby Schumi'', co zresztą samemu zainteresowanemu się nie spodobało. Nawiązanie do Schumachera było oczywiste, bo po rezygnacji siedmiokrotnego mistrza świata z F1 (jak pokazała historia, tylko chwilowej) szukano nowego bohatera. A ,,baby''? Vettel wyglądał wtedy jak młodzieniaszek. Choć i teraz, po czterech latach, nie wyróżnia się posturą. Przy 174 cm waży zaledwie 64 kg.

Szybszy od Speeda

Sebastian nie pochodzi z bogatej rodziny. To minus, gdyż w tej branży pieniądze znaczą naprawdę dużo. Ma troje rodzeństwa, ojciec zajmował się budowlanką. Senior też się ścigał, więc kupił synowi gokarta, gdy ten miał zaledwie dwa latka. Z biegiem czasu tata Norbert całkowicie poświęcił się karierze Sebastiana, będąc jego mechanikiem.

Młody Vettel rozpoczął poważne starty w kartingu jako ośmiolatek. ,,Wózkiem'' ścigał się do 2002 r., wygrywając po drodze juniorskie mistrzostwo Europy. Talent Sebastiana został dostrzeżony przez Red Bulla, a konkretnie dra Helmuta Marko. Dzięki niemu przyszły mistrz świata został włączony do programu młodych kierowców. Okazało się to kluczowym momentem w sportowym życiu Sebastiana, bo na kolejny krok w wyścigowym świecie nie miałby funduszy. Wiadomo było, że Red Bull w końcu się o niego upomni. Nawet pomimo tego, że w 2006 i 2007 r. testował bolidy BMW Sauber.

Cztery wyścigi po punktowanym debiucie w USA, Vettel stał się pełnoprawnym kierowcą w Scuderia Toro Rosso. Zespół, prowadzony przez byłego doskonałego kierowcę Gerharda Bergera był tzw. młodzieżowym teamem Red Bulla (toro rosso to po włosku czerwony byk). Zastąpił w nim Amerykanina Scotta Speeda, który - jak się okazało - z szybkością miał związane... tylko nazwisko.

Juniorzy ograli seniorów

W kolejnym sezonie Vettel miał fatalny początek. Nie ukończył czterech pierwszych wyścigów, a w kolejnym w Turcji był dopiero 17. Jednak od tego momentu zaczęła się dobra passa. Jego zespół nie miał superbolidu, lecz Niemiec zaczął regularnie punktować. A we wrześniu na słynnym torze Monza został sensacyjnym zwycięzcą. Okazało się, że auto bardzo dobrze spisuje się w deszczu. Seb wygrał kwalifikacje, na drugi dzień bezbłędnie wystartował i pomknął na prowadzeniu do mety. Miał ułatwione zadanie, bo wydobywające się spod kół pióropusze wody nie pozwoliły rywalom zbliżyć się do niego. Trzeba jednak podkreślić, że w trudnych warunkach Niemiec wytrzymał presję i nie popełnił błędu. A miał wtedy... zaledwie 21 lat i 73 dni! Po tym triumfie szef F1 Bernie Ecclestone powiedział: - Jestem pewien, że kiedyś zdobędzie tytuł.

Historia pokazała, że to ,,kiedyś'' nastąpiło o wiele szybciej niż się spodziewano. Na koniec 2008 r. kolejna niespodzianka - młodzieżowa scuderia, w której panowała doskonała atmosfera, w klasyfikacji konstruktorów wyprzedziła o 10 pkt. seniorski team Red Bulla! W 2009 r. Vettel zastąpił w RBR weterana Davida Coultharda i rozpoczął przyspieszony marsz na szczyt.

Błędy młodości

Red Bull Racing przygotował bardzo dobry bolid. Vettel wygrał w Chinach, Anglii, Japonii i Abu Dhabi, zdobywając na koniec wicemistrzostwo. W 2010 r. został mistrzem świata, choć tytuł przypieczętował dopiero w ostatnim starcie. W tym roku jest niekwestionowanym królem. Drugie z rzędu mistrzostwo zapewnił sobie już w Japonii, na pięć wyścigów przed końcem sezonu. Jego bilans przed ostatnimi, niedzielnymi zawodami w Brazylii wygląda imponująco. W ukończonych GP odniósł 11 zwycięstw, zdobył cztery drugie miejsca, jedno trzecie i raz był tuż poza podium. Podobną serię Vettel miał tylko w 2004 r. w... juniorskiej Formule BMW. Wtedy to na 20 wyścigów wygrał aż 18.

Mistrz świata cieszy się bardzo dobrą opinią w padoku. Grzeczny, uśmiechnięty, a zarazem pewny siebie. Wcześniej nie był bezbłędnym kierowcą. W 2007 r. na torze Fuji jechał na doskonałym, trzecim miejscu, ale wbił się w bolid Marka Webbera, gdy stawkę prowadził samochód bezpieczeństwa. W 2009 r. w Melbourne uderzył w auto Kubicy, kiedy Polak go wyprzedzał i miał szansę na zwycięstwo. Rok później znów przytrafiła mu się kolizja z Webberem - wtedy już kolegą z teamu - podczas walki o wygraną w Turcji. Jednak w tym sezonie Seb jeździ wyśmienicie.

Miłość ze szkolnej ławki

Sebastian, gdy nie siedzi za kółkiem, lubi snowboard i jazdę na rowerze górskim. Dobrze wpisuje się w strategię marketingową producenta napojów energetycznych. Wszak świat Red Bulla to młodzi straceńcy, którzy uwielbiają ekstremalne doznania.

Prywatnie Niemiec prowadzi ustatkowane życie. Od szkolonych czasów ma tę samą dziewczynę, Hannę Prater, której prywatność za wszelką cenę chroni przed dziennikarzami. W sporcie jego idolem jest oczywiście M. Schumacher (ma z nim zdjęcie jeszcze z czasów kartingów). W tej chwili Vettel jest zdecydowanie lepszy od swego mistrza, ale jeszcze długa droga przed nim, by mu dorównać. Zapytany dwa lata temu przez Toma Clarksona z magazynu F1 Racing o cele, odpowiedział: - Chcę wygrywać we wszystkich wyścigach. Dlatego tu jestem. W innym przypadku nie miałoby dla mnie sensu to, co robię.

Jeśli będzie realizował swe marzenia tak regularnie, jak dotychczas, w końcu prześcignie mistrza.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska