Choćby o bieżniku, o który pyta klientka. Że jest dwustronny, wykonany z wełny. Wyjaśnia, jaki to rodzaj haftu itd. Czyżby pani Ania sama też zajmowała się rękodziełem?
- Niestety nie - przyznaje. - Kiedyś co prawda haftowałam, ale dawno to było.
Skąd więc ta wiedza?
- Uczyłam się tego wszystkiego. Zaczęłam pracować wtedy, gdy Cepelia była jeszcze w Hermesie. Tam o wszystko pytałam starszej koleżanki, wiele się od niej nauczyłam - mówi A. Sikorska.
Nie ma tu masówki
Cepelia na jakiś czas przeniosła się wyżej, w okolice amfiteatru, by w sierpniu ub.r. pojawić się przy ul. Sobieskiego.
- Choć jesteśmy tu krótko, mogę powiedzieć, że to dobre miejsce. Stali klienci szybko się przyzwyczaili do zmiany. A deptakiem codziennie przechodzi wiele osób, więc zawsze ktoś zajrzy do środka, by sprawdzić, czym handlujemy - podkreśla zielonogórzanka.
A w Cepelii jak to w Cepelii masówki nie ma. Czasem na półce tylko jedna tak zdobiona szkatułka, czasem dwie. Wyroby przekazują rękodzielnicy, zrzeszeni w spółdzielni pracy.
Przedmioty te przychodzą pocztą w paczkach. Większe jak np. stoły czy komody przywozi samochód.
Młodym też się podoba
Cepelia wraca dziś do łask. Nie tylko starsi zainteresowani są oryginalnymi wyrobami z drewna, skóry czy gliny. Coraz więcej młodych osób tu zagląda, by kupić coś dla siebie lub na prezent dla bliskich.
- Sama też lubię takie rzeczy. Mam kilka kilimów, gobelinów i wyrobów ze sznurka w domu - przyznaje A. Sikorska.
Turyści zagraniczni zwykle kupują lalki-krakowianki, bieżniki, kufle, wazony, talerze z orłem i napisem Polska. Albo obrazki z zabytkami Zielonej Góry.
- Sezon dopiero się zaczyna, mam dzieję, że będzie udany - dodaje zielonogórzanka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?