DOMKI GÓRALSKIE
Tu się kupowało fajny towar. Ja kupiłem garnitur z krótką marynarką. Pod koniec lat 80. takie były modne, choć dziś jak patrzę na stare zdjęcia, to przewracam się ze śmiechu. Do tego pięknego garnitury miałem białe buty. Też tu kupione – wspomina pan Marek. – Wtedy to było coś, hit nad hitami. Dziś to straszny kicz. Ale góralskie domki miały ten klimat, związany z namiastką innego świata. Węgierskich sweterków i dezodorantów.
KLUBOKAWIARNIA KSIĄŻKI I PRASY
W tym budynku z napisem Ruch, na dole była kawiarnia Międzynarodowej Książki i Prasy. Wiele osób tutaj przychodziło, by wypić herbatę (w szklankach na szklanym spodeczku) i poczytać gazety. Miejsce to kojarzy mi się właśnie z Gazetą Lubuską, którą zawsze czytał mój tata. I z wygodnymi fotelami. Lubiłam na nich siedzieć – mówi pani Ilona. – Tu było jakoś tak zawsze spokojnie.
TOPAZ
Restauracja ta kojarzy mi się z moim wujkiem, który był tam stałym bywalcem na dancingach i innych imprezach. Potem opowiadał różne historie z tych zabaw, a ja jako dziecko czerwieniłam się ze wstydu. Czasem mama kazała mi wychodzić z pokoju, bo te opowieści nie były dla dzieci – mówi pani Weronika. – Sama pamiętam, jak z rodzicami chodziłam tam na desery. Wydawała mi się ta restauracja bardzo nowoczesna i elegancka. I nie pasowała mi do mocno zakrapianych opowieści wujka
AMFITEATR
Miejsce to kojarzy mi się z rodzinnymi wyjściami na różne koncerty. Oczywiście kocyk, czasem poduszka, coś słodkiego. Za dzieciaka wata cukrowa kupiona przed wejściem- wspomina pan Hubert. - No i zawsze mi się kojarzy, jak pewnego razu mój mocnej postury tato, jak zasiadł na ławce, to ją połamał. Potem za każdym razem sprawdzał, czy nie jest uszkodzona.