Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W budżecie Gorzowa zabraknie pieniędzy

Tomasz Rusek 95 722 57 72 [email protected]
Miał być wielki, milionowy hit, wyszedł wielki, smutny kit. Mowa o przetargu dekady - sprzedaży działek przy ul. Walczaka - który miał nam przynieść niemal 50 mln zł. To już pewne: nikt ich nie chce.

Jeszcze nigdy miasto z takim rozmachem nie reklamowało swoich gruntów. Dwie kolorowe strony w ,,Pulsie Biznesu'', duże ogłoszenie w ,,Dzienniku Gazeta Prawna'', wykupiona strona na portalu inwestycyjnym, reklamy na targach nieruchomości, regularne rozsyłanie informacji po dużych sieciach handlowych. W sumie na zmiany studium, planu i reklamę wydaliśmy ponad 100 tys. zł! I co? I nic.
Do ostatniego czwartku chętni na działki mieli wpłacać wadium. Nadzieje na inwestorów były wielkie, bo trzy parcele miały nam dać niemal 50 mln zł i uratować budżet. Ale w czwartek nikt nie wpłacił ani złotówki. - Spokojnie, czekamy, jeśli poszło przelewem, może wpłynąć w piątek - mówiła szefowa miejskiego wydziału gospodarki nieruchomościami Barbara Napiórkowska. W piątek też nic nie przyszło. Ostatecznie rzeczniczka magistratu Jolanta Cieśla powiedziała więc nam oficjalnie: - Nikt nie wpłacił wadium.

Liczyliśmy na fortunę

Urząd liczył na te pieniądze, miały uratować nadszarpnięty budżet. Bo dziś mamy 105 mln zł długów i choć finansowa sytuacja miasta jest niezła, to brakuje nam żywej gotówki. Tą miał nam dać przetarg. Już miesiąc temu skarbniczka Małgorzata Zienkiewicz ostrzegała, że bez tych pieniędzy będzie kiepsko, może zabraknąć na podstawowe sprawy jak oświetlenie czy oczyszczanie miasta.
- Co teraz? - pytamy ją.
- Teraz musimy myśleć, z czego zrezygnować - odpowiada skarbniczka.
- Grozi nam, że np. wyłączone zostaną uliczne lampy albo miasto przestanie być sprzątane? - dopytujemy o szczegóły.
- Nie, na takie coś nie możemy sobie pozwolić. Szykujemy listę wydatków, które można nieco okroić albo przenieść na przyszły rok. Musimy to zrobić jak najszybciej - odpowiada Zienkiewicz. Szczegółów jednak nie zdradza.

A kolejny budżet tuż, tuż

Prezydent Tadeusz Jędrzejczak też jest podenerwowany. - To radni zafundowali nam ten ból głowy. Wpisali na siłę, wbrew logice i naszym argumentom do budżetu pieniądze, których nie ma. Podzielili je, a teraz się okazuje, że wydać, wydaliśmy, ale nie zarobiliśmy - powiedział nam wczoraj.
On też nie chciał zdradzić całej listy cięć, bo jest dopiero opracowywana. Ale kilka szczegółów podał. - Rezygnujemy ze wszystkich dodatkowych robót, których nie było w budżecie. Obcinamy wydatki na przygotowanie inwestycji: dokumentacje, projekty. Tak stanie się m.in. z dokumentacją hali widowiskowo - sportowej. A co się da, przenosimy na przyszły rok - wyjaśnił. Nie zabraknie pieniędzy na pensje, funkcjonowanie miasta czy np. odśnieżanie.
Ale przenosiny płatności na kolejny rok to nic innego jak przelewanie pustego w próżne. Miasto prędzej czy później będzie musiało zapłacić swoje zobowiązania. Czym? Kredytem. - Już korzystamy z 85 mln zł, które w pierwszym półroczu miasto zaciągnęło - przyznaje Zienkiewicz.
Tymczasem lada dzień urzędnicy, a potem radni, biorą się za opracowywanie budżetu na 2011 r. Najpewniej trzeci raz zapiszą w nim dochody ze sprzedaży działek przy ul. Walczaka...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska