- Dwa miesiące temu wystąpiłam do powiatu z pisemną ofertą realizowania przez nasz ośrodek ich zadań dotyczących adopcji - mówi K. Matecka - Piasecka. - Powołali swój, a ja do dzisiaj nie dostałam nawet żadnej odpowiedzi ze starostwa. To zupełnie niepotrzebne.
Trwa proces ze starostwem
To milczenie może być efektem konfliktu, jaki od dawana jest pomiędzy zarządem powiatu a K. Piasecką - Matecka, która przez wiele lat była dyrektorką Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. Pewnie jej nie lubią. Kiedy nastała nowa władza pozbyła się kobiety, zwalniając ją z dnia na dzień. - Byłam bardzo zaskoczona formą zwolnienia. Gdybym miała problemy z sercem, ten dzień mógłby zakończyć się zawałem. Ale nie tak łatwo mnie złamać.
Dzisiaj robię to, o czym myślałam od wielu lat, a jakoś nie mogłam się zdecydować. Sytuacja pomogła mi podjąć decyzję. Mam pracę, którą lubię i wynagrodzenie na poziomie tego, które miałam w PCPR.
Wciąż toczy się proces w sądzie pracy, kobieta zarzuca zarządowi powiatu bezprawne zwolnienie i żąda przywrócenia do pracy.
Rzeczywistość bywa inna
Życie jednak toczy się dalej. - Mój Ośrodek Adopcyjno - Opiekuńczy działa już od kilku miesięcy i mamy wiele sukcesów na swoim koncie - zapewnia kobieta. - Zajmujemy się kandydatami na rodziców od początku do końca. Szkolimy ich, uświadamiamy obowiązki, czasami pozbawiamy złudzeń, a później szukamy dziecka.
To pozbawianie złudzeń często bywa bolesne, jednak jest konieczne. - Małżeństwo, które w końcu postanawia zaadoptować dziecko, ma zazwyczaj piękne marzenia. Wyobraża sobie roczne dziecko o blond włoskach, błękitnych oczach, zdrowe, zdolne, mądre. Najlepiej, żeby była to dziewczynka. Ale życie pokazuje, że bywa inaczej.
Domy dziecka są przepełnione.
Są w nich w zdecydowanej większości dzieci z rodzin patologicznych, po rodzicach nadużywających alkoholu, często chore, niepełnosprawne. - To nasze zadanie, by przyszli rodzice mieli pełną świadomość tego, co ich czeka. Miłość, opieka i troska o dziecko może wiele zdziałać. Maluchy zmieniają się, zdrowieją po fachowej rehabilitacji.
O dziecko jest trudno
O dziecko do adopcji, mimo pełnych domów dziecka, nie jest łatwo. Nie mają bowiem uregulowanych spraw prawnych. Rodzice nie chcą ich, ale nie chcą także zrzec się praw rodzicielskich.
- A wymiar sprawiedliwości jest liberalny wobec rodziców, wystarczy, że chociaż raz w roku pojawi się taka mamusia lub tatuś w domu dziecka, a sąd już widzi nadzieję na powrót dziecka do rodziny. Lata mijają i nic się takiego nie dzieje. A wychowanek domu dziecka traci szansę na znalezienie normalnego domu i ludzi, którzy go pokochają.
Ośrodek przeprowadził już pięć edycji szkoleń, dla małżeństw w różnych częściach kraju, w każdym takim kursie bierze udział około 10 par. Na razie dwie z nich są już szczęśliwymi rodzicami. Trzecia jest na dobrej drodze.
Stowarzyszenie, które prowadzi głogowski ośrodek adopcyjny, ma także pod swą pieczą rodzinny dom dziecka w Sobczycach. Jest tu teraz dziesiątka maluchów, są to dzieci w wieku od 10 dni do pięciu lat.
Więcej informacji na temat działalności ośrodka na www.arliberi.pl.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?