- Panie, nie uda się panu ode mnie wyciągnąć narzekań, bo ja chcę, by po prostu dało się tędy jeździć. Niech naprawiają, jeśli trzeba, byle porządnie. Choć śmiać mi się chce. Bo tylko u nas takie historie są możliwe, że po zakończeniu remontu zaczynają się poprawki - mówił wczoraj kierowca Wojciech Telesiak.
Pracował przed laty w budowlance. - Sporo rozumiem. Jakaś drobnica do poprawek, nawet przy dobrym wykonaniu, zawsze wyjdzie. Ale żeby się asfalt odklejał i droga falowała? Coś musi być mocno nie tak - oceniał W. Telesiak.
Kawałek dalej widać było: pozdzierany asfalt, dwie ciężarówki i około dziesięciu fachowców. Wszystko w miejscu największych zniszczeń, o których piszemy w ,,GL'' bez przerwy od kilku tygodni (ostatni raz wczoraj w tekście ,,Wyszyńskiego jest pod lupą'').
Dlaczego deszcz zniszczył drogę aż sześć razy (z tego ostatnie cztery w lipcu)? Ciągle nie wiadomo. Jednak kilka dni temu doszło do najgorszego: odkleił się fragment asfaltu, zapadła się studzienka, a obok powstały dziwne fale. Miasto zamknęło więc fragment jezdni i nakazało wykonawcy, firmie Polimex - Mostostal, naprawy gwarancyjne. Ta ustami rzecznika Pawła Szymaniaka odpowiedziała w ,,GL'', że zniszczenia wynikają z błędów projektowych, a nie budowlanych.
Kto naprawia jezdnię? Co na to magistrat? I co z ekspertyzą, którą Gorzów chciał zamówić? Czytaj w czwartkowym wydaniu ,,GL''
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?