Przeczytaj też: W Zielonej Górze pojawi się ponad 100 kamer
O sprawie pisaliśmy już 12 lipca w artykule "Padł nam miejski monitoring". Rzeczniczka urzędu miejskiego Patrycja Klarecka-Haładus tłumaczyła przerwę pracami serwisowymi prowadzonymi przez firmę, która pod koniec 2010 r. zamontowała kamery w sześciu punktach miasta. Zapowiadała, prace zostaną zakończone do 20 lipca. Termin minął w piątek, tymczasem wczoraj policjanci z dyżurki w komendzie powiatowej nadal nie mieli podglądu na wybrane miejsca. - Co jest z tym monitoringiem. Działa, czy nie? - dopytywał wczoraj jeden z Czytelników.
Rzeczniczka magistratu wyjaśnia, że prace się przedłużyły. Jednym z powodów jest to, że przekonfigurowanie i usprawnienie systemu będzie możliwe dopiero po przeniesieniu dwóch kamer w inne miejsca. Zgodę na to musi wyrazić spółka Enea, bo właśnie do niej należą maszty, na których mają być zamontowane.
- Czekamy na decyzję. Po jej otrzymaniu podejmiemy dalsze działania - zapowiada.
Kamery i maszty kosztowały 556 tys. zł. Miały być jednym z elementów miejskiego monitoringu i sieci internetowej, a w przyszłości także bezpłatnej telefonii komórkowej. Obiecywał to przed dwoma laty ówczesny komisarz Marian Sierpatowski, który zastępował w ratuszu i burmistrza i radnych zawieszonych przez premiera Donalda Tuska. Potem okazało się jednak, że gmina nie może dostarczać za darmo internetu, ucichła też sprawa bezpłatnych telefonów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?