Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W miejskim stawku wyłowiono przeszło metrowego... suma!

Agata Ceglińska 0 68 324 88 54 [email protected]
- Mieszkam na osiedlu obok i nad staw przychodzę na spacer z dziećmi - mówi pani Iwona. - Widziałam jak fragmenty zniszczonych ławek pływały w wodzie.
- Mieszkam na osiedlu obok i nad staw przychodzę na spacer z dziećmi - mówi pani Iwona. - Widziałam jak fragmenty zniszczonych ławek pływały w wodzie. fot. Mariusz Kapała
Do redakcji zadzwonił rozżalony Czytelnik z Sulechowa. Jego zdaniem staw przy ul. Kasztanowej to świetne miejsce na relaks, tyle że… nie ma tam miejsca, aby odpocząć. Chuligani bowiem ciągle dewastują otoczenie!

- Lubię przychodzić nad ten akwen - twierdzi pan Waldek. - Ale co z tego, skoro są tam tylko dwie ławki, na dodatek wiecznie zajęte przez młodzież. A jak chce się wyrzucić jakiś papierek, to nawet nie ma gdzie, bo brakuje kosza. Czy nie można jakoś temu zaradzić?

Tu ciągle chuliganią

Jedziemy nad staw. Nastolatków, którzy mieli oblegać siedziska akurat nie widać. Tylko młodzież z pobliskiego gimnazjum trenuje biegi wokół wody. Zabieramy się za sprawdzanie terenu. Wokół akwenu stoją jedynie dwie ławki z oparciami, ale również dwie podłużne ławy. Śmietnik jest, lecz tylko jeden. Na drugim brzegu w trawie leżą puszki, torebki po chipsach i pudełka po papierosach.

- Dawniej rzeczywiście było tu więcej ławek - mówi mieszkająca nieopodal pani Iwona. - Ale agresywna młodzież najpierw je niszczyła, a później nawet wrzucała deski do wody. Naprawiano je wiele razy.

- Nawet tych koszy było kilka - dodaje Beata Sadowska. - Ale chuligani je psuli, a na końcu i tak wszystko lądowało w stawie.

- Jak młodzież sobie popiła, to zaczynała tu rozrabiać - zaświadcza pani Leokadia. - Ich dziwnym pomysłom nie ma końca. Szkoda, bo to bardzo miły zakątek. Przychodzę tu karmić kaczki.

Beton - na próbę

Okazuje się, że staw to zbiornik niekończących się niespodzianek.

- Przed 1 maja pożyczyliśmy od straży pożarnej pontony i zabraliśmy się za oczyszczanie akwenu - opowiada Zbigniew Szklarz, pracownik urzędu miejskiego. - Chcieliśmy wyłowić deski, które ktoś powrzucał do wody. Bardzo się zdziwiliśmy, kiedy w nasze ręce trafił również długi na 1,2 m ... sum! Niestety, nieżywy.

Pracownik ratusza sądzi, że ryba najprawdopodobniej została złapana w rzece przez wędkarza, który wpuścił ją do stawu. Zwierzę nie wytrzymało braku naturalnego przepływu wody i zdechło.

- Niestety, jeśli chodzi o sprawę ławek, to raczej nic się nie zmieni - mówi Z. Szklarz. - Poprzednio w tym miejscu stało aż 12 opartych na pniakach i sześć koszy na śmieci. Ale wandale ciągle je niszczyli, albo wrzucali do wody. Teraz na próbę postawiliśmy dwie ławki z betonowymi elementami, zobaczymy, czy te się sprawdzą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska