Sławomir Nowak z szafy wyjmuje albumy. W środku porządnie ułożone pocztówki sprzed lat. Tylko z dwóch miejsc na świecie: ze Zbąszynka i Zbąszynia. Inne kartki go nie interesują. I tylko te wydane do 1945 r. Pocztówki są dokładnie opisane i posegregowane. - To taki mój lokalny patriotyzm - tłumaczy kolekcjoner. - Urodziłem się w Zbąszyniu, a mieszkam w Zbąszynku.
Lubi je przeglądać. Wtedy działa wyobraźnia. Tak, jakby wsiadał do wehikułu czasu i przenosił się w przeszłość. Jakby chodził po rozkopanej, błotnistej Lindenplatz (dziś pl. Wolności). Albo zaglądał do banku międzyrzeckiego przy pl. Dworcowym, w którym dziś są dwa sklepy: monopolowy i wędkarski. Albo do kina Muza, w którym kiedyś była ekskluzywna restauracja ze sceną.
W prezencie rodzicom
To był przypadek. Tak o swojej kolekcjonerskiej pasji mówi S. Nowak. Na co dzień kierownik pociągu. Osiem lat temu w Poznaniu zaszedł do sklepu filatelistycznego. Na wystawie zobaczył pocztówkę ze Zbąszynia. Przedstawiała most na Senatorskiej i miała 83 lata. - Zrobię prezent rodzicom - pomyślał. I kupił. Za kartkę zapłacił 35 zł. Prezent spodobał się. Co więcej, Krystyna i Marian Nowakowie namówili syna, by zaczął pocztówki kolekcjonować. Dziś ma ich ponad 500, poukładanych w 115 albumach. Najstarsza kartka pochodzi z 1897 r., to litografia Zbąszynia. Najmłodsza ma lat 60. Pocztówki znajduje w katalogach i internecie, a potem zamawia. Za niektóre płaci nawet 200 zł. Tyle dał za pocztę z 1906 r. Odwiedza też sklepy, jeździ na giełdy. Na swoje hobby przeznacza miesięcznie pół kolejarskiej pensji.
Ludzkie losy
Widoki ze starych pocztówek konfrontuje z rzeczywistością. Jeździ we wszystkie miejsca i porównuje przeszłość z dniem dzisiejszym. Najwięcej czasu zabrało mu odnalezienie zajazdu leśnego w Bolewicy z 1939 r. Szukał go przez miesiąc. I odnalazł. Budynek stoi schowany za wsią. Dziś mieszkają w nim ludzie. Nadawcy kartek z tamtych byli Niemcami, bo tereny te należały wówczas do Rzeszy. Poza jedną pocztówką. Z dworcem kolejowym w Zbąszynku. Wysłana została w 1940 r. Adresatem była Stanisława Jach z Pabianic, a nadawcą Witek, Polak. Pisał: "Przesyłam wam widokówkę tam gdzie pracowaliśmy i gdzie widziałem nasze pola. Wiatr przynosił nam ich zapach...". - Na tych pocztówkach zapisane są ludzkie losy. Szkoda, że tych pisanych po niemiecku nie da się już rozszyfrować - ubolewa S. Nowak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?