Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W szkole pozostała garstka dzieci. Placówka zniknie w czerwcu

Janczo Todorow 68 363 44 99 [email protected]
W szkole w Olszyńcu pozostała garstka dzieci. Od wrześnie placówka przestanie istnieć. Ale na razie lekcję z języka polskiego prowadzi Marzena Dłużniewska.
W szkole w Olszyńcu pozostała garstka dzieci. Od wrześnie placówka przestanie istnieć. Ale na razie lekcję z języka polskiego prowadzi Marzena Dłużniewska. Janczo Todorow
Placówka w Olszyńcu (gm. Żary) powoli umiera, dzieci nie zdają sobie sprawy, że od września już tutaj nie wrócą. Mimo protestów rodziców i nauczycieli, radni podjęli uchwalę o likwidacji placówki, w której uczy się siedmioro dzieci.

Zarówno w szkole, jak i we wsi panuje przekonanie, że dla oświaty nadeszły ciężkie lata. W mediach na okrągło słychać informacje o likwidacji albo łączeniu. Nastroje są ponure. - Obecnie mamy siedmiu uczniów z Olszyńca oraz dwóch przedszkolaków - wylicza Małgorzata Popławska, dyrektorka placówki. - Świadectwa wręczymy 29 czerwca i koniec. Szkołę trzeba będzie zamknąć na kłódkę. Sześć nauczycielek pozostanie bez pracy. Na razie nie wiemy, czy otrzymają jakieś propozycje z urzędu gminy. Nawet nie dostaliśmy żadnego pisma, że placówka idzie do likwidacji. Owszem, byliśmy na sesji, kiedy radni podejmowali decyzję w tej sprawie.

- Rodzice dostali pisma od gminy, że szkoła zostaje zlikwidowana - mówi Danuta Korycka, matka dwóch chłopców. - Mój syn Damian chodzi do IV klasy, a Patryk do oddziału przedszkolnego. Urzędnicy nas namawiali, żeby dać dzieci do Grabika, ale ja tego nie zrobię. Wole wysłać ich do żarskich szkół, bo do Grabika jest zbyt daleko.

W ubiegłym roku rodzice walczyli o utrzymanie szkoły. Argumentowali, że po modernizacji, na którą poszło ok. 1,3 mln zł stwarza wspaniałe warunki do edukacji dzieci. Odbyły się zebrania, gorące dysputy. Okazało się, że ekonomika i demografia jest nieubłagana. Wójt Wiesław Polit mówił o dużych kosztach związanych z utrzymaniem placówki, gdy uczęszcza do niej garstka dzieci. Przekonywał też radnych, że jedynym wyjściem jest likwidacja. Uchwałę w tej sprawie rada podjęła w ostatnich dniach starego roku. - Nie wiadomo, co będzie z nami, pewnie pójdziemy na bezrobocie - mówi ze smutkiem nauczycielka Magdalena Malczewska. - A przepracowałam tutaj aż 11 lat.

Obecnie na etacie zatrudnionych jest trzech nauczycieli, dwóch na pół etatu oraz dwóch pracuje na godziny. - W kwietniu będą opracowywane nowe arkusze organizacyjne - zaznacza wójt. - Wtedy może się okazać, że znajdą się wolne miejsca dla nauczycieli z Olszyńca. Jeżeli nie przyjmą propozycji, to w wyniku likwidacji placówki nastąpi rozwiązanie umów o pracę. A dzieci możemy dowozić do szkoły w Grabiku, jeżeli rodzice się na to zgodzą. A budynek szkolny sprzedamy na mieszkania.
- Miałem dwa lata, kiedy budowano szkolę podstawową w naszej wsi - wspomina Stefan Szczęsny. - Potem uczyłem się w niej przez osiem lat. Już jako dorosły, długo pracowałem tu jako palacz. Kiedy założyli gazowe ogrzewanie, stałem się zbędny i straciłem zajęcie. Źle się dzieje, że szkolę trzeba zlikwidować, bo jest za mało uczniów. Za kilka lat może już będzie więcej dzieci we wsi, ale szkoły już nie będzie. I nie da się jej na nowo otworzyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska