Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W TPV duszący smród zwalał kobiety z nóg

Stefan Cieśla 0 95 722 57 72 [email protected]
Zatrute oparami pracownice TPV leżą na oddziale laryngologicznym szpitala wojewódzkiego przy ul. Dekerta
Zatrute oparami pracownice TPV leżą na oddziale laryngologicznym szpitala wojewódzkiego przy ul. Dekerta fot. Krzysztof Tomicz
- Przerwali produkcję, aby wywietrzyć halę. Ale to nic nie dało, traciłam przytomność, z trudem oddychałam. Smród zwalał mnie z nóg, koleżanki pod ręce zaniosły mnie do karetki - mówiła nam dziś pani Katarzyna. Jest jedną z najbardziej zatrutych pracownic TPV.

O sprawie dowiedzieliśmy się z e-emaila czytelnika, którego żona tez uległa zatruciu. Informacje się potwierdziły. Dotarliśmy do ofiar. Powiedziały nam, że przy taśmach montażowych tajwańskiej fabryki monitorów ciekłokrystalicznych TPV, największego pracodawcy w mieście, już od początku zmiany o 6.00 rano śmierdziały chemikalia. - Taśmy ruszyły, ale tylko przez godzinę była normalna produkcja - opowiada pani Katarzyna.

Mdłości, zawroty, omdlenia

Od 7.00 coraz więcej kobiet zaczęło zgłaszać się do pielęgniarki. - Skarżyły się ma mdłości, mroczki przed oczami, zawroty głowy. Ja z trudem stałam, trzymałam się linii, aby nie upaść - opowiada pani Katarzyna. Pani Anna też czuła, że słabnie.

- Spadło mi ciśnienie, choć nigdy nie miałam z nim kłopotów. Pielęgniarka dala mi tabletkę, ale to nic nie dało - mówi. Według kobiet dyrekcja kazała przerwać produkcję i wyjść wszystkim do stołówki, aby przewietrzyć halę. - Czekałyśmy tak godzinę i pan dyrektor Ciepliński powiedział, że możemy wracać. Tylko kobiety w ciąży poszły do domu. Taśma ruszyła, ale brakowało obsługi, bo wiele pań nadal było u pielęgniarki. Wróciłam, ale od tego smrodu o mało nie upadłam. Koleżanki wzięły mnie pod ręce i zaciągnęły do karetki - dodaje pani Iza.
Dopiero wtedy produkcję w hali całkiem zatrzymano.

Zatrute panbeksilem

Panie: Iza, Anna i Katarzyna leżą w jednej sali oddziału laryngologicznego szpitala wojewódzkiego w Gorzowie. Dostały tlen, pobrano im krew do badania. Najgorzej z nich wygląda pani Iza - jest dosłownie żółta, z trudem mówi. Na laryngologii leży siedem pań, sześć odwieziono na oddział wewnętrzny.

- Zatrucie spowodowały opary panbeksilu, preparatu do impregnacji posadzek betonowych. Narażenie nie było duże, ale preparat może powodować wtórne uszkodzenie dróg oddechowych, dlatego panie zatrzymano na obserwację - wyjaśnia dr Tomasz Sakowski z oddziału laryngologii. Lekarz nie wyklucza, że odesłane do domu pracownice mogą z objawami zatrucia trafić do lekarzy rodzinnych.

Musi być bezpiecznie

Sygnały o zatruciu trafiły do sanepidu i inspekcji pracy. - Jest tam nasz kontroler, o wynikach poinformujemy - mówi krótko Olgarda Mielech, szefowa inspekcji. Danuta Kozera, wicedyrektor powiatowego sanepidu potwierdza, że sprawcą nieszczęścia był panbeksil.

- To preparat z grupy ksylenów, stosowany w budownictwie. Szybko się ulatnia, ale podjęliśmy decyzję o przerwaniu produkcji w tej hali. Pozwolimy na jej wznowienie, gdy pomiary powietrza pokażą, że ludzie mogą tam bezpiecznie przebywać - twierdzi.

Dyrektor TPV Wiesław Ciepliński w oświadczeniu przekazanym mediom napisał, że "dyrekcja podjęła natychmiastową decyzję o wyprowadzeniu pracowników z potencjalnie zagrożonej strefy". Według niego "mogło dojść do spontanicznego przemieszczenia oparów pomiędzy budynkami" (całe oświadczenie na www.gazetalubuska.pl). Pani Iza nie może zrozumieć, dlaczego załogę narażono na niebezpieczeństwo. - Cały długi weekend zakład stał i można wtedy było wylać te posadzki. Ale oni zrobili to w nocy z wtorku na środę, przed przyjściem ludzi - mówi załamana.

Latem minionego roku kilkanaście kobiet przy taśmach montażowych TPV, podtruło się oparami cyny. Inspekcja pracy nakazała wtedy usprawnienie wentylacji w halach.

Pełne oświadczenie TPV:

Dyrekcja TPV Displays Polska Sp z o.o. informuje, że ze względu na proces utwardzania posadzki w nowo powstającym budynku, który przylega do istniejącej hali produkcyjno magazynowej TPV, mogło dojść do spontanicznego przemieszczenia oparów pomiędzy budynkami. Proces utwardzania miał miejsce w godzinach nocnych, a jego efektem był nieprzyjemny zapach odczuwalny w godzinach porannych na hali produkcyjnej TPV.

Środkiem wykorzystanym do utwardzania był Panbexil, powszechnie stosowany bezbarwny preparat do impregnacji i utwardzania posadzek betonowych. Zgodnie z informacjami uzyskanymi z karty charakterystyki, preparat t może wywoływać pewne objawy apatii, zmęczenia lub mdłości, ale nie stanowi dużego niebezpieczeństwa dla zdrowia ludzkiego. Niemniej jednak uzyskawszy informacje na temat złego samopoczucia u pracowników produkcji, dyrekcja podjęła natychmiastową decyzję o wyprowadzeniu pracowników z potencjalnie zagrożonej strefy.

Zapewniono dodatkową wentylację hali poprzez otwarcie wszystkich bram rozładunkowych i załadunkowych, wprowadzając na narażony obszar duże ilości świeżego powietrza . Pracownicy, którzy poczuli się źle zostali objęci opieką medyczną. Według ustaleń lekarza zakładowego najgorzej poczuli się pracownicy linii produkcyjnych, którzy mieli inne schorzenia w tym astmę i nadciśnienie. Aby zapewnić dodatkową ochronę zdrowia pracowników, Zarząd Spółki podjął decyzję o wstrzymaniu produkcji i zwolnieniu pracowników z obowiązku wykonywania w tym dniu pracy.

W celu zapewnienia pracownikom bezpiecznych i higienicznych warunków pracy wykonywane są pomiary substancji chemicznych w powietrzu oraz analizowana jest przyczyna przedostania się oparów z hali zewnętrznej na obszar produkcyjny TPV. Rozpoczęcie dalszej pracy rozpocznie się po otrzymaniu pozytywnych wyników badań i akceptacji ze strony Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska