- Nagle spod maski buchnął ogień, od razu zatrzymałam samochód i zdążyłam uciec jak najdalej. Jeden z kierowców, który przejeżdżał zatrzymał się i próbował ugasić, ale nie dał rady. Wtedy zadzwoniliśmy po straż pożarną - opowiada roztrzęsiona pani Zofia z Tucholi koło Lubska. Dodaje, że jechała do Dąbrowca po męża, a tu taka przygoda. Na miejsce wypadku dotarł mąż, zaraz po tym, jak się dowiedział, co się stało. - Był samochód, nie ma samochodu, został tylko wrak. Ale dobrze, że żonie nic się nie stało - mówił zdenerwowany mąż.
Pożar gasiło pięć jednostek straży pożarnej, w tym czasie zablokowano ruch na drodze w obie strony. Wytworzyły się kilometrowe kolejki samochodów. Pół godziny po zdarzeniu ruch został odblokowany.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?