Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiktor Sobociński: Władze przespały początek lat 90.

Michał Kurowicki 68 387 52 87 [email protected]
Wiktor Sobociński założył Alternatywę w 2006 r. Jego związek może objąć swoją działalnością każdą firmę, w której ma choćby jednego członka. (fot. Michał Kurowicki)
Wiktor Sobociński założył Alternatywę w 2006 r. Jego związek może objąć swoją działalnością każdą firmę, w której ma choćby jednego członka. (fot. Michał Kurowicki)
- Kobiety z Esser Polska skutecznie walczą o swoje prawa, bo założyły związek zawodowy - mówi Wiktor Sobociński ze związku Alternatywa. - Oczywiście dla wspólnego dobra firmy trzeba również współpracować z pracodawcą.

W ubiegłym tygodniu pracownicy Esser Polska znowu strajkowali. Już trzeci raz w ciągu trzech miesięcy. Zaczynają zawsze dziesiątego. To dzień wypłaty, której nie dostają na czas. Czy sytuacja powtórzy się w lutym? Nie wiadomo. Jeśli jednak tak się stanie, ludzie prawdopodobnie znowu zaczną strajk. Poprowadzi ich Wiktor Sobociński, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Alternatywa. Kim jest ten człowiek? Dlaczego poświęca swój cały czas walce o prawa pracowników? Najpierw bronił bezprawnie zwolnionych dyscyplinarnie robotników z ZEFAM Nowe Miasteczko. Wygrał. Ostatnio zarządził strajk w Esser Polska. I znowu wygrał. A do tego za swoją działalność związkową nie bierze ani grosza. Działa społecznie.

Wystarczy jak jest jeden

Sobociński mnóstwo czasu spędza na sali sądowej albo w zakładach pracy. Stara się zawsze być tam, gdzie działa jego Alternatywa. A przecież z zawodu jest technikiem, ze specjalnością leśnictwo. Przez siedem lat, jako leśniczy dokarmiał, jelenie i dziki. Wykonywał wiele zawodów. Na przełomie lat 70. i 80. rozpoczął działalność jako społeczny inspektor pracy. Z sukcesami, bo w 1993 r. został drugim najaktywniejszym inspektorem zakładowym w Polsce.

Zobacz też: Szef Esser Polska oskarżony

Alternatywę założył w 2006 r. Jego związek może objąć swoją działalnością każdą firmę, w której ma choćby jednego członka. - Na koniec grudnia ub. r. mieliśmy 330 członków i na tej liczbie chcę pozostać, bo nie zamierzam ujawniać wszystkich - mówi z tajemniczym uśmiechem Sobociński. - Obejmujemy działaniem 20 zakładów pracy w Polsce. W Nowej Soli działamy w sześciu fabrykach. Najwięcej członków mamy w Esser Polska. Drugie miejsce zajmuje pewien zakład, ale nie chcę ujawniać jego nazwy. Na trzecim jest Gedia Poland sp. z o. o. W tej firmie współpraca Alternatywy z zarządem układa się dobrze. Choć nie obyło się bez starć.

- Związek musi działać w pewnej granicy prawa. Dlatego musi dbać też o interes pracodawcy. Po pierwsze chodzi o to, żeby zarząd miał pieniądze na ewentualne roszczenia pracowników. A po drugie, zbyt wygórowane żądania mogą doprowadzić do obniżenia płynności finansowej firmy i w konsekwencji do jej upadłości - wyjaśnia.

- Na tle początkowej współpracy, teraz jest lepiej. Były starcia. Wygraliśmy dwie sprawy w sądzie. Jednak trzeba zarządowi przyznać, że pomimo tych rozstrzygnięć na korzyść związku, Ryszard Gongor, szef nowosolskiej Gedia Poland sp. z o. o. zachowuje się wobec nas normalnie. Traktuje to jako naturalne spięcia. Bo zawsze do takich dochodzi. Nie przenosi tego na grunt współpracy ze związkiem. Nie jest to idealna współpraca, ale narzekać na tak dużego pracodawcę nie mogę.

Związki przespały ten czas

Rozmawiając z Sobocińskim, muszę zadać pytanie o sytuację z początku lat 90. Jeden z najtrudniejszych okresów w historii Nowej Soli. Bankrutował wtedy zakład po zakładzie. Lawinowo rosło bezrobocie, którego wcześniej wcale nie było. A to wszystko w momencie, gdy w upadających fabrykach, działały bardzo silne związki zawodowe: Solidarność i Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych.

- Nowa Sól upadła, bo wszystko opierało się tylko na dwóch zakładach pracy, Nowosolskiej Fabryce Nici "Odra” i "Dozamecie” - przedstawia swój punkt widzenia Sobociński. - Na początku lat 90. rozpoczęło się przekazywanie tych zakładów w ręce prywatne za symboliczną złotówkę. Wtedy w Polsce dochodziło często do prywatyzacji, mającej na celu likwidację danej fabryki i przejęcia jej rynku zbytu - tłumaczy.

- Uważam, że ówczesne władze samorządowe Nowej Soli przespały początek lat 90. Zamiast wesprzeć nowych właścicieli, utrudniano im pracę. Oczywiście swoje zrobiła też inflacja. A nowi właściciele zapomnieli o konkurencji. Byli przekonani, że i tak ktoś zawsze ich towar kupi - dodaje.

- Przespały tamten okres również związki zawodowe. Mieliśmy przecież potężną "Solidarność” zarówno w "Odrze” jak i w "Dozamecie”. Związki nie potrafiły pomóc pracodawcy, wskazać mu drogi wyjścia z kryzysu. Uważam, że np. fabrykę "Odra” można było przejąć w formie pracowniczej spółki akcyjnej za symboliczną kwotę.

Obecnie w Nowej Soli osoba chcąca znaleźć pracę, prędzej czy później ją znajdzie. Pomagają w tym nowe zakłady, powstałe w specjalnej strefie ekonomicznej. To jednak tylko jedna strona medalu. Druga to wynagrodzenie. W strefie prawie zawsze ludzie dostają pensję minimalną. Czy to naturalne? A może jednak pracodawcy mogliby płacić więcej?

- Jestem zadowolony, że w strefie powstają zakłady pracy, ale nie jestem zadowolony z pensji - mówi Sobociński. - W mojej ocenie jest tam zmowa płacowa. Oczywiście nie można tego zarządom tych firm udowodnić, ale jednak wszędzie płacą stawkę minimalną. Chcę zwrócić uwagę też na inną kwestię - dodaje. - Przecież zagraniczni pracodawcy otrzymują informacje o sytuacji w swojej filii w Polsce od zarządzających nią Polaków. A ci, wykazując duże dochody, mogą podnosić sobie pensje. Zapominają przy tym, że inni mają pensje minimalne. Nie liczą się z bytem swoich pracowników. Chcą się tylko utrzymać na stanowisku. Takim działaniem przyczyniają się w pewnym stopniu do wypłacania przez zagranicznych właścicieli, większości załogi płacy minimalnej.

Zobacz też: W Esser Polska trwa strajk okupacyjny

Nie ujawniamy bez zgody

Według Sobocińskiego słabe związki zawodowe w większości zakładów działających w strefie to kolejna przyczyna wypłacania pracującym tam ludziom minimalnych wynagrodzeń. Dodatkowo pracownicy nie wiedzą, w jaki sposób mają upominać się o swoje prawa. Starają się coś zrobić, ale większość nie wie od czego zacząć. A jednym z najlepszych sposobów na poprawę sytuacji jest założenie związku zawodowego w swojej firmie.

- Nie powinni się tego bać - zaznacza Sobociński. - Bo my nigdy nie ujawniamy danych członków związku bez ich zgody, jeśli nie jesteśmy pewni, że coś im za to nie grozi. Poza tym, gdy jako Alternatywa wchodzimy do jakiegoś zakładu, mamy prawo wystąpić o przedłożenie wyników finansowych firmy. To jest dalej analizowane i w zależności od kondycji firmy rozmawiamy z zarządem o płacach. Tak więc pamiętajcie. Jeśli nie chcecie pracować cały czas za minimalną pensję, zakładajcie związki zawodowe - kończy Sobociński.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska