Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiktor Suworow: - Szpiegiem jest się zawsze

Dariusz Chajewski 0 68 324 88 79 [email protected]
Wiktor Suworow. Właściwe Władimir Bogdanowicz Rezun. To znany rosyjski pisarz i historyk. Ukończył Wojskową Akademię Dyplomatyczną w Moskwie, a następnie w latach 1974-1978 był rezydentem GRU (radzieckiego wywiadu wojskowego) w Genewie. Po ucieczce do Wielkiej Brytanii został zaocznie skazany na śmierć. Wyroku do dziś nie uchylono. Jest autorem kilkunastu książek, najbardziej znane to: "Akwarium”, "Lodołamacz”, "Ostatnia republika”. Najnowsza nosi tytuł "Ostatnia defilada”. Jest popularyzatorem teorii o wiodącej roli Związku Sowieckiego w rozpoczęciu II wojny światowej oraz prewencyjnego charakteru niemieckiego ataku na ZSRR 22 czerwca 1941 roku.
Wiktor Suworow. Właściwe Władimir Bogdanowicz Rezun. To znany rosyjski pisarz i historyk. Ukończył Wojskową Akademię Dyplomatyczną w Moskwie, a następnie w latach 1974-1978 był rezydentem GRU (radzieckiego wywiadu wojskowego) w Genewie. Po ucieczce do Wielkiej Brytanii został zaocznie skazany na śmierć. Wyroku do dziś nie uchylono. Jest autorem kilkunastu książek, najbardziej znane to: "Akwarium”, "Lodołamacz”, "Ostatnia republika”. Najnowsza nosi tytuł "Ostatnia defilada”. Jest popularyzatorem teorii o wiodącej roli Związku Sowieckiego w rozpoczęciu II wojny światowej oraz prewencyjnego charakteru niemieckiego ataku na ZSRR 22 czerwca 1941 roku. fot. Paweł Janczaruk
Rozmowa z Wiktorem Suworowem, pisarzem, byłym agentem radzieckiego GRU, który uciekł na zachód

- Kim pan tak naprawdę jest, panie Suworow? Szpiegiem, historykiem, zdrajcą...?
- Szpiegiem nie jestem już od 30 lat, chociaż Putin powtarza, że czekistą nigdy nie przestaje się być. Historykiem też nie jestem. Powiedzmy, że Suworow to były szpieg, który zajął się przeszłością.

- W pańskich książkach ta przeszłość straszy. Jest świat, w którym żyjemy i nie zdajemy sobie sprawy, że pod nim pulsuje warstwa tajnych służb, które grzebią w naszym życiu, a pod nią gotują się emocje i ambicje jednostek, a pod nimi...
- A ja uważam, że moje książki są optymistyczne. Pokazuję, że wszystko, co jest wokół nas, jest dobre, a nawet złe historie dobrze się kończą. Opisuję przestępstwa Stalina i jego reżimu, ale w finale okazuje się, że dyktator i jego ludzie ponieśli klęskę. I jak w bajce zło przegrywa.

- Z "Lodołamacza" dowiadujemy się, że to komuniści rozpętali II wojnę światową, a z "Ostatniej republiki", że wielka wojna ojczyźniana była tylko zasłoną dla rosyjskiej chęci podboju Europy... Czy to nie jest niszczenie mitów, którymi żyje cały naród?
- Rzeczywiście dobrze i wygodnie jest żyć w świecie mitów. I nie jest dobrze rozwiewać iluzje potrzebne ludziom. Ale pozwalać mitom trwać i ich nie obalać jest prawdziwą zbrodnią.

- W "Ostatniej defiladzie" Stalin nie jest wielki, nie jest nawet wielkim zbrodniarzem. To zakompleksiony typ ze sztywną ręką, który nie potrafi nauczyć się jeździć konno, aby przyjąć paradę zwycięstwa. To nie może się podobać w kochającej wodzów Rosji.
- Za czasów Stalina nie było wolno naruszać dobrego imienia Iwana Groźnego i Piotra I. Niechby jakiś historyk napisał złe słowo... Bo godzenie w ich kult było traktowane, jak zamach na mit, wielkość samego Stalina.

- Z Putinem jest podobnie?
- Nie widać?
- Oj, nie lubicie się panowie... A przecież obaj wywodzicie się z tajnych służb.
- Tak, to naprawdę wielka i odwzajemniana miłość. Kilka razy był nawet łaskaw zająć się mną publicznie. Raz w roku jest w rosyjskiej telewizji organizowany taki show, w którym podobno zwykli Rosjanie mogą zadawać bezpośrednio pytania. To satyra, bo ostatnio finałowe i spontaniczne - oczywiście - pytanie brzmiało: "Kogo pan najbardziej kocha?", a odpowiedź padła: "Rosję". Wracając do tematu. Ktoś zapytał, co wielki przywódca myśli o moich książkach. Odpowiedział, że książek zdrajców nie czyta. Tak czy inaczej... Gdy ktoś proponuje mi kawę, proszę, aby była bez polonu.

- Ale jest pan zdrajcą. Uciekł pan, zdradził...
- Putin w KGB przysięgał na wierność radzieckiemu narodowi i radzieckiej władzy. Powinien jej bronić, walczyć o nią. Tymczasem zdradził ZSRR i drugi raz ślubował. Ja tylko raz przysięgałem. Zdradziłem, gdy przekonałem się, że w moim kraju panuje bandycki system i zrobiłem to świadomie. Putin zdradził i nawet nie wie, że to zrobił. Tymczasem 9 maja, na Placu Czerwonym oni...

- Oni...? Przestał pan być Rosjaninem.
- Jestem Rosjaninem. Ale "oni" to ci, którzy takie manifestacje urządzają. Zatem podczas tych manifestacji na trybunie honorowej stają miliarderzy, bo zwykli milionerzy się nie dopchają. I ronią łzy tęsknoty, patrząc na paradę żołnierzy pod sztandarami z Leninem, ubranych w stare mundury z przypiętymi do piersi medalami. Medalami, na które nie zasłużyli, a to już godzi w wojenną etykę. I oni w swoich przemówieniach twierdzą, że komunizm był wielką katastrofą.

- Te parady i uroczystości wojenne nadal nas, Polaków i Rosjan dzielą. Dlaczego Putin, Rosja nie przyznają się wreszcie do zbrodni katyńskiej?
- Weźmy Niemców. Otwarcie przyznali się, że zaatakowali 1 września Polskę, że zbudowali Oświęcim, że mordowali uczestników powstania warszawskiego. Rozliczyli się z przeszłością, mogą Polakom patrzeć w oczy i tak naprawdę wyszli zwycięsko z tej wojny. My, Rosjanie, nie potrafimy zerwać z przeszłością. Przyznać, że nasi wodzowie popełnili błąd.

- Bo Rosjanie mają taką słabość do wodzów, a każdy ich przywódca chce być dyktatorem?
- W każdej regule jest wyjątek. Myślę o Jelcynie. On nie był zły, nie budował kultu jednostki, był tylko złodziejem i pijakiem. I coś trzeba było zrobić, by naród nie powstał przeciwko wynaturzeniom nowego systemu. Wówczas pojawił się Putin. I niemal w pierwszych swoich słowach zapewnił, że Jelcyna nikt przed sądem nie będzie stawiał. Czyli stwierdził, że są równi i równiejsi. Jednocześnie jakby wydał pozwolenie na dalsze rozkradanie Rosji. A porównanie Stalina i Putina? Nie przesadzajmy. Ten pierwszy nie bał się, nie musiał, jak dzisiejsi przywódcy, gromadzić pieniędzy w szwajcarskich bankach. Nie hołdował zasadzie "ukraść i uciec".

- Szachowanie nas gazowym kurkiem, rosyjska krucjata przeciwko tarczy rakietowej, porozumienie z Niemcami w sprawie gazociągu... Czy nie powinniśmy już się bać, że historia się powtarza?
- Dziś Rosja jest jak taki nadmuchany balon i słaba armia może postraszyć najwyżej Gruzję lub Estonię. Nikt też na Kremlu nie przyciśnie atomowego guzika. Bo i po co? Przecież rządzący Rosją na zachodzie mają swoje pałace, jachty, ich dzieci chodzą do angielskich szkół. A jak było wcześniej? Synowie Stalina byli wojskowymi, syn Chruszczowa zginął na wojnie, podobnie jak syn Frunzego...

- Czyli tzw. nowi Rosjanie nie są tymi pana rodakami, którzy staną się Europejczykami?
- Są raczej Mongołami. Niedawno siedziałem z żoną w Paryżu, a wokół balowali chłopcy i dziewczęta obwieszeni złotem i brylantami... Koszmar. Wolałbym, aby tymi Europejczykami byli ci, którzy tworzą postęp naukowy na świecie. Tylko za czasów Putina z Rosji do USA wyjechały 102 tysiące uczonych.

- Jaka jest zatem przyszłość Rosji?
- Żadna. Rosjanin żyje średnio 58 lat. To jak w Afryce. Za sprawą alkoholu, w wieku lat 35 jest impotentem. Rodzi się coraz mniej dzieci, a z roku na rok większy odsetek ma wady. Ogromny kraj zaczyna się wyludniać. Po klęsce demograficznej przyjdzie gospodarcza i polityczna. Tymczasem już od lat przywódcy tego państwa zaciągają się jak narkotykiem coraz wyższą ceną ropy naftowej i kolejnymi miliardami. Gospodarka światowa nie mogła tego wytrzymać, przyszedł kryzys i otrzeźwienie. Ale dla Rosji jest już za późno.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska